Przejdź do głównej zawartości

Zanim się rozstaniemy - Before We Go [2014]

Nie ukrywam, że polubiłam romansidła. Przekonał mnie do nich Hugh Grant i klasyka filmów romantycznych z jego udziałem. Skoro zatem polubiłam ten znienawidzony niegdyś przeze mnie gatunek, częściej sięgam po filmy opatrzone romantyczną metką. A że niestety wybór obrazów z Hugh Grantem jest spory, ale jednak kiedyś się on kończy, to trzeba szukać czegoś innego. Z reguły jest tak, że im "świeższy" film, tym będzie gorszy. Oczywiście czasem i w tej świeżyźnie trafiają się perełki, które potem z dumą zajmują miejsce w domowej filmotece, jednak gro nowych romansideł to po prostu dno i sto metrów mułu. A jak wypada tutaj bohater dzisiejszego wpisu?

http://www.impawards.com/
Zanim się rozstaniemy to tytuł wybrany na romantyczną posiaduchę z mężem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi (Chris Evans w obsadzie, towarzysząca mu urocza blondynka, sztampowa mgiełka na plakacie) wskazywały na wręcz cukierkowe romansidło. Czego więc chcieć więcej na idealny wieczór? Tym bardziej, że dziecię w końcu smacznie śpi? Teraz, już po fakcie, odpowiedziałabym, innego filmu.

Nie można powiedzieć, żeby debiut Chrisa Evansa w roli reżysera był wyjątkowo udany. Jego film bowiem nie skrywa w sobie żadnej tajemnicy. Wszystko jest w nim jasne od początku do samego końca (no, może jest jedna zagadka, ale nie jest ona na tyle intrygująca, aby podnieść końcową ocenę filmu). Mamy piękną, zagubioną w obcym mieście blondyneczkę. Mamy przystojnego muzyka, który miasto zna od podszewki. Cóż, już pierwsze kilka minut filmu daje nam odpowiedź na pytanie, o czym będzie obraz Chrisa Evansa i jak się skończy (no, może nie aż tak do końca).

Niestety najgorsze jest to, że sztampowy schemat filmu nie jest jedyną rzeczą, która drażni (a bynajmniej mnie drażniło). Kłuje w oczy wylewająca się z każdego zakamarka ekranu słodycz. Razi nierealność całej sytuacji. Chris Evans jest wiecznie uśmiechnięty i tak skory do pomocy, że aż ciężko w to uwierzyć i czasami, niczym Tony Stark w Wojnie bohaterów, ma się ochotę zdzielić go w ten piękny uśmiech. Serio. Gdyby dorzucić tu jeszcze biegające po zielonej łączce jednorożce, można by wręcz rzygnąć tęczą. A poza tym, mimo iż nasi główni bohaterowie w trakcie filmu sporo się przemieszczają, to i tak nic tam się nie dzieje. Za dużo gadania, a za mało działania.


Czy Zanim się rozstaniemy podobał mi się? Zdecydowanie nie. Mam wrażenie, że większą radochę mielibyśmy z mężem oglądając zdjęcia rodzinne. Chrisie Evansie, bądźmy szczerzy, zostaw to reżyserowanie, a zajmij ty się lepiej aktorstwem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez tajemnicze istoty z

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastolatek uważa się