Babcia Gandzia miała być lekką komedyjką na jeden z minionych wieczorów. Była wybierana naprędce w wyniku problemów z dopasowaniem napisów do innego filmu. Jak się potem okazało, chyba zbyt pospiesznie postawiłam na francuską produkcję, ponieważ z przebrnięciem przez cały, nie tak przecież długi, film miałam ogromne problemy...
O czym jest film Jeroma Enrico? Babcia Gandzia opowiada o pewnej starszej kobiecie, która, chcąc uciec od życia na skraju nędzy, podejmuje się niecodziennego zadania. Zaczyna karierę dilera narkotyków. Cóż, pomysł wydawał się być ciekawy, ale ktoś gdzieś musiał popełnić błąd, bo, według mnie bynajmniej, Babcia Gandzia, wcale takim arcydziełem komediowym nie jest.
Po pierwsze i najważniejsze bardzo ciężko przychodzi przyzwyczajenie się do głównej bohaterki. Paulette jest bowiem wyjątkowo antypatyczna. Zgryźliwa, nienawidząca w zasadzie wszystkiego co inne, niemiła nawet dla najbliższych znajomych i rodziny... Ciężko polubić taką postać. Mi bynajmniej przyszło to z trudem. Niechęć, jaką wzbudziła we mnie na samym początku Paulette na bardzo długi czas nastawiła mnie negatywnie na odbiór całego filmu. Dlatego też późniejsze gagi nie bawiły tak, jak powinny. Uśmiech na mojej twarzy pojawił się w zaledwie kilku scenach, które wyliczyć można by było na palcach jednej ręki. Scena z oglądaniem Mody na sukces w 3D, składanie dachu w samochodzie podczas wycieczki czy też pierwsze "ulepszone" ciasto Paulette - jakoś teraz nie przychodzi mi do głowy nic więcej, a, wydaje mi się, że jak na komedię to stanowczo za mało. A późniejsza przemiana Babci Gandzi? Jakoś nie mogę tego kupić. Jerome Enrico kreując postać Paulette w taki sposób, w jaki to zrobił, nie pomógł mi w lepszym odbiorze swojej produkcji.
Pomijam też fakt, że większość gagów w Babci Gandzi wzbudzało we mnie zamiast śmiechu zupełnie inne emocje. Może to tylko moja opinia, ale uważam, że żarty z chociażby osób starszych i chorych (postać Renee) są w tym filmie zupełnie nie na miejscu i poniżej wszelkiego poziomu.
Cóż... Babcia Gandzia jest dziwnym przypadkiem. Może i by mi się spodobała, gdyby nie fakt, że nastawiłam się na oglądanie zupełnie innego filmu, przez co już na samym starcie miałam nieco popsuty humor? Może po prostu tego dnia nie miałam nastroju na oglądanie francuskich komedii? Może zupełnie nie kupiłam postaci głównej bohaterki, a przez to nie mogłam kupić całego filmu? A może po prostu film Enrico jest zwyczajnie żenująco słaby? Do tej pory nie mogę się do końca zdecydować, która z tych opcji odpowiada za moją tak niską ocenę filmu.
Jeśli chcecie oglądać - oglądajcie. Ja raczej nie będę do tego zachęcać.
![]() |
http://www.moviepilot.de/ |
Po pierwsze i najważniejsze bardzo ciężko przychodzi przyzwyczajenie się do głównej bohaterki. Paulette jest bowiem wyjątkowo antypatyczna. Zgryźliwa, nienawidząca w zasadzie wszystkiego co inne, niemiła nawet dla najbliższych znajomych i rodziny... Ciężko polubić taką postać. Mi bynajmniej przyszło to z trudem. Niechęć, jaką wzbudziła we mnie na samym początku Paulette na bardzo długi czas nastawiła mnie negatywnie na odbiór całego filmu. Dlatego też późniejsze gagi nie bawiły tak, jak powinny. Uśmiech na mojej twarzy pojawił się w zaledwie kilku scenach, które wyliczyć można by było na palcach jednej ręki. Scena z oglądaniem Mody na sukces w 3D, składanie dachu w samochodzie podczas wycieczki czy też pierwsze "ulepszone" ciasto Paulette - jakoś teraz nie przychodzi mi do głowy nic więcej, a, wydaje mi się, że jak na komedię to stanowczo za mało. A późniejsza przemiana Babci Gandzi? Jakoś nie mogę tego kupić. Jerome Enrico kreując postać Paulette w taki sposób, w jaki to zrobił, nie pomógł mi w lepszym odbiorze swojej produkcji.
Pomijam też fakt, że większość gagów w Babci Gandzi wzbudzało we mnie zamiast śmiechu zupełnie inne emocje. Może to tylko moja opinia, ale uważam, że żarty z chociażby osób starszych i chorych (postać Renee) są w tym filmie zupełnie nie na miejscu i poniżej wszelkiego poziomu.
Cóż... Babcia Gandzia jest dziwnym przypadkiem. Może i by mi się spodobała, gdyby nie fakt, że nastawiłam się na oglądanie zupełnie innego filmu, przez co już na samym starcie miałam nieco popsuty humor? Może po prostu tego dnia nie miałam nastroju na oglądanie francuskich komedii? Może zupełnie nie kupiłam postaci głównej bohaterki, a przez to nie mogłam kupić całego filmu? A może po prostu film Enrico jest zwyczajnie żenująco słaby? Do tej pory nie mogę się do końca zdecydować, która z tych opcji odpowiada za moją tak niską ocenę filmu.
Jeśli chcecie oglądać - oglądajcie. Ja raczej nie będę do tego zachęcać.
Komentarze
Prześlij komentarz