Do obejrzenie Pożegnań przymierzałam się już od dawna. Tym razem jednak na przeszkodzie nie stawały mi codzienne obowiązki, albo nastroje na zupełnie inny rodzaj kina, a zwykły brak kopii filmu. Jakiejkolwiek wersji japońskiej produkcji szukałam wszędzie, ale z marnym skutkiem. W końcu, kilka dni temu, odkryłam istnienie tego filmu na jednym z portali z filmami do obejrzenia online. W końcu obejrzałam. A teraz nie mogę przestać rozpływać się nad tym obrazem.
Pożegnania to historia Daigo, młodego wiolonczelisty, który, wskutek rozwiązania orkiestry, traci pracę i razem z żoną postanawia powrócić w rodzinne strony, do domu, który zostawiła mu w spadku matka i tam zacząć poszukiwanie nowej pracy. Chłopakowi, który nie może się poszczycić bogatym doświadczeniem zawodowym, ani jakimiś specjalnymi umiejętnościami, poza oczywiście grą na wiolonczeli, z trudem przychodzi szukanie nowego zajęcia. Znalezione w gazecie ogłoszenia biura turystycznego oferującego krótkie godziny pracy, stosunkowo wysokie wynagrodzenie, które w dodatku nie wymaga żadnego doświadczenia, jest zatem dla Daigo darem z niebios. Szybko jednak wychodzi na jaw, że oferta nie jest tak idealna, jak się by mogło wydawać. Praca w biurze turystycznym okazuje się być bowiem pracą w zakładzie pogrzebowym. Potrzebujący pieniędzy Daigo pracę, ku niezadowoleniu żony i znajomych, przyjmuje, a po trudnych początkach uświadamia sobie, że jest to zawód, do którego został stworzony.
Pożegnania są tak totalnie innym filmem niż pozostałe japońskie obrazy. Na próżno szukać tu jakichś dziwactw, makabrycznych scen, brutalności czy innych filmowych tricków rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zamiast tego mamy piękną historię o duchowym dojrzewaniu bohatera, w której dramat przeplata się z delikatnym, czarnym humorem, a patos z melancholią. Mamy film dopracowany w każdym calu, gdzie każde ujęcie jest idealne, każde pociągnięcie smyczka wiolonczeli, jakie jest nam dane usłyszeć, jeszcze bardziej potęguje odczuwane przez nas emocje, a każdy pejzaż mógłby robić za zdjęcie z pocztówki. Z kolei rewelacyjna fabuła rozwija się pomału i subtelnie, aby potem, fenomenalnie grając na naszych uczuciach, doprowadzić nas do niezwykle pięknej sceny końcowej. Takita pokazuje, że da się zrobić przepiękny, japoński film w iście niejapońskim stylu.
Oczywiście, żeby do końca zrozumieć Pożegnania, trzeba chociaż trochę zaznajomić się z kulturą Japonii, a szczególnie z podziałem klasowym, który tam, jak w żadnym innym kraju, ma się, mimo ogromnego postępu, jaki poczyniła Japonia, wciąż całkiem dobrze. Jeśli ta przeszkoda zostanie pokonana to zapewniam, że będziecie absolutnie zachwyceni obrazem Yojiro Takity. Ja jestem.
I uprzedzam jeszcze, że oglądanie Pożegnań bez zapasu chusteczek po ręką jest wyjątkowo wielkim błędem.
![]() |
http://www.impawards.com/ |
Pożegnania są tak totalnie innym filmem niż pozostałe japońskie obrazy. Na próżno szukać tu jakichś dziwactw, makabrycznych scen, brutalności czy innych filmowych tricków rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zamiast tego mamy piękną historię o duchowym dojrzewaniu bohatera, w której dramat przeplata się z delikatnym, czarnym humorem, a patos z melancholią. Mamy film dopracowany w każdym calu, gdzie każde ujęcie jest idealne, każde pociągnięcie smyczka wiolonczeli, jakie jest nam dane usłyszeć, jeszcze bardziej potęguje odczuwane przez nas emocje, a każdy pejzaż mógłby robić za zdjęcie z pocztówki. Z kolei rewelacyjna fabuła rozwija się pomału i subtelnie, aby potem, fenomenalnie grając na naszych uczuciach, doprowadzić nas do niezwykle pięknej sceny końcowej. Takita pokazuje, że da się zrobić przepiękny, japoński film w iście niejapońskim stylu.
Oczywiście, żeby do końca zrozumieć Pożegnania, trzeba chociaż trochę zaznajomić się z kulturą Japonii, a szczególnie z podziałem klasowym, który tam, jak w żadnym innym kraju, ma się, mimo ogromnego postępu, jaki poczyniła Japonia, wciąż całkiem dobrze. Jeśli ta przeszkoda zostanie pokonana to zapewniam, że będziecie absolutnie zachwyceni obrazem Yojiro Takity. Ja jestem.
I uprzedzam jeszcze, że oglądanie Pożegnań bez zapasu chusteczek po ręką jest wyjątkowo wielkim błędem.
Komentarze
Prześlij komentarz