Przejdź do głównej zawartości

Spotlight [2015]

Zło sprzedaje się dobrze. A jeśli do tego dodać, że chodzi o zło i mroczne tajemnice jednej z najważniejszych (o ile nie najważniejszej) instytucji na świecie, która, promując dobry wzorzec postępowania, stara się być tym godnym naśladowania wzorem cnót moralnych? Mamy rewelacyjny temat (wciąż świeży, aczkolwiek w kinie poruszany nie raz i nie dwa). Pozostaje mieć tyko nadzieję, że z genialnego tematu powstał genialny film. A z racji tego, że Oscar za najlepszy obraz powędrował właśnie do opisywanego w poniższym poście filmu, do seansu zasiadłam raczej spokojna o końcowy efekt.

http://www.impawards.com/
Spotlight różni się od innych filmów opisujących temat mrocznych postępków Kościoła. Na próżno szukać tu aktów seksualnych - chociaż właśnie ten aspekt drążony jest w obrazie Toma McCarthy'ego. Na próżno szukać księży w sutannach, spokojnie przechadzających się pośród dzieci i wybierających swoją kolejną ofiarę. Nie, Spotlight nie jest tego typu filmem. Cały temat jest przedstawiony od drugiej strony. O wszystkim dowiadujemy się śledząc poczynania dziennikarzy miejscowej gazety, którzy, niczym najlepsi detektywi, po nitce do kłębka docierają do czegoś, co nawet ich przeraża. Kolejne wywiady, przeglądanie ogromnej ilości książek i danych, pogrzebanych gdzieś w archiwach, niezliczone ilości godzi spędzone w miejscowej bibliotece. To wystarcza, aby nasze zainteresowanie filmem skoczyło zenitu. Po co jakieś pościgi i wybuchy? W Spotlight wystarczy zajrzeć do kolejnej książki i efekt będzie taki sam. O ile nie lepszy. I nawet świadomość, że niektóre ujęcia są wyjątkowo sztampowe i oklepane - jak chociażby wspomniane grzebanie w archiwach i ślęczenie w bibliotece, to i tak nie odbiera nam to przyjemności z oglądania.

Spotlight stoi mocno także pod kątem aktorskim. Czwórkę głównych bohaterów ogląda się niczym agentów Muldera i Scully w czasach ich największej świetności. I nie przeszkadza tu nawet fakt, że tak naprawdę, poza kilkoma niezbyt istotnymi faktami, niewiele o nich wiemy. Wiem natomiast, że to kolejny dobry film z Michaelem Keatonem (aczkolwiek co do Birdmana mam pewne wątpliwości). Wiem, że Marka Ruffalo stać na dużo więcej niż miażdżenie wszystkiego w postaci zielonego olbrzyma (jednak to akurat niespodzianką wielką nie było). I wiem też w końcu, że Rachel McAdams, mimo iż znów zagrała świetnie, w mojej pamięci wciąż pozostanie tą blondynką, którą w momencie pojawienia się na ekranie skwituję "Ja ją skądś kojarzę".


Jak często mam wątpliwości co do słuszności decyzji Akademii Filmowej, tak tym razem jednak kłócić się nie będę. Spotlight przykuł moją uwagę. Poruszył temat bardzo drażliwy i, choć wydarzenia filmowe miały miejsce kilkadziesiąt lat wstecz, to jednak wciąż niestety aktualny. I ta świadomość, która zostaje po skończonym seansie, że te statystyczne 6% daje (wg danych na 2012 rok) prawie 25 tys. księży...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...