Przejdź do głównej zawartości

Iron Man (2008) i Iron Man 2 (2010)

Ostatnio wszyscy zachwycają się najnowszym Iron Manem. W związku z tym postanowiłam, że wybiorę się na ten film do kina. Jednak wypadałoby nieco odświeżyć sobie pamięć, także ostatnie dwa dni spędziłam na przypominaniu sobie wydarzeń z pierwszej i drugiej części filmu o żelaznym superbohaterze. Z góry uprzedzam, że nie kręcą mnie kolejni, biegający w coraz to bardziej wymyślnych, obcisłych, kolorowych strojach, superbohaterowie. Nie kręcą mnie ich supermoce. Także moja opinia o Iron Manie zupełnie zaskoczyła nawet mnie samą.

O co chodzi w historii o Iron Manie chyba wszyscy wiemy, także wiele rozwodzić się tu nie będę. Oczywiście, jak już na Marvela przystało, mamy tutaj superbohatera, piękną kobietę u jego boku i oczywiście zatwardziałych wrogów Żelaznego. O ile jednak nie przepadam za filmowymi wersjami marvelowych komiksów (generalnie to nie przepadam nawet za komiksami, a już Marvela w szczególności), to Iron Man akurat przypadł mi do gustu. Czemu? Ano dlatego, że w przeciwieństwie do pozostałych herosów (no, może wyłączając tutaj Gacka) nie posiada on żadnych ponadnaturalnych zdolności. Iron Man, czy też jak kto woli Tony Stark, dysponuje jedynie swoją inteligencją i własnie to czyni z niego postać, która do mnie przemawia. No i należałoby dodać, że uwielbiam Roberta Downey'a Jr, który wciela się rolę Iron Man w jego filmowej wersji, a to już jest argument, który sam w zupełności wystarcza do polubienia tej postaci.

Wracając do filmów. Iron Man 1, jak to już znamy z większości filmów składających się z więcej niż jedna części, miał ułatwione zadanie, bo był pierwszy. I, mówię to z ręką na sercu, poprzeczką postawił naprawdę wysoko, bo w swoim filmowym gatunku komiksowych ekranizacji jest arcydziełem pod każdym względem. Scenografia, muzyka, efekty specjalne, historia, gra aktorska - wszystko w tym filmie można było opisać używając tylko jednego przymiotnika - genialne. A już bardziej niż genialnym, można było nazwać dobór aktorów do poszczególnych ról ze szczególnym wskazaniem na wybór Gwyneth Paltrow do roli Pepper Potts no i Roberta Downeya Jr do roli Tony'ego Starka. W każdym razie pierwsza część przygód Żelaznego   wywarła na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie i tym samym obaliła moje odwieczne stwierdzenie, że filmy o superbohaterach są beznadziejnymi tworami tylko dla chłopaków.

Iron Man 2, jako że był drugą produkcją o przygodach Żelaznego, miał bardzo trudne zadanie. Ciężko jest bowiem zostać lepszym od czegoś co zostało okrzyknięte jako arcydzieło. No i stało się jak się stało. Druga część Iron Mana była niezła, ale widać było, że nie dorasta jedynce do pięt. Oczywiście pod pewnymi względami - chociażby aktorstwa - była tak samo dobra jak Iron Man 1. Niestety tak to już jednak jest, że ze słabego materiału nawet najlepszy aktorzy nie zrobią arcydzieła, a właśnie w samej fabule drugi Iron Man był słabszy od pierwszego. No i nieco zabolała zmiana kadrowa - Terrence Howard został zastąpiony przez Dona Chaedle'a, a zmiana aktora (słuszna czy nie) wcielającego się w jedną z głównych postaci nie może przejść niezauważona. Ja bynajmniej nie lubię, kiedy muszę przyzwyczajać się do tego, że postać którą zaczęłam sobie utożsamiać z jednym aktorem nagle wygląda zupełnie inaczej. 

Generalnie rzecz biorąc oba filmy uważam za dobre. Oba mi się podobały. Oczywiście zawsze będę faworyzować tutaj Iron Mana 1, ale nie skreślam też drugiej części. Iron Man 2 po prostu nie zachwycił mnie tak jak pierwsza odsłona. Słyszałam opinie, że trzecia część Żelaznego jest najlepszą z dotychczasowych. Zobaczymy czy po dzisiejszym seansie również podzielę to zdanie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...