Jakiś czas temu odkryłam, że produkcje sygnowane logo Disney'a zawsze ogląda mi się dobrze. I nie chodzi tu tylko o moją słabość, czyli animacje. Przekonałam się, że studio Disney'a wypuszcza także całkiem niezłe filmy, które wypisz wymaluj, idealnie wpasowują się w, niezbyt sprzyjającą, zimowo-jesienną aurę. Chyba zawsze wyjątkowo pozytywne i wręcz zarażające wylewającym się hektolitrami z ekranu optymizmem, to pozycje, które w tym okresie ogląda mi się najprzyjemniej. http://www.impawards.com/ W drodze uprzyjemnienia sobie jednego z ostatnich, wyjątkowo chłodnych wieczorów, sięgnęłam po Cud w Lake Placid , ponad 10-letni obraz Gavina O'Connora o wydarzeniu, które zostało okrzyknięte numerem jeden stulecia w międzynarodowej historii hokeja. Akurat tej historii, jako że nie jestem zbyt wielką fanki sportu, w którym podobno 100 lat zajęło uświadomienie, że głowa jest równie (albo może i bardziej) ważna, co jądra, w efekcie czego zaczęto stosować kaski, nie muszę chyba
Recenzje. Jakie tylko chcecie. Filmowe, książkowe, płytowe... Oczywiście z ogromną przewagą tych filmowych :)