Przejdź do głównej zawartości

Pożegnania [2008]

Do obejrzenie Pożegnań przymierzałam się już od dawna. Tym razem jednak na przeszkodzie nie stawały mi codzienne obowiązki, albo nastroje na zupełnie inny rodzaj kina, a zwykły brak kopii filmu. Jakiejkolwiek wersji japońskiej produkcji szukałam wszędzie, ale z marnym skutkiem. W końcu, kilka dni temu, odkryłam istnienie tego filmu na jednym z portali z filmami do obejrzenia online. W końcu obejrzałam. A teraz nie mogę przestać rozpływać się nad tym obrazem.

http://www.impawards.com/
Pożegnania to historia Daigo, młodego wiolonczelisty, który, wskutek rozwiązania orkiestry, traci pracę i razem z żoną postanawia powrócić w rodzinne strony, do domu, który zostawiła mu w spadku matka i tam zacząć poszukiwanie nowej pracy. Chłopakowi, który nie może się poszczycić bogatym doświadczeniem zawodowym, ani jakimiś specjalnymi umiejętnościami, poza oczywiście grą na wiolonczeli, z trudem przychodzi szukanie nowego zajęcia. Znalezione w gazecie ogłoszenia biura turystycznego oferującego krótkie godziny pracy, stosunkowo wysokie wynagrodzenie, które w dodatku nie wymaga żadnego doświadczenia, jest zatem dla Daigo darem z niebios. Szybko jednak wychodzi na jaw, że oferta nie jest tak idealna, jak się by mogło wydawać. Praca w biurze turystycznym okazuje się być bowiem pracą w zakładzie pogrzebowym. Potrzebujący pieniędzy Daigo pracę, ku niezadowoleniu żony i znajomych, przyjmuje, a po trudnych początkach uświadamia sobie, że jest to zawód, do którego został stworzony.

Pożegnania są tak totalnie innym filmem niż pozostałe japońskie obrazy. Na próżno szukać tu jakichś dziwactw, makabrycznych scen, brutalności czy innych filmowych tricków rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zamiast tego mamy piękną historię o duchowym dojrzewaniu bohatera, w której dramat przeplata się z delikatnym, czarnym humorem, a patos z melancholią. Mamy film dopracowany w każdym calu, gdzie każde ujęcie jest idealne, każde pociągnięcie smyczka wiolonczeli, jakie jest nam dane usłyszeć, jeszcze bardziej potęguje odczuwane przez nas emocje, a każdy pejzaż mógłby robić za zdjęcie z pocztówki. Z kolei rewelacyjna fabuła rozwija się pomału i subtelnie, aby potem, fenomenalnie grając na naszych uczuciach, doprowadzić nas do niezwykle pięknej sceny końcowej. Takita pokazuje, że da się zrobić przepiękny, japoński film w iście niejapońskim stylu.


Oczywiście, żeby do końca zrozumieć Pożegnania, trzeba chociaż trochę zaznajomić się z kulturą Japonii, a szczególnie z podziałem klasowym, który tam, jak w żadnym innym kraju, ma się, mimo ogromnego postępu, jaki poczyniła Japonia, wciąż całkiem dobrze. Jeśli ta przeszkoda zostanie pokonana to zapewniam, że będziecie absolutnie zachwyceni obrazem Yojiro Takity. Ja jestem.

I uprzedzam jeszcze, że oglądanie Pożegnań bez zapasu chusteczek po ręką jest wyjątkowo wielkim błędem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...