Dzieje się coś dziwnego. Nie do pomyślenia jest przecież, żeby mi, osobie, która polskie produkcje omija szerokim łukiem, podobał się ZNOWU polski film (ostatnio chociażby Baczyński i obie odsłony Powstania Warszawskiego) . Wnioski, jakie się nasuwają to:
1) albo coś ze mną jest nie tak,
2) albo polskie kino wreszcie odbija się od dna.
I na szczęście w tym przypadku prawidłową odpowiedzią jest ta druga, bo obraz Łukasza Palkowskiego Bogowie jest po prostu bardzo dobrą produkcją.
Osobiście postać profesora Religę bardziej kojarzyłam ze światem polityki niż medycyną. Cóż, przyszło mi w końcu dorastać w takich, a nie innych czasach, a że kondycja NFZ jaka jest wszyscy wiedzą to i mniej więcej tego pokroju były moje opinie o profesorze. Mówi się jednak, że o zmarłych należy wypowiadać się jedynie w samych pozytywach, albo nie wypowiadać się wcale. Idąc tym tropem kończę z kulejącym NFZem i skupiam się na filmie Palkowskiego. A z racji tego, że film jest dobry, można o nim rozprawiać bez problemu.
Palkowski zrobił to, co wydawało się być w polskim kinie niewykonalne. Stworzył niesamowicie dobry film, który wyciąga z nas skrajnie różne emocje. Oglądanie filmowego Religi to prawie jak oglądanie słynnego dr House'a. Mamy szalonego, lekko przygarbionego kardiochirurga z charakterystycznym chodem, dla którego nie ma przeszkody do ominięcia, mamy jego zaufane "kaczuszki", z którymi buduje nową klinikę, mamy jego nałogi w postaci nieodłącznego papierosa i licznych pustych butelek po różnorakich alkoholach. No wypisz wymaluj stary, dobry Gregory House. Z tą różnicą, że ten nasz polski House istniał naprawdę.
W filmie Palkowskiego wszystko wydaje się idealnie do siebie pasować. Dramatyzm przeplata się z komizmem wzajemnie się uzupełniając, z ekranu delikatnie ulatnia się zapach PRL-u, a momentami kiczowate peerelowskie piosenki są ciekawym urozmaiceniem dla rewelacyjnej ścieżki dźwiękowej Bartosza Chajdeckiego. Jednak wisienką na torcie jest tutaj Tomasz Kot. I jak wcześniej nazwisko to od razu kojarzyło mi się z postacią Ryśka Riedla, tak swoim występem w filmie Palkowskiego Kot sprawił, że od teraz jego nazwisko będzie się od razu kojarzyło z Religą.
Bogowie w rodzimej kinematografii są prawdziwą perełką. Nieczęsto na ekranach naszych kin ogląda się takie filmy - filmy proste, które jednak mają do opowiedzenia niesamowitą historię i które posiadają tak wyrazistego bohatera, że sama jego obecność na ekranie działa na nas jak magnes. Bogowie zapisali się już na kartach polskiej kinematografii i zrobili to bardzo grubą czcionką. A ja żałuję jedynie, że do obejrzenia Bogów zabrałam się dopiero teraz. Film Palkowskiego jest bowiem jednym z tych, które trzeba zobaczyć koniecznie. I to już!
Zdecydowanie polecam!
1) albo coś ze mną jest nie tak,
2) albo polskie kino wreszcie odbija się od dna.
I na szczęście w tym przypadku prawidłową odpowiedzią jest ta druga, bo obraz Łukasza Palkowskiego Bogowie jest po prostu bardzo dobrą produkcją.
![]() |
http://film.org.pl/ |
Palkowski zrobił to, co wydawało się być w polskim kinie niewykonalne. Stworzył niesamowicie dobry film, który wyciąga z nas skrajnie różne emocje. Oglądanie filmowego Religi to prawie jak oglądanie słynnego dr House'a. Mamy szalonego, lekko przygarbionego kardiochirurga z charakterystycznym chodem, dla którego nie ma przeszkody do ominięcia, mamy jego zaufane "kaczuszki", z którymi buduje nową klinikę, mamy jego nałogi w postaci nieodłącznego papierosa i licznych pustych butelek po różnorakich alkoholach. No wypisz wymaluj stary, dobry Gregory House. Z tą różnicą, że ten nasz polski House istniał naprawdę.
W filmie Palkowskiego wszystko wydaje się idealnie do siebie pasować. Dramatyzm przeplata się z komizmem wzajemnie się uzupełniając, z ekranu delikatnie ulatnia się zapach PRL-u, a momentami kiczowate peerelowskie piosenki są ciekawym urozmaiceniem dla rewelacyjnej ścieżki dźwiękowej Bartosza Chajdeckiego. Jednak wisienką na torcie jest tutaj Tomasz Kot. I jak wcześniej nazwisko to od razu kojarzyło mi się z postacią Ryśka Riedla, tak swoim występem w filmie Palkowskiego Kot sprawił, że od teraz jego nazwisko będzie się od razu kojarzyło z Religą.
Bogowie w rodzimej kinematografii są prawdziwą perełką. Nieczęsto na ekranach naszych kin ogląda się takie filmy - filmy proste, które jednak mają do opowiedzenia niesamowitą historię i które posiadają tak wyrazistego bohatera, że sama jego obecność na ekranie działa na nas jak magnes. Bogowie zapisali się już na kartach polskiej kinematografii i zrobili to bardzo grubą czcionką. A ja żałuję jedynie, że do obejrzenia Bogów zabrałam się dopiero teraz. Film Palkowskiego jest bowiem jednym z tych, które trzeba zobaczyć koniecznie. I to już!
Zdecydowanie polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz