Znów zebrało mi się na romansidła. Tym razem wybór padł na tegoroczny Z dala od zgiełku , który jednak bardziej niż romansidło można zaklasyfikować jako dramat. Niestety, jako że mój M. już po samym zobaczeniu zwiastuna do Z dala od zgiełku , stwierdził, że takiego badziewia to on oglądać nie będzie, na placu boju zostałam sama. A świeżo po seansie mogę też stwierdzić, że jest coś, dla czego film Thomasa Vinterberga warto obejrzeć. Uwaga na spoilery. http://www.impawards.com/ Z dala od zgiełku to adaptacja nieznanej mi powieści nieznanego mi autora Thomasa Hardy'ego - zresztą akurat to nazwisko aktualnie bardziej kojarzy mi się z pewnym aktorem niż pisarzem. Opowiada ona historię Bathsheby Everdene, młodej i bardzo niezależnej kobiety, która w spadku po wuju otrzymuje farmę. Wkrótce też będziemy świadkami miłosnego czworokąta, jaki zawiąże się pomiędzy Bathshebą, a trzema panami - skromnym pasterzem Gabrielem Oakiem, któremu jako pierwszemu dane jest poznać się na trudnym ch
Recenzje. Jakie tylko chcecie. Filmowe, książkowe, płytowe... Oczywiście z ogromną przewagą tych filmowych :)