The Boy to film z tego roku, który nawet nie wiem w jaki sposób znalazł się w moim posiadaniu. Jak już jednak się w nim znalazł to trzeba było go zobaczyć i zdecydować czy warto go trzymać, czy lepiej odesłać na półkę, na którą nikt później nie zajrzy.
Film Craiga Macneilla to historia Teda - dziewięciolatka, który mieszka razem z ojcem tam, gdzie nikt się nie zapuszcza. W tym przypadku jest to motel - rodzinny biznes, który niestety ze względu na niezbyt popularną lokalizację zawsze świeci pustkami. Brak klientów przekłada się na problemy finansowe, a problemy finansowe na problemy z alkoholem ojca Teda. Pozostawiony sam sobie chłopiec na różne sposoby stara się zabić niekończącą się nudę - poluje, dokształca się w roli hotelarza, zarabia na bilet dokądkolwiek, byle się wyrwać z tego odludzia oraz, a to przede wszystkim, zaczyna się interesować dziwnymi sprawami.
Historia narodzin małoletniego sadysty-mordercy niewątpliwie była odważnym i dobrym tematem na film. Jednak przelana na filmową taśmę już tak nie zachwyca. Chociaż poruszany przez Macneilla temat jest jak najbardziej wart uwagi, to już jego wykonanie niezbyt. Jego obraz można bowiem opisać jako serię zbyt wielu "zbyt". Klimat The Boy jest ciekawy - spokojny, a jednak niespokojny, sprawia wrażenie ciszy przed burzą, zwiastujący mającą nadejść katastrofę, ale powolne tempo (w tym przypadku o innym tempie mowy być nie może), z jakim zarysowuje się cała historia jest, jak dla mnie bynajmniej, zbyt powolne. Poszczególne patologiczne charaktery wydają się być zarysowane poprawnie, jednak po jakimś czasie można stwierdzić, że są one jednak zbyt patologiczne, co przekłada się na niechęć, jaką pałamy do konkretnych postaci. Kwestie techniczne też określiłabym jako wykonane poprawnie, aczkolwiek zaopatrzone w tą wadę zbyt wielu "zbyt". Bo muzyka jest jednak zbyt mało obecna, chociaż są momenty, kiedy przyprawia o ciarki, zdjęcia, chociaż budują klimat filmu rewelacyjne to w pewnym momencie nużą swoją zbytnią monotonią, aktorsko - poprawnie, a w przypadku Davida Morse'a i Jareda Breeze'a bardzo dobrze (tutaj jednak bez żadnego zbyt). Z kolei sama fabuła jest momentami tak patologiczna i psychiczna, że aż zbyt przesadzona. Podsumowując - film ciekawy, dobry, aczkolwiek bez tego czegoś, męczący zbyt wolnym tempem i zdecydowanie nie na moje nerwy.
Wydawało się, że film będzie oglądało mi się dobrze - już przecież nie raz zakochiwałam się w obrazach, których tempo akcji było bardziej niż ślimacze, działo się jedno wielkie nic, a jednak na końcu z moich ust wydobywało się "WOW". The Boy niestety do tego grona się nie dostał. I (jak bardzo bym chciała, aby było inaczej, bo film potencjał miał) w efekcie ląduje na półkę, na której zostanie szybko zapomniany i przykryty toną kurzu i pajęczyn.
![]() |
http://www.impawards.com/ |
Historia narodzin małoletniego sadysty-mordercy niewątpliwie była odważnym i dobrym tematem na film. Jednak przelana na filmową taśmę już tak nie zachwyca. Chociaż poruszany przez Macneilla temat jest jak najbardziej wart uwagi, to już jego wykonanie niezbyt. Jego obraz można bowiem opisać jako serię zbyt wielu "zbyt". Klimat The Boy jest ciekawy - spokojny, a jednak niespokojny, sprawia wrażenie ciszy przed burzą, zwiastujący mającą nadejść katastrofę, ale powolne tempo (w tym przypadku o innym tempie mowy być nie może), z jakim zarysowuje się cała historia jest, jak dla mnie bynajmniej, zbyt powolne. Poszczególne patologiczne charaktery wydają się być zarysowane poprawnie, jednak po jakimś czasie można stwierdzić, że są one jednak zbyt patologiczne, co przekłada się na niechęć, jaką pałamy do konkretnych postaci. Kwestie techniczne też określiłabym jako wykonane poprawnie, aczkolwiek zaopatrzone w tą wadę zbyt wielu "zbyt". Bo muzyka jest jednak zbyt mało obecna, chociaż są momenty, kiedy przyprawia o ciarki, zdjęcia, chociaż budują klimat filmu rewelacyjne to w pewnym momencie nużą swoją zbytnią monotonią, aktorsko - poprawnie, a w przypadku Davida Morse'a i Jareda Breeze'a bardzo dobrze (tutaj jednak bez żadnego zbyt). Z kolei sama fabuła jest momentami tak patologiczna i psychiczna, że aż zbyt przesadzona. Podsumowując - film ciekawy, dobry, aczkolwiek bez tego czegoś, męczący zbyt wolnym tempem i zdecydowanie nie na moje nerwy.
Wydawało się, że film będzie oglądało mi się dobrze - już przecież nie raz zakochiwałam się w obrazach, których tempo akcji było bardziej niż ślimacze, działo się jedno wielkie nic, a jednak na końcu z moich ust wydobywało się "WOW". The Boy niestety do tego grona się nie dostał. I (jak bardzo bym chciała, aby było inaczej, bo film potencjał miał) w efekcie ląduje na półkę, na której zostanie szybko zapomniany i przykryty toną kurzu i pajęczyn.
Komentarze
Prześlij komentarz