Przejdź do głównej zawartości

Koralina i tajemnicze drzwi (2009)

Pozostańmy jeszcze przez jakiś czas w mrocznym klimacie. Dzisiaj bowiem recenzja świeżo obejrzanego filmu z 2009 r - Koralina i tajemnicze drzwi. Tytuł wybrany przeze mnie całkowicie przypadkowo. Po prostu zaintrygował mnie tytuł, który skojarzył mi się z książką dla dzieci, którą czytałam wieki temu, a która bardzo mi się spodobała.

Koralina i tajemnicze drzwi to opowieść o nastoletniej dziewczynce, która przeprowadza się z rodzicami do nowego domu. Rodzice jednak nie poświęcają swojej jedynaczce zbyt dużo uwagi wskutek czego Koralina sama musi sobie znaleźć zajęcie, a niewielkie, ukryte pod tapetą drzwi są się idealne do rozbudzenia ciekawości dziewczynki.

Dawno nie widziałam produkcji wykonanej techniką, w jakiej wykonana została Koralina... Wydawać by się mogło, że bajki, gdzie postaci są kanciaste, jakby zdeformowane nie mają już racji bytu. A tutaj nagle (no w sumie nie tak nagle, bo 4 lata temu) pojawia się taka miła niespodzianka w postaci Koraliny.... Sama muszę przyznać, że wcześniej raczej nie przepadałam za tego typu animacjami, ale po seansie Koraliny i tajemniczych drzwi całkowicie otworzyłam się na "lalkowe" animacje. W tym przypadku po prostu nic ie pasowało lepiej do oddania magicznego, nieco upiornego klimatu historii niż właśnie te brzydkie, kanciaste lalki.

Poza wspaniałą techniką wszystko inne w filmie też robi wrażenie. Nie muszę już chyba nawet wspominać o muzyce, która już trafiła do moich ulubionych i ma honorowe miejsce w domowej płytotece, a utwór Exploration jest wałkowany bez przerwy od kilku godzin. Ogromną zaletą filmu jest także kreacja postaci. Każdy bohater ma tam swój niepowtarzalny charakter. Serwujące stare cukierki podstarzałe aktorki, rosyjski cyrkowiec - założyciel cyrku skaczących myszy, przypominający Quasimodo Wybie. Wszystkie te postacie są tak nakreślone, że nie da się ich nie lubić. No i chyba największy plus całego filmu czyli fabuła (przyznam, że książki nie czytałam, więc nie mogę w tym przypadku porównać jakości filmu do dzieła literackiego). Prosta, z morałem, wzruszająca (scena, kiedy Koralina zasypia przy poduszkach imitujących jej rodziców sprawia, że łezka w oku się kręci), straszna. Po prostu idealna. Generalnie rzecz biorąc chyba w całej produkcji nie znalazłam żadnych minusów.

Jeśli ktoś jeszcze nie widział Koraliny... to gorąco zachęcam do seansu. Dawno nie widziałam bajki, która by mnie tak wciągnęła, jak ta produkcja. I jeszcze jedno. Koralina i tajemnicze drzwi z pozoru może wyglądać na normalną bajkę dla dzieci - przyjemna dla oka animacja, typowe dla bajek piosenki; ale ci, co tak myślą grubo się pomylą. Koralina... bowiem wcale takim idealnym filmem dla dzieci nie jest, bo zamiast je bawić po prostu przeraża. Także pod żadnym pozorem nie należy pokazywać tego filmu dzieciom.

A na deser moja muzyczna perełka:
Bruno Coulais - Exploration


Miłego seansu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...