Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2015

MałyKsiążę [2015]

Mały Książę bardzo długo czekał w kolejce do obejrzenia. A potem w kolejce do napisania o nim kilka słów na poniższej stronie. Jak to czasami bywa - zawsze coś stało na przeszkodzie i o wiele łatwiej przychodziło wyskrobanie opinii na temat innych filmów niż akurat o Małym Księciu . W końcu, po jakichś czterech miesiącach nadszedł ten dzień. Jest chwila czasu i jest chęć do pisania, także działamy. http://www.impawards.com/ Mały Książę  zachwycił już w momencie zobaczenia trailera. Przepiękna animacja, bogactwo kolorów, wzruszająca muzyka. Do tego niesamowita historia, na podstawie której zrealizowano animację. Od razu dało się wyczuć, że ten film chwyci za serce i że nie będzie to kolejna rozrywkowa zapchajdziura, tylko produkcja z klasą, nad którą trzeba trochę pomyśleć. Oczekiwania były zatem duże. Ba! Bardzo duże. Wycieczka na seans obowiązkowa. Nadszedł w końcu TEN dzień. Zasiedliśmy z M. w kinie i podekscytowani odliczaliśmy ostatnie minuty do seansu. No i w końcu się zac

Dobry dinozaur [2015]

Na Dobrego dinozaura  nie miałam się wybierać do kina. Nie przemówił do mnie ani zwiastun, ani nie zachęciły pozytywne opinie znajomych, którzy animację już oglądali. Kiedy więc dostałam w prezencie 2 bilety na seans, nie byłam jakoś wielce uradowana, jednak zakasałam rękawy i podreptaliśmy z M. do kina. http://www.impawards.com/ O czym jest Dobry dinozaur ? Ano o tym, co by było, gdyby jednak ten wielki meteoryt nie uderzył te miliony lat temu gdzieś w rejonie Zatoki Meksykańskiej. Czyli generalnie rzecz biorąc o tym, co by było, gdyby dinozaury nie wyginęły. Pomysł niby oryginalny i ciekawy, ale... No właśnie. Bo ale jest. Ale o tym za chwileczkę. Dalej fabuła animacji tyczy się relacji, jakie łączą naszego głównego dinozaurzego bohatera - wyjątkowo strachliwego Arlo, z ludzkim dzieckiem - Bąblem i ich wspólnej wędrówki w poszukiwaniu domu Arlo. Film posiada kilka smaczków. Jednym z nich jest nieco prześmiewcze potraktowanie filmowych bohaterów. Dinozaury mają absurdalnie lud

Najdłuższa podróż [2015]

Ach te romansidła. Albo raczej ach te hormony, które sprawiają, że jedyne, na co ma się ochotę, to ckliwe filmidła do szybkiego zapomnienia. Najdłuższa podróż  bez wątpienia do takich dzieł należy. Lekka, pełna pięknych bohaterów, wyjątkowo ładnie pokolorowana i całkiem zgrabna historyjka, jednak w gąszczu filmów romantycznych na dłuższą metę nie wytrzyma starcia z produkcjami z nazwiskiem chociażby Hugh Granta w obsadzie. Co nie zmienia faktu, że Najdłuższą podróż  ogląda się wyjątkowo przyjemnie. Oczywiście jak zwykle odnoszę się tylko do filmu, gdyż książki nie czytałam (i raczej nie przeczytam). http://www.impawards.com/ W Najdłuższej podróży  mamy w zasadzie dwie historie miłosne - pierwszą, główną czyli romans Sophii i Luke'a oraz tę drugą, będącą spoiwem dla pierwszej - rozgrywającą się kilkadziesiąt lat wcześniej historię Ruth i Iry, którą poznajemy dzięki wspomnieniom będącego już w podeszłym wieku Iry. Jak przystało na prawdziwy romans, a już na pewno na romans sygn

Absolutnie prawdziwa miłość [2011]

Dzisiaj znów o miłości, ale jednak trochę innej niż ostatnimi czasy. Dzisiaj będzie o miłości nieco przez starszych bagatelizowanej (no bo przecież nie da się zakochać na poważnie w wieku 10 lat), a przez tych młodszych traktowanej jako najpoważniejsza rzecz na świecie. Dzisiaj będzie o miłości, w której najwyższym stopniem wtajemniczenia jest szybki buziak i łażenie za rękę. O miłości ukazanej w norweskim filmie Absolutnie prawdziwa miłość  aka Jorgen + Anne = sant . http://montages.no/ Sięgając po familijną produkcję rodem z surowej Skandynawii popełniłam błąd, spodziewając się po niej czegoś na kształt obrazów Disney'a - lekkostrawnej sielanki w soczystych kolorach, w której czarne jest czarne, a białe jest białe. Ale nie! Co to, to nie! Metryka surowej Skandynawii zobowiązuje i, zamiast ciepłej, familijnej kluchy, dostałam dziecięcy dramat z miłością w roli głównej. Jakże to miła odmiana od tych wszystkich "słitaśnych" produkcji. W Absolutnie prawdziwej miłośc

Pożegnania [2008]

Do obejrzenie Pożegnań  przymierzałam się już od dawna. Tym razem jednak na przeszkodzie nie stawały mi codzienne obowiązki, albo nastroje na zupełnie inny rodzaj kina, a zwykły brak kopii filmu. Jakiejkolwiek wersji japońskiej produkcji szukałam wszędzie, ale z marnym skutkiem. W końcu, kilka dni temu, odkryłam istnienie tego filmu na jednym z portali z filmami do obejrzenia online. W końcu obejrzałam. A teraz nie mogę przestać rozpływać się nad tym obrazem. http://www.impawards.com/ Pożegnania  to historia Daigo, młodego wiolonczelisty, który, wskutek rozwiązania orkiestry, traci pracę i razem z żoną postanawia powrócić w rodzinne strony, do domu, który zostawiła mu w spadku matka i tam zacząć poszukiwanie nowej pracy. Chłopakowi, który nie może się poszczycić bogatym doświadczeniem zawodowym, ani jakimiś specjalnymi umiejętnościami, poza oczywiście grą na wiolonczeli, z trudem przychodzi szukanie nowego zajęcia. Znalezione w gazecie ogłoszenia biura turystycznego oferującego k

Miasteczko bohaterów [2015]

Miasteczko bohaterów  to film tegoroczny. Film z gatunku tych młodzieżowych, po które zawsze sięgam, kiedy chcę się "odmóżdżyć". Produkcje te są bowiem tak przewidywalne, że angażowanie więcej niż kilku procent umysłu jest po prostu do ich oglądania niepotrzebne. Z opisu wydawało się, że będzie to kolejny film stworzony na sprawdzonym schemacie chociażby wcześniejszych Step Upów . Okazało się jednak, że Miasteczko bohaterów  to nie jest taki zwykły film dla nastolatków, a obok historii o dorastającym chłopaku, ma on do opowiedzenia jeszcze jedną opowieść. http://www.impawards.com/ Bohaterem filmu Daniela Durana jest "wychowywany" przez samotną matkę niepełnoletni Josh, który z powodzeniem robi karierę jako DJ w nowojorskich klubach. Niestety klubowe towarzystwo i styl życia (a może i po części odziedziczone po matce geny) szybko sprawiają, że Josh wskutek przedawkowania trafia do szpitala, stamtąd na salę sądową, a z tej na terapię do największego zadupia, o

Zostań, jeśli kochasz [2014]

Znowu powoli budzi się we mnie dusza kobiety. Trochę zmian w hormonach i proszę, gust filmowy znów całkowicie odmieniony. Teraz znów nałogowo pochłaniam wszystkie kom-romy i wylewam hektolitry łez na najbanalniejszych scenach. Oczywiście, jeśli tylko znajdę chwilę na obejrzenie jakiegoś filmu, bo na razie to tylko spanie mi w głowie. Cóż, pewnie od tej pory zrobi się tu trochę monotematycznie, aczkolwiek mam nadzieję, że pojawią się też u mnie zachcianki w postaci innych gatunków filmowych. Winowajcę takowego stanu rzeczy znam i wcale na niego nie narzekam :) Od czego zatem zaczynamy? Zaczynamy od melodramatu  Zostań, jeśli kochasz . http://www.impawards.com/ Zostań, jeśli kochasz  przypomina mi nieco, swoją drogą uwielbiany przeze mnie obraz  Cudowne dziecko . W obu tych filmach mamy wspólny mianownik w postaci związku dziewczyny - wiolonczelistki i chłopaka - rockmana. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Historia z Zostań, jeśli kochasz  to opowieść o Mii - dziewczynie, któr

Cud w Lake Placid [2004]

Jakiś czas temu odkryłam, że produkcje sygnowane logo Disney'a zawsze ogląda mi się dobrze. I nie chodzi tu tylko o moją słabość, czyli animacje. Przekonałam się, że studio Disney'a wypuszcza także całkiem niezłe filmy, które wypisz wymaluj, idealnie wpasowują się w, niezbyt sprzyjającą, zimowo-jesienną aurę. Chyba zawsze wyjątkowo pozytywne i wręcz zarażające wylewającym się hektolitrami z ekranu optymizmem, to pozycje, które w tym okresie ogląda mi się najprzyjemniej. http://www.impawards.com/ W drodze uprzyjemnienia sobie jednego z ostatnich, wyjątkowo chłodnych wieczorów, sięgnęłam po Cud w Lake Placid , ponad 10-letni obraz Gavina O'Connora o wydarzeniu, które zostało okrzyknięte numerem jeden stulecia w międzynarodowej historii hokeja. Akurat tej historii, jako że nie jestem zbyt wielką fanki sportu, w którym podobno 100 lat zajęło uświadomienie, że głowa jest równie (albo może i bardziej) ważna, co jądra, w efekcie czego zaczęto stosować kaski, nie muszę chyba

Bobby [2006]

Bobby to film z gatunku, który uwielbiam oglądać. Opowieść oparta na faktach to coś, co zawsze ma specjalne miejsce w moim sercu. Nie będę ukrywała, że sięgając po obraz Esteveza, spodziewałam się nieco innej historii. Jednak to akurat było winą mojego niedopatrzenia i pomylenia panów Kennedych. Potem okazało się, że dzięki owej pomyłce udało mi się obejrzeć całkiem ciekawy film. Ale... No właśnie. Jest pewne ale. http://www.impawards.com/ Akcja Bobby'ego  rozpoczyna się wczesnym rankiem 4 czerwca 1968 r. interwencją straży pożarnej w hotelu Ambassador. W trakcie akcji strażackiej dowiadujemy się, że hotelowi nie potrzeba było dodatkowego zmartwienia w postaci fałszywego alarmu przeciwpożarowego, ponieważ wystarczającego zamieszania powodowały prawybory prezydenckie i fakt, że to właśnie ten hotel był kwaterą główną sztabu senatora Kennedy'ego. Dodatkowo okazuje się, że dyrektor generalny hotelu romansuje z jedną z pracownic hotelowej centrali telefonicznej, pewien pomocn

The Boy [2015]

The Boy  to film z tego roku, który nawet nie wiem w jaki sposób znalazł się w moim posiadaniu. Jak już jednak się w nim znalazł to trzeba było go zobaczyć i zdecydować czy warto go trzymać, czy lepiej odesłać na półkę, na którą nikt później nie zajrzy. http://www.impawards.com/ Film Craiga Macneilla to historia Teda - dziewięciolatka, który mieszka razem z ojcem tam, gdzie nikt się nie zapuszcza. W tym przypadku jest to motel - rodzinny biznes, który niestety ze względu na niezbyt popularną lokalizację zawsze świeci pustkami. Brak klientów przekłada się na problemy finansowe, a problemy finansowe na problemy z alkoholem ojca Teda. Pozostawiony sam sobie chłopiec na różne sposoby stara się zabić niekończącą się nudę - poluje, dokształca się w roli hotelarza, zarabia na bilet dokądkolwiek, byle się wyrwać z tego odludzia oraz, a to przede wszystkim, zaczyna się interesować dziwnymi sprawami. Historia narodzin małoletniego sadysty-mordercy niewątpliwie była odważnym i dobrym tema

Z dala od zgiełku [2015]

Znów zebrało mi się na romansidła. Tym razem wybór padł na tegoroczny Z dala od zgiełku , który jednak bardziej niż romansidło można zaklasyfikować jako dramat. Niestety, jako że mój M. już po samym zobaczeniu zwiastuna do Z dala od zgiełku , stwierdził, że takiego badziewia to on oglądać nie będzie, na placu boju zostałam sama. A świeżo po seansie mogę też stwierdzić, że jest coś, dla czego film Thomasa Vinterberga warto obejrzeć. Uwaga na spoilery. http://www.impawards.com/ Z dala od zgiełku  to adaptacja nieznanej mi powieści nieznanego mi autora Thomasa Hardy'ego - zresztą akurat to nazwisko aktualnie bardziej kojarzy mi się z pewnym aktorem niż pisarzem. Opowiada ona historię Bathsheby Everdene, młodej i bardzo niezależnej kobiety, która w spadku po wuju otrzymuje farmę. Wkrótce też będziemy świadkami miłosnego czworokąta, jaki zawiąże się pomiędzy Bathshebą, a trzema panami - skromnym pasterzem Gabrielem Oakiem, któremu jako pierwszemu dane jest poznać się na trudnym ch

Shrek I-IV [2001-2010]

Jak wspominałam przy okazji wpisu dotyczącego Epok lodowcowych , mieliśmy jakiś czas temu z M. "fazę" na animacje. W trakcie tej fazy zdążyliśmy zaznajomić się z całkiem ciekawymi nowymi (a często też i starymi, których jednak z różnych powodów nie dane nam było zobaczyć) pozycjami, a także odświeżyliśmy sobie niektóre znane nam już produkcje. Do tej drugiej grupy należy cykl filmów o Shreku, o którym dzisiaj kilka słów. źródło obrazów: http//www.impaward.com/ Shrek  w swoim gatunku jest tytułem, który już śmiało można nazwać kultowym. Wraz ze swoim pojawieniem się wyznaczył w kinie animowanym nowy kierunek (owszem, wiem, że pierwsze na tym polu było Toy Story , jednak mam wrażenie, że prawdziwy boom na produkcje komputerowe przyszedł wraz ze Shrekiem ), którym z gorszym lub lepszym efektem podążyło wielu twórców późniejszych bajek. Od 2001 r. na ekrany kin weszło wiele animacji chcących powtórzyć sukces filmu o zielonym ogrze. Głównie poprzez opieranie się na sprawdzo

Piękne istoty [2013]

Dzisiaj kilka słów o filmie  Piękne istoty . Obraz Richarda LaGravenesa mogę bez żadnych problemów zaliczyć do wakacyjnego cyklu odmóżdżających produkcji. Nie sądziłam jednak, że Pięknym istotom  wymagania banalności i niechęci do angażowania umysłu do seansu, uda się spełnić w 100%. A jednak. http://www.impawards.com/ Mogłoby się wydawać, że Piękne istoty  potencjał na dobry film mają i to całkiem niezły (jak zwykle, książki nie czytałam i nie mam zamiaru po nią sięgać). Mamy tutaj przecież kilka rzeczy, z którymi w młodzieżowych romansidłach nie spotykamy się często. Po pierwsze nie ma tu żadnych wampirów, wilkołaków i zombie, a są jedynie zwykli śmiertelnicy, którym żywot upiększają osoby obdarzone potężnymi mocami - coś pokroju czarownic, ale jednak wciąż nie to. Mamy niespotykane wręcz w literaturze młodzieżowej elementy takie jak tło historyczne, wiara i religia, poświęcenie, klątwy rodowe. Po pierwszym zetknięciu się z tymi faktami można by przypuszczać, że z powyższych sk

Solo [2013]

Są filmy, które nie powinny w ogóle powstać. Jednym z takich dzieł jest thriller  Solo  autorstwa Isaaca Cravita, reżysera, dla którego film z 2013 r. jest dziewiczym w kategorii filmów pełnometrażowych (w swoim dorobku Cravit ma jeszcze trzy krótkometrażówki). http://horrorsandscaryshits.blox.pl/ Solo  to opowieść o Gillian - młodej dziewczynie, która, próbując otrząsnąć się po rodzinnej tragedii, za namową koleżanki chce zostać wychowawcą kolonijnym. Aby jednak zostać obozowym opiekunem, Gillian musi przejść test, polegający na spędzeniu w samotności dwóch dni na wyspie na środku jeziora. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że podobno na wyspie straszy duch. Solo  jest jednym z tych filmów, na których z każdą kolejną minutą człowiek zastanawia się, dlaczego jeszcze nie wyłączył tego g***a. W produkcji Cravita nie ma absolutnie nic, co mogłoby zachwycić moje oko - pomijam tutaj kwestię krajobrazów, bo akurat to jest najmocniejszym punktem filmu. Aktorsko jest bezn

The A-List [2014]

The A-List  lub też Lista życzeń  (polski tytuł, jaki udało mi się znaleźć, jednak na wszystkich filmowych portalach wymieniany jest ten pierwszy tytuł, toteż takowym będziemy posługiwać się w tym tekście) to pierwszy z cyklu filmów, które zapodaliśmy sobie z M. na sierpniowe upały. Wybór takowych, a nie innych pozycji podyktowany był tylko i wyłącznie tym, że w sytuacji, kiedy termometry za oknem wskazują prawie 40 stopni C nasze mózgi są tak oporne na wszystko, co im się serwuje, że filmy, jakie będziemy oglądać muszą być BARDZO mało ambitne. Tak też wybór padł na gatunek wyjątkowo mało ambitny. Filmy dla nastolatków. https://thealist2014movie3291.wordpress.com Na pierwszy ogień poszła produkcja Willa Bighama The A-List , czyli historia najpopularniejszego licealnego przystojniaka Erica Shulza, który pewnego dnia dowiaduje się, że może nie skończyć szkoły, ponieważ gdzieś kiedyś nie zaliczył jednego przedmiotu. Aby zdać, przyjmuje propozycję szkolnej pani pedagog, która obiecuj

Kwiaty wojny [2011]

Kwiaty wojny  to chyba największe pozytywne zaskoczenie, jakie dane mi było zobaczyć. Przyznaję, że nie oczekiwałam zbyt wiele po obrazie made in China . Po części dlatego, że obecnie jedyne z czym kojarzy mi się przymiotnik "chiński" to tanie, lichej jakości wyroby. Co mógł mi zatem zaoferować film z Państwa Środka w porównaniu do amerykańskich, naszpikowanych efektami specjalnymi wysokobudżetowych obrazów wojennych? Co mógł zaoferować film o nieznanej w Europie zbrodni z grudnia 1937 r. i stycznia 1938 r. w porównaniu do wszystkich obrazów o tak lubianym przez kino Holocauście? Okazuje się, że bardzo dużo. http://www.impawards.com/ Kwiaty wojny  opowiadają o wydarzeniach z przełomu 1937/1938 r., znanych jako masakra nankińska lub gwałt nankiński, kiedy to Cesarska Armia Japońska przeprowadziła rzeź Nankinu, mordując (według różnych szacunków) od 50 tys. do 400 tys. osób. Yimou Zhang opowiadając nam historię grabarza-pijaka, grupy ukrywających się w katedrze uczennic o

Śpiewający detektyw [2003]

Śpiewający detektyw  długo zalegał u mnie na półce, zanim zdecydowałam się po niego sięgnąć. Raz nawet wrzuciłam płytę z filmem do odtwarzacza, ale niestety wyłączyłam go zniesmaczona po jakichś 20 minutach seansu. Z reguły mówi się, że do trzech razy sztuka, ale tym razem przez produkcję Keitha Gordona udało mi się przebrnąć już za drugim podejściem. Aktualnie natomiast jestem w trakcie zbierania do kupy wszystkich moich myśli, które czmychnęły gdzieś z mojego umysłu po seansie tego mocno pokręconego filmu. http://www.impawards.com/ Zacznijmy może od tego, o czym Śpiewający detektyw  opowiada. Jest to przeniesiona na duży ekran historia autora kryminałów, Daniela Darka, który przykuty został do szpitalnego łóżka przez dziwną chorobę skóry. Jak się później okazuje, choroba ta tkwi znacznie głębiej niż by się mogło wydawać, a żeby wydobrzeć, Dark musi rozwiązać zagadkę ze swojego kryminału, która jest czymś więcej niż tylko książkową intrygą. Teraz pokrótce o tym, co mi się w Śp

Dzwoneczek i bestia z Nibylandii [2014]

Będąc od jakiegoś czasu w nastroju na animacje, sięgnęliśmy po coś, co raczej nie powinno wpaść w nasze dorosłe ręce. Dzwoneczek i bestia z Nibylandii , jako produkcja skierowana do zdecydowanie młodszego od nas widza, raczej nie powinna nas zainteresować. A tutaj taka niespodzianka! http://www.impawards.com/ Do tej pory postać Dzwoneczka kojarzyła nam się jedynie z Piotrusiem Panem. Nie mieliśmy bladego pojęcia, że malutka wróżka doczekała się całej filmowej serii. A sięgając po Bestię z Nibylandii  nie wiedzieliśmy, że sięgamy po ostatnią (na chwilę obecną bynajmniej) część owej serii. Nasza znajomość wróżkowego świata była zatem w tragicznej kondycji. Zupełnie jednak nie przeszkodziło nam to w czerpaniu przyjemności z oglądania przygód Dzwoneczka... a raczej jednej z jej koleżanek, bo to nie wokół Dzwoneczka toczą się wydarzenia Bestii z Nibylandii . Fabuła Dzwoneczka i bestii z Nibylandii  to historia Jelonki - wróżki odpowiedzialnej za świat zwierząt, i jej nowego przyjaci

Minionki [2015]

Przed Minionkami  broniłam się skutecznie przez jakieś 5 lat. Jak ukraść Księżyc  zbyt mocno kojarzyło mi się z polską polityką (bynajmniej wtedy, kiedy film wchodził do kin), a potem jakoś już tak zostało, że na każdą wzmiankę o oglądaniu Minionków, odpowiadałam, że nie mam zamiaru oglądać bajki o chodzących czopkach. Cóż... Teraz mocno biję się w piersi i liczę na przebaczenie, bo oczywiście okazało się, że minionkowa seria totalnie skradła moje serce. http://www.impawards.com/ Jest jednak pewien problem w postaci najnowszej odsłony przygód żółtych stworków. O ile Jak ukraść Księżyc  i Minionki rozrabiają bardzo pozytywnie zapisały się w mojej pamięci i sprawiły, że na trzecią część postanowiłam powędrować do kina, o tyle z Minionkami  już tak różowo nie jest. Siedząc w kinie miałam wrażenie, że to nie jest to, do czego przyzwyczaiły mnie dwie wcześniejsze odsłony, że czegoś tu brakuje. Owszem, były Minionki - i to w dużych ilościach, były ich głupie żarty - także w dużych iloś

W głowie się nie mieści [2015]

Duże miasta mają to do siebie, że jedno małe nieprzewidziane wydarzenie może wywrócić do góry nogami cały skrzętnie sporządzony plan dnia. W tym wypadku mowa o splocie kilku błahych czynników - wychodzisz z pracy kilka minut później, ucieka ci twój bezpośredni autobus, więc skazany jesteś na podróż z przesiadkami, kolejka do bramek do metra sprawia, że drzwi pociągu zamykają się ci dosłownie przed nosem i znów musisz czekać kolejne kilka minut. A już na samym końcu przychodzi ci stać w absurdalnie długim korku, który z niewiadomych przyczyn (przecież są wakacje, więc skąd ci wszyscy ludzie?) utworzył się w miejscu, w którym go nigdy wcześniej nie było i o godzinie, o której normalnie dany odcinek przejechałoby się w kilka sekund. Cóż. Efekt powyższego splotu wydarzeń był taki, że nasza rezerwacja na Minionki  przepadła, pozostawiając jedynie wolne znienawidzone pierwsze rzędy (dla mnie dyskwalifikujące chęć obejrzenia każdego, choćby nie wiem jak dobrego filmu), także wybór padł na nas

Ex Machina [2015]

Bardzo długo gatunek sci-fi nie mógł się poszczycić moim zainteresowaniem. Uważałam go za najgorszy gatunek filmowy i stawiałam na równi, o ile nie niżej, z głupimi komediami dla nastolatków. Do wyrobienia takiej, a nie innej opinii przyczyniły się w zasadzie głównie trzy nowe części Gwiezdnych Wojen i wszystkie produkcje klasy D, E (a może jeszcze niższej), które lubiła nam puszczać telewizja publiczna w swojej ramówce, także wydaje mi się, że mogę być tutaj trochę usprawiedliwiona ;) Niedawno jednak obejrzałam kilka filmów sci-fi, które sprawiły, że coraz bardziej zaczęłam się przekonywać do gatunku, skazanego przeze mnie wcześniej na wieczne potępienie. Produkcje ze stajni Marvela, obejrzany ostatnio Mad Max  czy też chociażby filmy o wielkich robotach - czyt. Transformers  i Pacific Rim , sprawiły, że mocno zmieniłam swoje nastawienie do metryczki sci-fi. A do tego grona dołączyła wczoraj Ex Machina . http://www.impawards.com/ Ex Machina  różni się od innych produkcji sci-fi,