Mimo iż seans nowego filmu Davida Bobkina był dla mnie czymś oczywistym, to do obejrzenia Sędziego zabierałam się bardzo długo. A to coś wypadło, a to przyszły jedne święta i trzeba było znowu odłożyć plany, a potem przyszły drugie święta i znów seans poszedł w odstawkę. A to w końcu popracowe zmęczenie nie pozwalało na przyjęcie niczego innego, jak lekką animację Disney'a (tak, tak, w ten oto sposób odświeżyłam sobie w zasadzie wszystkie znane mi z dzieciństwa produkcje sygnowane tym nazwiskiem). W końcu jednak znalazła się wolna chwila i odpowiedni nastrój i Sędzia poszedł na tapetę.
Generalnie rzecz biorąc nie lubię filmów o tematyce prawniczej. Na palcach jednej ręki mogę policzyć obrazy zza sądowej ławy, które mi się spodobały, a wymieniając naprędce, potrafiłabym wskazać chyba jedynie Adwokata diabła. Dziś do tego zacnego grona dołączył Sędzia, któremu w tym przypadku baaaaardzo pomógł fakt, że w głównej roli został obsadzony mój ulubieniec - Robert Downey Jr. Cóż, już nawet nie ukrywam się ze słabością, jaką mam do tego aktora.
No ale wracając do filmu. Mimo iż tematyka prawnicza nijak mnie interesuje, tak Sędzia wzbudził moje szczere zainteresowanie. Motyw przestępstwa popełnionego rzekomo przez szanowanego sędziego był tak zgrabnie przedstawiony, że sceny w sądzie wcale mnie nie nudziły, a wręcz przeciwnie - interesowały. Ogromnego plusa film dostał ode mnie za wątek relacji ojciec-syn, który de facto zaintrygował mnie bardziej niż sama rozprawa, a już prawdziwą wisienką na torcie był duet Robert Duvall (nominacja do Oscara jak najbardziej zasłużona, jednak z J.K. Simmomsem szans faktycznie nie miał)-Robert Downey Jr. Wszak nikt tak dobrze by nie zagrał sceny popuszczania w majtki jak Duvall i nikt tak dobrze nie łączyłby humoru i dramaturgii jak Downey Jr. Całości dopełniły dobre zdjęcia Janusza Kamińskiego i wpadająca w ucho muzyka Thomasa Newmana z ciekawymi piosenkami Tima Myersa czy Bon Iver.
Po seansie Sędziego mogę stwierdzić, że z nie każdego filmu o tematyce prawniczej musi wiać nudą. Mogą zdarzyć się perełki, które zainteresują nas bardziej niż niejedna pozycja z kina akcji. Taką perełką okazał się być właśnie Sędzia. I w niezbyt lubianej przeze mnie kategorii zajmuje miejsce na piedestale. Jeśli ktoś jeszcze nie widział - polecam!
![]() |
http://www.impawards.com/ |
No ale wracając do filmu. Mimo iż tematyka prawnicza nijak mnie interesuje, tak Sędzia wzbudził moje szczere zainteresowanie. Motyw przestępstwa popełnionego rzekomo przez szanowanego sędziego był tak zgrabnie przedstawiony, że sceny w sądzie wcale mnie nie nudziły, a wręcz przeciwnie - interesowały. Ogromnego plusa film dostał ode mnie za wątek relacji ojciec-syn, który de facto zaintrygował mnie bardziej niż sama rozprawa, a już prawdziwą wisienką na torcie był duet Robert Duvall (nominacja do Oscara jak najbardziej zasłużona, jednak z J.K. Simmomsem szans faktycznie nie miał)-Robert Downey Jr. Wszak nikt tak dobrze by nie zagrał sceny popuszczania w majtki jak Duvall i nikt tak dobrze nie łączyłby humoru i dramaturgii jak Downey Jr. Całości dopełniły dobre zdjęcia Janusza Kamińskiego i wpadająca w ucho muzyka Thomasa Newmana z ciekawymi piosenkami Tima Myersa czy Bon Iver.
Po seansie Sędziego mogę stwierdzić, że z nie każdego filmu o tematyce prawniczej musi wiać nudą. Mogą zdarzyć się perełki, które zainteresują nas bardziej niż niejedna pozycja z kina akcji. Taką perełką okazał się być właśnie Sędzia. I w niezbyt lubianej przeze mnie kategorii zajmuje miejsce na piedestale. Jeśli ktoś jeszcze nie widział - polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz