A więc w końcu obejrzałam. Zajęło mi to sporo czasu - biorąc pod uwagę konieczność zapoznania się z wszystkimi bohaterami, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że warto było. Może nie tej całej drogi (często przez mękę), ale samego czekania. Bo film, w którym wszyscy superbohaterowie, których wcześniej poznałam łączą swoje siły we wspólnej walce z wrogiem, jest warty każdej minuty, poświęconej na jego obejrzenie. Czym są Avengersi pewnie wszyscy wiedzą - jak nie to króciutkie wytłumaczenie - są oni stworzoną przez Nicka Fury'ego drużyną powołaną do stawiania czoła wyzwaniom, którym nikt inny nie podoła. Kto wchodzi w jej skład? Sama śmietanka - mamy tam bowiem Kapitana Amerykę, Hulka, Thora, Czarną Wdowę, Sokole Oko i, mojego ulubieńca, Iron Mana. W zasadzie to z wszystkimi już się spotkaliśmy, dzięki obejrzanym filmom. Jedynym świeżakiem jest tutaj Sokole Oko, którego miałam przyjemność spotkać po raz pierwszy. W The Avengers nawet wróg jest znajomy, bo jest nim nie kto inny
Recenzje. Jakie tylko chcecie. Filmowe, książkowe, płytowe... Oczywiście z ogromną przewagą tych filmowych :)