Przejdź do głównej zawartości

Wielki Gatsby (2013)

Uciekając od komedii romantycznych, w poszukiwaniu dobrego filmu na sobotni wieczór, trafiliśmy z M. na Wielkiego Gatsby'ego. Oboje książki F. Scotta Fitzgeralda, na podstawie której ów film powstał nie czytaliśmy, zatem pojęcie o tym, o czym będzie opowiadało dzieło Luhrmanna mieliśmy zerowe. Jedyne, co wiedzieliśmy to, że w głównej roli został obsadzony Leonardo DiCaprio. I chyba tylko to zdecydowało o wybraniu tego, a nie innego filmu do obejrzenia. No i może jeszcze dość wysoka ocena na filmwebie. Jednak czy Wielki Gatsby okazał się być tak wielki, jak o nim mówiono?

http://www.impawards.com
Film przywitał nas smętnym głosem. I tu pojawił się pierwszy problem, ponieważ okazało się, że właścicielem ów zmęczonego, wręcz znudzonego głosu, jest Spiderman Toby Maguire. Co gorsze, okazało się też, że Maguire jest w tym filmie narratorem, że to jego historia i że to on ją opowiada. Niezbyt zachwyceni tym faktem postanowiliśmy, że spróbujemy przeboleć smęcenie Spidermana. Drugi problem pojawił się niewiele później w postaci Spidermana. Ja miłością do gry aktorskiej pana Maguire'a nie pałam, także wielką bolączką było dla mnie zobaczenie go na ekranie - sztywnego i sztucznego jak zawsze. Kolejnym problemem okazała się fanaberia kolorów, której zarówno ja, jak i mój M. nie mogliśmy zdzierżyć. Wszędobylskie róże, czerwienie i szkarłaty wprost raziły nas w oczy jeszcze bardziej utrudniając nam oglądanie. Okazało się jednak, że kroplą, która przelała czarę goryczy, była fabuła. Rozwijająca się baaaardzo powoli niczym flaki z olejem akcja była nie do zniesienia. W sumie to bardziej można porównać to do sekwencji krzykliwych obrazów niż do akcji. Przebrnęliśmy z M. przez bodajże pół godziny tego prawie 150-minutowego filmu. Odpadliśmy przy scenie orgii (a przynajmniej na to się zapowiadało, kiedy na ekranie pojawił się Maguire z pewną panną, Joel Edgerton ze swoją filmową kochanką i jeszcze jeden pan robiący wyżej wymienionemu państwu zdjęcia).


Zbyt wiele o filmie Luhrmanna powiedzieć nie możemy jako że nie zdołaliśmy przebrnąć przez ten, reklamowany jako przewspaniały i kolorowy, oddający klimat lat 20. XX wieku, obraz. Zniesmaczeni pustką ziejącą spod przykrywki w postaci kolorowych strojów i głośnej muzyki po prostu wyłączyliśmy film, dając tym samym ukojenie zarówno naszym oczom jak i uszom. Okazało się, że, a bynajmniej w naszej opinii, Wielki Gatsby wcale nie jest taki wielki. I naprawdę dziwi nas nasza reakcja, gdyż z reguły filmy z oceną około 7 na filmwebie trafiają w nasze gusta. Przykro więc stwierdzić, że dla nas Wielki Gatsby poległ, pogrzebany pod grubymi warstwami pustki i kiczu. Szkoda jedynie, że nie zobaczymy, jak w tym filmie sprawił się lubiany przez nas DiCaprio, bo do obrazu Luhrmanna na pewno nie wrócimy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez tajemnicze istoty z

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastolatek uważa się