Dzisiaj znów o miłości, ale jednak trochę innej niż ostatnimi czasy. Dzisiaj będzie o miłości nieco przez starszych bagatelizowanej (no bo przecież nie da się zakochać na poważnie w wieku 10 lat), a przez tych młodszych traktowanej jako najpoważniejsza rzecz na świecie. Dzisiaj będzie o miłości, w której najwyższym stopniem wtajemniczenia jest szybki buziak i łażenie za rękę. O miłości ukazanej w norweskim filmie Absolutnie prawdziwa miłość aka Jorgen + Anne = sant . http://montages.no/ Sięgając po familijną produkcję rodem z surowej Skandynawii popełniłam błąd, spodziewając się po niej czegoś na kształt obrazów Disney'a - lekkostrawnej sielanki w soczystych kolorach, w której czarne jest czarne, a białe jest białe. Ale nie! Co to, to nie! Metryka surowej Skandynawii zobowiązuje i, zamiast ciepłej, familijnej kluchy, dostałam dziecięcy dramat z miłością w roli głównej. Jakże to miła odmiana od tych wszystkich "słitaśnych" produkcji. W Absolutnie prawdziwej miłośc
Recenzje. Jakie tylko chcecie. Filmowe, książkowe, płytowe... Oczywiście z ogromną przewagą tych filmowych :)