Po dłuższej przerwie przyszedł w końcu czas na recenzję kolejnego z naszych lekkich filmów na letnie wieczory. Tym razem czas upłynął nam przy produkcji Marca Lawrence'a - Dwa tygodnie na miłość . Film liczy już sobie 11 lat, a więc, jak na warunki Hollywood, jest już dość leciwy i jest dla mnie jednym z tych filmów, do których z chęcią lubię powrócić. Dwa tygodnie na miłość to historia prawniczki Lucy, która całą swoją energię wkłada w ratowanie przeznaczonych do zburzenia zabytków, oraz George'a, który stoi na czele wielkiej korporacji - firmy budowlanej, która zajmuje się niczym innym jak burzeniem starych budynków i stawianiem na ich miejsce nowych biurowców. Dziwnym trafem drogi Lucy i Georga splatają się, ona zaczyna pracować dla niego i ich relacje całkowicie się zmieniają. Dwa tygodnie na miłość to film nieskomplikowany. Niewiele czasu zajmuje zgadnięcie, jak skończy się film. Aktorstwo jest na średniawym poziomie - poza genialnym Hugh Grantem, do którego jak zw
Recenzje. Jakie tylko chcecie. Filmowe, książkowe, płytowe... Oczywiście z ogromną przewagą tych filmowych :)