Seans W sercu Afryki był dla mnie powrotem do dzieciństwa, gdyż jest to jeden z tych obrazów, które te kilka lat wstecz mogłam wtedy oglądać non stop. Wczoraj oglądałam produkcję Mikaela Salomona z bardziej dorosłym nastawieniem, beztroskie lata dziecięce mam już w końcu (i niestety) dawno za sobą. I wiecie co mnie najbardziej zaskoczyło? To, że film wywołał u mnie w zasadzie te same emocje, co wtedy, kiedy oglądałam go jako mała dziewczynka. http://ecx.images-amazon.com/ W sercu Afryki to takie zachodnie W pustyni i w puszczy - ja bynajmniej tak to nazywam. Mamy tutaj bowiem dwójkę dzieci, które wskutek różnych zbiegów okoliczności zostają same na Czarnym Lądzie. Jest także ich czarnoskóry przewodnik, wierny psi towarzysz i źli ludzie, którzy pragną śmierci głównych bohaterów, a to jeszcze nie wszystko, bo podobieństw jest jeszcze sporo. W sercu Afryki , mimo brutalnego początku, jest kinem typowo familijnym, doskonałym wyborem na seans na niedzielne popołudnie. Prostą fabułę
Recenzje. Jakie tylko chcecie. Filmowe, książkowe, płytowe... Oczywiście z ogromną przewagą tych filmowych :)