Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2014

Wojownicze żółwie ninja (2014)

Dziś tak specjalnie, sylwestrowo. A bynajmniej dla mnie. Bo, jakby nie patrzeć, to właśnie w pewnego Sylwestra po raz pierwszy zobaczyłam filmowe, zmutowane żółwie :) Nigdy nie byłam fanką żółwi ninja. Pierwszy i zarazem ostatni raz miałam z nimi styczność w któregoś sylwestra wieki temu, kiedy mój wiek nie był jeszcze zapisywany liczbą dwucyfrową. Z tamtego spotkania wyniosłam niewiele. W zasadzie to można było uznać to spotkanie za totalne nieporozumienie, bo żółwie w ogóle mnie do siebie nie przekonały i bardziej budziły odrazę niż sympatię. Do dzisiaj jedyne co o żółwiach ninja wiedziałam, to że były one cztery i że nosiły one imiona słynnych włoskich artystów, których de facto  i tak nie byłam w stanie sobie przypomnieć (był Leonardo, Michaelangelo, Rafael i? - nigdy nie pamiętałam ostatniego). Okazało się jednak, że mój M. bardzo żółwie lubi i kiedy dowiedział się, że w tym roku do kin wchodzi ich nowa odsłona, wiedziałam, że jednak poznam wszystkie imiona wojowniczych gadów.

Boże Narodzenie (2005)

Ostatnio, wędrując bez celu po coraz to nowych przypadkowych filmikach na portalu youtube, trafiłam na pewną reklamę. Reklama okazała się być na tyle interesująca, że jeszcze długo po jej obejrzeniu przeczesywałam internetowe strony w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o wydarzeniach będących inspiracją do powstania owego spotu. No i znalazłam film na ten temat. Film, który w zasadzie obejrzałam tego samego dnia. Film, który, według opinii mojej i mojego M. powinien obowiązkowo być puszczany w telewizji zamiast tych wszystkich Kevinów samych w... . http://www.impawards.com/ Fabuła? Oto ona. Jest grudzień 1914 r. Wojna trwa w najlepsze. W okopach w Belgii, gdzieś w okolicach Ypres przesiadują oddziały alianckie i niemieckie. Nadchodzi Wigilia. Żołnierze postanawiają spędzić ten czas w prawdziwie świąteczny sposób i zawierają rozejm. Jest czas na dekorowanie okopów. Jest chwila na śpiewanie kolęd i wspólną modlitwę. Jest sposobność do wymienienia się drobnymi podarunkami. Jest n

Przed seansem... Boże Narodzenie (2005)

Dzisiaj nie o filmie, ale o tym, czego możecie się w najbliższym czasie spodziewać na blogu. Normą już jest, że w zasadzie sezon na Święta Bożego Narodzenia zaczyna się dzień po zakończeniu Świąt Wszystkich Świętych. Obecnie ciężko jest wbić się w nastrój Świąt Bożego Narodzenia. Może jest tak na skutek tego, że nie jestem już dzieckiem wierzącym w świętego Mikołaja. Może dlatego, że Święta Bożego Narodzenia przestały być dniami, kiedy zawsze można było pójść na rodzinny spacer i na sanki (śniegu na Święta uraczyć jest ostatnio bardzo ciężko). Może dlatego, że dorosłam i bardziej zajmują mnie tak przyziemne sprawy jak prowadzenie domu i praca, a nie dziecięce oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę. Może dlatego, że wraz z wiekiem zmniejszyła się moja zdolność do wybaczania uraz, przez które ciężko zbudować dobry świąteczny nastrój. Może w końcu dlatego, że komercjalizacja Świąt Bożego Narodzenia wyssała z nich ten prawdziwy sens, pozbawiła je tego pierwotnego ciepła, jakie się z nimi wiązało

Will (2011)

W dzisiejszym poście kolejna propozycja z gatunku kina lekkiego. Tym razem na patelnię idzie film Will  z 2011 r. opatrzony metką familijnego dramatu sportowego. Z doświadczenia wiem, że filmy sportowe zawsze ogląda się przyjemnie, także Will  był całkiem świadomym wyborem na jeden z wieczorów w środku tygodnia, wtedy, kiedy jest się tak zmęczonym i wyzutym z życia po pracy, że nie ma się już w ogóle ochoty na włączanie chociażby ułamka procentu mózgu do myślenia podczas seansu. Will okazał się być tutaj doskonałym rozwiązaniem. http://m.iphotoscrap.com/ Obraz Ellen Perry opowiada historię Willa Brennana - bez wątpienia fana numer jeden brytyjskiego Liverpoolu. Chłopak jest chodzącą encyklopedią wiedzy o ulubionym klubie piłkarskim, potrafi z pamięci wyrecytować wszystkie klubowe statystyki czy nazwiska. Kiedy zatem pewnego dnia pojawia się jego ojciec z dwoma biletami na finałowy mecz Ligi Mistrzów w Stambule, życie Willa nabiera sensu. Sprawy nieco komplikuje niespodziewana śmi

Szczypta miłości do smaku (2013)

Gotowanie stało się modne. Jesteśmy zalewani coraz to większą ilością programów kulinarnych - Masterchefami , Kuchennymi rewolucjami , Hell's Kitchenami , Pascalami i Okrasami... A skoro gotowanie stało się modne, trzeba było nakręcić o tym film. No, może nie dokładnie o gotowaniu, ale trochę z kuchnią mającym wspólnego. I tak oto dostaliśmy Szczyptę miłości do smaku . Ocena filmu na portalach filmowych nie powala na kolana. Średnia plasująca się gdzieś pomiędzy 5 a 6 w dziesięciostopniowej skali to bardzo przeciętny wynik. Ocena kłóci się jednak z komentarzami do filmu, które bardzo zachwalają irlandzką produkcję. Mając wolny wieczór, męża u boku i ochotę na obejrzenie czegoś lekkiego wybraliśmy Szczyptę miłości do smaku . http://www.impawards.com/ Film opowiada historię Olivera Byrne'a - słynnego krytyka kulinarnego, który odnosi sukcesy na polu zawodowym, jednak niezbyt układa mu się w życiu uczuciowym. Wydaje się, że wszystko zmieni się dzięki poznanej przypadkowo Bib

Jak wytresować smoka 2 (2014)

Jak wytresować smoka  jest animacją, która od razu podbiła moje serce. Opowieści o Czkawce - chłopcu, który łamiąc wszystkie obowiązujące w jego społeczności zakazy i nakazy, zaprzyjaźnia się ze smokiem, po prostu nie da się nie lubić (bynajmniej według mnie i wszystkich moich bliskich, których produkcja twórców Shreka  zauroczyła). Kiedy zatem pojawiła się informacja, że powstanie druga część przygód sympatycznego Szczerbatka, wiedziałam, że jest to pozycja, którą obowiązkowo muszę obejrzeć. Jak wytresować smoka 2  widziałam wczoraj (wiem, wiem, jak na coś, co musiałam zobaczyć jakoś tak długo się za to zabierałam) i muszę przyznać, że nie tego się spodziewałam. http://www.impawards.com/ Akcja  Jak wytresować smoka 2  dzieje się 5 lat po wydarzeniach z pierwszej części. Prawa rządzące wyspą Berg zostały wywrócone o 180 stopni. Żaden z mieszkańców nie poluje już na smoki, które stały się nieodłączną częścią społeczności pełniąc rolę czegoś, co można określić jako krzyżówka psa i

Kochany potwór (1995)

Pozostańmy w klimacie kina familijnego.  Kochany potwór  był filmem - zapchajdziurą. Obejrzany tylko dlatego, że już zbyt długo porastały go kolejne warstwy kurzu, że fajnie byłoby go w końcu zobaczyć i zrobić miejsce na półce na jakąś inną pozycję no i że akurat nie miałam okazji na oglądanie niczego ambitnego... Nie wymagałam od tego filmu nie wiadomo czego i wcale się nie rozczarowałam tym, co dostałam. A dostałam dokładnie to, o co prosiłam. Film, który ogląda się raz i już następnego dnia nie pamięta o czym tak naprawdę był. http://torrentbutler.eu/ Fabuła Kochanego potwora  kręci się wokół legendy związanej z pewnym kanadyjskim miasteczkiem. Oto powiadają, że w pobliskim jeziorze mieszka gad - Orky, mający wyjątkowy wpływ na ludzi, którzy się z nim spotkali. Do tego miasteczka zabiera na wakacje swoje dzieci, nie rozstający się z pracą ani na sekundę dr Black. Zostawione samym sobie przez ojca pracoholika dzieci, odkrywają, że miejscowa legenda wcale nie jest wyssana z palc