Przejdź do głównej zawartości

Grawitacja (2013)

Grawitacja to jeden z najświeższych filmów, jaki obecnie mamy możliwość zobaczyć w kinach. W Polsce możemy ją zobaczyć zaledwie od 3 dni, bo swoją premierę film miał 11 października. Wybraliśmy się z M na seans zachęceni ogromną ilością pozytywnych komentarzy na temat tej produkcji. Czy było warto? Odpowiedź poniżej.

http://www.impawards.com/
Grawitacja opowiada historię pary astronautów - Ryan Stone (tej roli Sandra Bullock) oraz Matthew Kowalsky'ego (George Clooney), którzy walczą o przetrwanie po tym jak ich stacja kosmiczna ulega zniszczeniu. O fabule wystarczy powiedzieć tylko tyle, bo na prawdę - nawet gdyby się chciało, nie da się dodać nic więcej. Dlaczego?

Film Alfonso Cuarona należy bowiem do gatunku tych, które się ogląda, a nie skupia na fabule. Pod kątem wizualnym Grawitacja jest majstersztykiem. Efekty specjalne, jakie mamy okazję zaobserwować na kinowym ekranie po prostu zwalają z nóg. Ukazany w filmie obraz kosmosu jest tak realistyczny, że ma się wrażenie, jakbyś sami w nim byli. Oskar w kategoriach technicznych wydaje się być murowany - no chyba że na wyżyny wzniosą się spece od strony wizualnej w Hobbicie: Pustkowie Smauga. Ale jak dla mnie z pozytywnych aspektów filmu to by było na tyle. Bo poza efektami specjalnymi w Grawitacji nie ma dosłownie nic. Fabularnie film jest kosmiczną pustką, która i tak została niemiłosiernie rozciągnięta na półtoragodzinny seans.

Kiedy wychodziliśmy z M z sali kinowej i wsłuchiwaliśmy się w opinie innych ludzi dało się zauważyć, że film wywołał dwie skrajne reakcje. Jedni uważali, że był genialny, drudzy, że strasznie nudny. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy. Film w ogóle mnie nie zainteresował. Kiedy idę do kina oczekuję bowiem więcej niż kilka ładnych ujęć. Chcę zobaczyć historię, a tego w Grawitacji niestety nie zobaczyłam. I poczułam się strasznie rozczarowana, bo po niebotycznej ilości pozytywnych komentarzy spodziewałam się naprawdę czegoś innego...


Czy polecam komuś obejrzenie filmu? Mimo wszystko tak - ale tylko dla tych, którzy lubią sobie w kinie popatrzeć na ładne obrazki, bo tylko do tego się ten film nadaje.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...