Przejdź do głównej zawartości

Wyznania [2010]

Przyznam, że jedyne, co zachęciło mnie do obejrzenia Wyznań to wyjątkowo pozytywne recenzje na portalach filmowych. Im więcej dobrego czytałam o filmie Tetsuyi Nakahimy, tym więcej od niego oczekiwałam. W żaden jednak sposób nie byłam przygotowana na to, co zobaczyłam.

http://static.cinemagia.ro/
Wyznania mają formę swego rodzaju pamiętnika. Film jest bowiem podzielony na różnej długości rozdziały, w których poznajemy widziane z perspektywy poszczególnych osób wersje tego samego wydarzenia - śmierci kilkuletniej córeczki miejscowej nauczycielki. W pewnym momencie takie powtarzanie tych samych wydarzeń może się znudzić, jednak Wyznania są tak skonstruowane, że ani na moment nie powinna nam przyjść do głowy nawet myśl o tym, aby się w trakcie zeznań nudzić.

Japończycy mają smykałkę do robienia rzeczy, na które nikt normalny nigdzie indziej by nie wpadł. Są już tak jakoś genetycznie zaprogramowani, że największe dziwadła filmowe, jakie kiedykolwiek widziałam, pochodzą właśnie z Kraju Kwitnącej Wiśni. Specyficzne zamiłowania widać także i w Wyznaniach. Mamy bowiem prawdziwie japoński motyw zemsty, w którym metody, jakich używają bohaterowie, nie przyszłyby nam do głowy nawet po największej dawce środków odurzających. Nauczycielka zakażająca uczniów swojej klasy wirusem HIV, poprzez rozcieńczenie go w podawanym nastolatkom mleku? Zamordowanie w bardzo oryginalny sposób matki głównego podejrzanego? Tylko w Japonii można było wpaść na taki pomysł. A co jeszcze lepsze, tylko tam można było ten pomysł zrobić dobrze!

Wolny, momentami wręcz usypiający nastrój, ponura aura i psychiczni bohaterowie. Dobre zdjęcia utrzymane w mrocznym klimacie, ciekawa muzyka, która od razu trafia na listę soundtracków do posiadania i montaż - wszystkie slow motiony razem wzięte i dziwne wstawki. Brutalność i nienaturalne, przerysowane zachowanie postaci w końcowych scenach. W Wyznaniach wszystko to, wykonane mniej lub bardziej udanie, do siebie pasuje.


Nastrój, jaki udało się Nakahimie stworzyć w Wyznaniach jest niesamowity, a film sam w sobie jest - to słowo będzie królem dzisiejszej recenzji - dziwny. Niby momentami się dłuży i niby nas denerwuje, jednak na koniec i tak pozostaniemy pozytywnie zszokowani zaserwowanym nam w tym filmie poziomem nienormalności. Jeśli zaś chodzi o fabułę, to niezbyt ona do mnie dotarła. Jakoś nie mogłam strawić tego wszystkiego, co ukazały mi Wyznania. Cała ta depresja, ogromna pustka i szok, jakie wywołał we mnie ten obraz - chociaż podziwiam za to, jak silne uczucia we mnie wywołały, nie są to po prostu moje klimaty i do listy filmów ulubionych Wyznań zaliczyć nie mogę.

Sumując, pod kątem technicznym mówię filmowi ogromne tak. Jednak pod kątem fabularnym mówię filmowi nie. Jak dla mnie cały artyzm Wyznań po prostu zjadł historię, która stała się przez to mniej ważna. Cóż powiedzieć więcej. Przerost formy nad treścią. Ot co. Mimo tego i tak ogromne wrażenie zrobiła na mnie sama końcówka i słowa nauczycielki "Żartowałam". Za to samo zakończenie moja końcowa ocena wędruje solidnie w górę.

Komentarze

  1. Mnie też przeszkadzały te wszystkie artystyczne wstawki (deszcz, krople itp), bo trochę wytrącały z fabuły, która jest świetna. Azjaci to jednak wariaci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego nie ma wątpliwości :) Dla mnie największym przegięciem było z kolei przerysowanie w jednej z końcowych scen, kiedy to setka uczniów odsuwała się od naszego głównego bohatera jakby tworzył wokół siebie jakieś pole siłowe - coś rodem z Dragon Balla :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...