A więc w końcu obejrzałam. Zajęło mi to sporo czasu - biorąc pod uwagę konieczność zapoznania się z wszystkimi bohaterami, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że warto było. Może nie tej całej drogi (często przez mękę), ale samego czekania. Bo film, w którym wszyscy superbohaterowie, których wcześniej poznałam łączą swoje siły we wspólnej walce z wrogiem, jest warty każdej minuty, poświęconej na jego obejrzenie.
Czym są Avengersi pewnie wszyscy wiedzą - jak nie to króciutkie wytłumaczenie - są oni stworzoną przez Nicka Fury'ego drużyną powołaną do stawiania czoła wyzwaniom, którym nikt inny nie podoła. Kto wchodzi w jej skład? Sama śmietanka - mamy tam bowiem Kapitana Amerykę, Hulka, Thora, Czarną Wdowę, Sokole Oko i, mojego ulubieńca, Iron Mana. W zasadzie to z wszystkimi już się spotkaliśmy, dzięki obejrzanym filmom. Jedynym świeżakiem jest tutaj Sokole Oko, którego miałam przyjemność spotkać po raz pierwszy. W The Avengers nawet wróg jest znajomy, bo jest nim nie kto inny, jak "brat" Thora - Loki (swoją drogą, dzięki jednej z ukrytych scen, było wiadomo, że jeszcze się z nim spotkamy).
Jak prezentują się Avengersi? Rewelacyjnie pod każdym względem. Strona wizualna rozpieszcza najbardziej wybredne oko. Nie brak humoru i to tego z tej wyższej półki. Muzyka genialnie buduje atmosferę. Fabuła jest solidna. Akcji jest tu tyle, że starczyłoby jeszcze na kilka filmów. Jakby nie patrzeć - wszędzie same zalety. I nawet bohaterowie, których wcześniej zbytnio nie lubiłam, w Avengersach jakoś stają się bardziej sympatyczni.
Jeśli chodzi o aktorstwo to wszyscy spisują się rewelacyjnie. Ogromnym plusem jest tutaj zmiana aktora, grającego Bruce'a Bannera. Erica Banę zastąpił w Avengersach Marc Ruffalo i muszę powiedzieć, że była to bardzo dobra decyzja. Ruffalo o niebo lepiej pasuje mi do roli zielonego profesora.
A minusy? Hmmm, w zasadzie to żadnych... Chociaż... Tak, jest jeden. Zdecydowanie nie podoba mi się los, jaki spotkał jedną z postaci... Swoją drogą jedną z sympatyczniejszych postaci...
Jeśli jeszcze nie widzieliście Avengersów to gorąco polecam. Jeszcze lepiej jeśli nie widzieliście Avengersów i Iron Mana 3, bo oglądanie IM3 lepiej zacząć od zapoznania się z Avengersami. Nie będziecie mieli wtedy takiego dziwnego wrażenia, że coś was ominęło. Ja bynajmniej tak miałam - po obejrzeniu Avengersów wiedziałam skąd dokładnie wziął się koszmar, który dręczył Tony'ego w IM3, albo o co chodziło z tymi wszystkimi odniesieniami do Nowego Yorku. W każdym razie wracając do sedna sprawy - nie widzieliście? Obejrzyjcie koniecznie. Gwarantuję, że nie pożałujecie.
Komentarze
Prześlij komentarz