Przejdź do głównej zawartości

Mój przyjaciel lis [2007]

Ocena na imdb 7.0 kusi. Ocena na filmwebie niby niższa, ale nie aż tak niska, aby przejść obok filmu obojętnie. Komentarze na obu portalach można streścić mniej więcej jako "film to cud, miód i orzeszki". Myślę zatem - będzie dobrze. Oglądam. I? I... znowu wielkie rozczarowanie. Chyba nigdy nie nauczę się, aby nie patrzeć na te wyssane z palca oceny i komentarze.

Zacznijmy od tego, że film traktuje o przyjaźni pomiędzy 10-letnią dziewczynką a lisicą. I w kwestii fabuły, żeby zbytnio nie zdradzić tego, co szykuje nam reżyser, to chyba na razie tyle.

Zaczyna się bardzo obiecująco. Przepiękne widoki rozpieszczają nasze oczy. Utrzymane w ciepłych, jesiennych tonacjach zdjęcia nie dają zapomnieć o rudych bohaterach opowieści. Filmowane zwierzęta wydają się być naturalnymi aktorami i w całości kradną film. W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że ogląda się jeden z dokumentów przyrodniczych produkcji Animal Planet czy BBC, a jedyne, co mówi nam, że jednak to nie jest to, to brak charakterystycznego głosu Krystyny Czubówny. Ale w końcu mamy do czynienia z obrazem Luca Jacqueta, autora chociażby Marszu pingwinów, filmu, w którym też byliśmy rozpieszczani pod kątem wizualnym.

Niestety dalej pojawia się ona... dziewczynka. I wyjątkowo piękny film przyrodniczy o lisach idzie się kochać. W zasadzie przez większość filmu Luca Jacqueta jedyne, co krążyło mi gdzieś z tyłu głowy to złowrogie życzenia kierowane pod adresem rudowłosej małolaty. Cóż... niestety moje groźby się nie spełniły i dziewczynka film kończy bez większych uszczerbków na zdrowiu. Jej dobre samopoczucie odbija się jednak na jakości fabuły i sprawia, że z każdą minutą seansu film ogląda się coraz gorzej. Gdzieś w międzyczasie gubi się realizm - niewracanie do domu na noc, bliskie spotkanie pierwszego stopnia z niedźwiedziem, oswajanie małych lisów, rozpalanie ogniska w lesie, skakanie przez jakieś przełęcze czy coś, co bije poziomem głupoty wszystkie poprzednie rzeczy na głowę - przeganianie watahy wilków przez dziarską młodocianą.


Rozumiem, że jest to film skierowany do raczej młodszego grona odbiorców, ale, na Boga, przecież w tym wszystkim muszą być jakieś granice?

Gdyby tak powycinać wszystkie fragmenty z dziewczynką, wyszedłby z tego bardzo przyjemny film przyrodniczy. Tak mamy niestety coś, co ciężko nazwać tradycyjnym edukacyjnym kinem familijnym i coś, czego na pewno nie pokażę swoim dzieciom. Cóż. Kwestię omawiania przyjaźni na linii człowiek-lis lepiej jednak pozostawić Antione de Saint-Exupery'emu i jego absolutnie rewelacyjnemu Małemu Księciu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...