Można powiedzieć, że dzisiejszy post jest swego rodzaju pionierem. Będzie on bowiem tyczył się tego, czego na tym blogu jeszcze nie opisywałam, a mianowicie serialu. W związku z tym, że na oglądanie filmów nie mam aktualnie zbyt wiele czasu, pewną alternatywą pozostają, o wiele krótszą jeśli chodzi o czas trwania, odcinki seriali. Oczywiście nie mam zamiaru sięgać po pozycje typu M jak miłość czy Ojciec Mateusz. W tej dziedzinie od polskich produkcji wolę trzymać się z daleka. Przygodę z "tasiemcami" i pisaniem kilku słów na ich temat zacznę od serialu z 2003 r. zatytułowanego Cuda (ang. Miracles).
Po Cuda sięgnęłam ze względu na tematykę, jaką ów serial poruszał. Odkąd pamiętam lubiłam dzieła o tematyce hmmm... kościelnej? Cuda, opętania, diabły, demony i inne tego typu rzeczy bardzo mnie interesowały. Nie muszę zatem mówić, że Egzorcyzmy Emily Rose, postrach z czasów dzieciństwa - Omen, Egzorcysta i podobne tytuły wchłaniałam niczym gąbka. Miałam nadzieję, że serial Cuda również będę mogła zaliczyć do tego grona. Tyle z oczekiwań. A jak ma się to do rzeczywistych odczuć?
Pierwszy odcinek serialu zrobił na mnie wrażenie i nastawił pozytywnie do pozostałych dwunastu (tak, Cuda mają jedynie 13 odcinków). Wydawało mi się, że dalej będzie podobnie. Niestety rozczarowałam się. Produkcja porównywana przez niektórych do Z archiwum X bynajmniej nijak się ma do wspomnianego tytułu. Ani tematycznie, ani klimatycznie. Oglądając Cuda momentami odnosi się wrażenie, że twórcom serialu, oprócz ogólnej koncepcji, zabrakło pomysłów na wykończenie. Czasem wydawało mi się, że sama potrafiłabym lepiej przedstawić niektóre wątki w serialu. Fabularnie jest zatem beznadziejnie. Cuda nie wciągają ani pod kątem opisywanych przypadków cudów, ani nie mają do zaoferowania żadnej innej fabuły - próba odszukania ojca głównego bohatera to po prostu żal, i to przez wielkie Ż. Pierwszy odcinek może i jest dobry, ale potem jest już tylko źle i jeszcze gorzej. A jak już wydaje nam się, że nie da się gorzej, twórcy serialu skutecznie ową tezę obalają prezentując, że, owszem, da się jeszcze gorzej.
Od strony technicznej również nie jest różowo. Najbardziej razi aktorstwo z Skeetem Ulrichem na czele. Wspomniany pan, nomen omen obsadzony w głównej roli, a więc oglądamy go najczęściej, nie powala na kolana swoją grą aktorską. Jego prawie ciągle lekko rozchylone usta i widoczne wskutek tego jedynki zaczynają denerwować już w drugim odcinku. Podobnie męczące jest patrzenie na jego wiecznie zmęczone oczy. Pozostała część obsady sprawuje się nieco lepiej, niemniej i tak nie jest rewelacyjnie.
Cóż, jedyną zaletą, jaką na chwilę obecną jestem w stanie znaleźć w Cudach jest długość serialu. 13 odcinków to na prawdę niewiele jak na serialowe standardy, jednak w tym przypadku jest to wystarczająca ilość, bo tylko tyle byłabym w stanie zdzierżyć. A może dlatego, że serial miał zaledwie tyle odcinków nie zdążył się wskutek tego rozkręcić i to było powodem braku zaciekawienia z mojej strony? Cuda nie mają w sobie tego czegoś, co mogłoby nas aż tak zainteresować. Może i intro serialu jest zachęcające, ale samo intro to za mało. Cały serial oprócz ciekawego pomysłu, nie ma w sobie nic interesującego. Wydaje mi się, że Cuda to zlepek Z archiwum X, Supernaturala i różnych filmów o tematyce religijnej (chociażby Egzorcysta i łudząco do niego podobne sceny w odcinku Mother's Daughter). Cóż... Rozwiązywanie tajemniczych przypadków należałoby zostawić Mulderowi i Scully - oni robili to lepiej, a kwestię zbliżającej się apokalipsy i walkę z nią powierzyć w ręce braci Winchesterów. Wtedy wszystko byłoby w porządku.
Wiele, wiele niewykorzystanego potencjału. Nie ma tu nic tajemniczego, nic strasznego ani nic interesującego. Nie polecam.
![]() |
http://t1.gstatic.com/ |
Pierwszy odcinek serialu zrobił na mnie wrażenie i nastawił pozytywnie do pozostałych dwunastu (tak, Cuda mają jedynie 13 odcinków). Wydawało mi się, że dalej będzie podobnie. Niestety rozczarowałam się. Produkcja porównywana przez niektórych do Z archiwum X bynajmniej nijak się ma do wspomnianego tytułu. Ani tematycznie, ani klimatycznie. Oglądając Cuda momentami odnosi się wrażenie, że twórcom serialu, oprócz ogólnej koncepcji, zabrakło pomysłów na wykończenie. Czasem wydawało mi się, że sama potrafiłabym lepiej przedstawić niektóre wątki w serialu. Fabularnie jest zatem beznadziejnie. Cuda nie wciągają ani pod kątem opisywanych przypadków cudów, ani nie mają do zaoferowania żadnej innej fabuły - próba odszukania ojca głównego bohatera to po prostu żal, i to przez wielkie Ż. Pierwszy odcinek może i jest dobry, ale potem jest już tylko źle i jeszcze gorzej. A jak już wydaje nam się, że nie da się gorzej, twórcy serialu skutecznie ową tezę obalają prezentując, że, owszem, da się jeszcze gorzej.
![]() |
zapożyczone z: http://horrorsandscaryshits.blox.pl/ |
Cóż, jedyną zaletą, jaką na chwilę obecną jestem w stanie znaleźć w Cudach jest długość serialu. 13 odcinków to na prawdę niewiele jak na serialowe standardy, jednak w tym przypadku jest to wystarczająca ilość, bo tylko tyle byłabym w stanie zdzierżyć. A może dlatego, że serial miał zaledwie tyle odcinków nie zdążył się wskutek tego rozkręcić i to było powodem braku zaciekawienia z mojej strony? Cuda nie mają w sobie tego czegoś, co mogłoby nas aż tak zainteresować. Może i intro serialu jest zachęcające, ale samo intro to za mało. Cały serial oprócz ciekawego pomysłu, nie ma w sobie nic interesującego. Wydaje mi się, że Cuda to zlepek Z archiwum X, Supernaturala i różnych filmów o tematyce religijnej (chociażby Egzorcysta i łudząco do niego podobne sceny w odcinku Mother's Daughter). Cóż... Rozwiązywanie tajemniczych przypadków należałoby zostawić Mulderowi i Scully - oni robili to lepiej, a kwestię zbliżającej się apokalipsy i walkę z nią powierzyć w ręce braci Winchesterów. Wtedy wszystko byłoby w porządku.
Wiele, wiele niewykorzystanego potencjału. Nie ma tu nic tajemniczego, nic strasznego ani nic interesującego. Nie polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz