Przejdź do głównej zawartości

Donovan's Echo (2011)

Donovan's Echo (polskie tytuł według imdb brzmi Przydomek Donovana, ale z racji tego, że nigdzie poza tą stroną nie spotkałam się z owym tytułem, w poniższej recenzji będę posługiwać się angielskim nazewnictwem) obejrzałam wczoraj wieczorem. Nie miałam ochoty na nic konkretnego, film Jima Cliffe'a wybrałam przypadkowo. Po prostu był najkrótszą produkcją, jaką posiadałam w domowej filmotece akurat w tamtym momencie. Zbyt wiele po nim nie oczekiwałam i w sumie okazało się, że dostałam od niego dokładnie tyle, co chciałam.

http://www.impawards.com/
Film opowiada historię genialnego matematyka, który obwinia się za wiele rzeczy, m.in. za współudział w tworzeniu bomby atomowej i śmierć swojej córki i żony. Powracający po 30 latach w swe rodzinne strony Donovan zaczyna mieć dziwne wizje. Wkrótce, przekonany, że historia zaczyna się powtarzać i że pewnej dziewczynce grozi niebezpieczeństwo, zaczyna walkę o małą przyjaciółkę.

Donovan's Echo, mimo tego, że powstał zaledwie trzy lata temu, sprawia wrażenie dużo starszej produkcji. Gdybym nie spojrzała na metrykę filmu obstawiałabym rok jego powstania dużo wcześniej, zapewne gdzieś w latach 90' ubiegłego wieku. Zupełnie nieznane mi nazwiska aktorów pojawiających się w Donovan's Echo tym razem nie podbiły mojego serca. Bardzo się tym faktem zdziwiłam, gdyż zazwyczaj mało popularne nazwiska były dla mnie gwarancją udanego filmu. Tutaj pod kątem aktorskim film wypadł tak, jak cała reszta produkcji Cliffe'a. Jakoś tak mdło, bez żadnego wyrazu. Główny bohater, w którego wcielił się Danny Glover (najbardziej znany z całej obsady), zupełnie mnie do siebie nie przekonał. Mało tego, w większości przypadków jego zachowanie strasznie mnie denerwowało. Jak na geniusza niektóre jego zachowania zdawały się być totalnie nielogiczne. W innych dziedzinach też nie jest najlepiej. Misternie pleciona fabuła w ogóle mnie nie zaintrygowała, chociaż twórcy filmu bardzo się starali. Zdjęciowo i muzycznie obyło się bez fajerwerków. Często powtarzam, że dla mnie muzyka w filmie jest prawie tak ważna jak sam film (oczywiście nieco tutaj przesadzam, niemniej ścieżka dźwiękowa w oglądanym filmie jest dla mnie bardzo ważna). W Donovan's Echo w zasadzie w ogóle nie zarejestrowałam muzyki.


Cóż mogę jeszcze powiedzieć. Może tylko tyle, że film można sobie obejrzeć, jeśli ktoś już koniecznie chce coś zobaczyć. Mnie osobiście kino psychologiczne (bo raczej tak bym sklasyfikowała ten film, a nie jako filmwebowe fantasy) zbytnio nie kręci. Są jakieś wyjątki, jak wszędzie, niemniej Donovan's Echo zupełnie do mnie nie przemówiło. Może raził brak przekonania w grze aktorskiej, może zawiniła sama fabuła. Do końca nie potrafię stwierdzić. Wiem tylko, że do produkcji Jima Cliffe'a na pewno nie wrócę. Potraktowałam ją jako kolejny, średni film z rodzaju tych, które można zobaczyć raz, dla zabicia nudy, a potem zapomnieć o ich istnieniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez tajemnicze istoty z

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastolatek uważa się