Przejdź do głównej zawartości

Powstanie warszawskie (2014)

Dzisiaj zrobimy sobie przerwę w recenzjach filmów z RDJ'em. Poniżej bowiem znajdziecie kilka słów o filmie, o którym wspominałam w poprzednim poście - Powstaniu Warszawskim. Powstanie Warszawskie to film reklamowany jako pierwszy dramat non-fiction na świecie i już sam ten fakt powinien zachęcić do wybrania się do kina. Niezbyt często, a już szczególnie w dziedzinie kina, Polska może poszczycić się, że jest w czymś pionierem. Powstanie Warszawskie jest jednym z tych filmów, które się albo kocha, albo nienawidzi. Osobiście zaliczam się do tej pierwszej grupy osób. Dlaczego? Już spieszę z wyjaśnieniami.

http://www.1944.pl/
Obecnie normą jest, że do kina na film idzie się zaopatrzonym w popcorn, nachosy i hektolitry coca-coli. Wyobraźcie sobie zatem, że wchodzicie na salę kinową (bez żadnego prowiantu, gdyż nie jesteście zwolennikami jedzenia w trakcie seansu) i nie widzicie ani jednego opakowania z popcornem. Nie dobiega Was intensywny zapach serowego sosu dodawanego do nachosów, ani nie słyszycie siorbania towarzyszącego piciu przez słomkę coli. Żadnych głośnych rozmów ani świecących ekranów telefonów komórkowych. Zamiast tego w sali kinowej unosi się dziwna atmosfera - ciekawość, napięcie. Na twarzach widzów maluje się powaga. Całość sprawia, że przez moje ciało przebiega dreszcz podniecenia, który potęguje się w momencie, kiedy zasiadam na swoim miejscu, kiedy gasną światła i kiedy kończą się reklamy. W chwili, kiedy na kinowym ekranie pojawiają się pierwsze kadry Powstania Warszawskiego na sali panuje grobowa cisza. W tym momencie wszyscy wiedzą, że zaraz zobaczą coś szczególnego.

Tak... Atmosfera towarzysząca seansowi jest bardzo specyficzna. Zrozumiecie, kiedy sami znajdziecie się na moim miejscu. A co o filmie? Powstanie Warszawskie uczy nas cierpliwości. Akcja filmu rozwija się bowiem bardzo powoli. Trzeba też przyzwyczaić się do dialogów, które na początku seansu wydają się być strasznie sztuczne i bardzo denerwują. Całkiem inaczej ogląda się też sam film pod kątem jakości obrazu. Przyzwyczailiśmy się do przepięknych jakości, jakimi raczą nas dzisiejsze produkcje, także do rozmazanego, nieostrego obrazu Powstania Warszawskiego także trzeba będzie się przyzwyczaić.

W trakcie tego dłużącego się początku filmu oglądamy kręcony przez dwóch braci materiał propagandowy. Mamy zatem roześmiane twarze, zabawę w inscenizacje walk czy obrazy tak prozaicznych czynności jak gotowanie zupy. Punktem zwrotnym w filmie jest scena ze zniszczonego laboratorium. Od tego momentu zmienia się na ekranie wszystko. Od tego momentu bracia pokazują to, co sami chcą pokazać. Spokój, radość, nadzieję i wiarę w przyszłość zastępuje zatem coraz większy strach, przygnębienie, rozpacz i uczucie beznadziei. Przeraża to, co można zobaczyć w ochach ludzi na kinowym ekranie. A jeszcze bardziej przeraża w momencie, kiedy uświadomimy sobie, że to nie jest gra aktorska tylko prawdziwe emocje tych osób.

Ładunek emocjonalny, jakie niesie ze sobą produkcja Muzeum Powstania Warszawskiego jest potężny. Niektóre sceny wywołują śmiech, niektóre płacz, a jeszcze inne szokują swoją brutalnością. Niewątpliwie prym wiedzie tutaj obraz ogromnej ilości leżących na ulicach ciał i towarzyszący temu widokowi łamiący się głos aktora wcielającego się w postać Karola. A całość potęguje jeszcze ten głos tkwiący w naszej głowie i powtarzający "To działo się naprawdę. To są autentyczne nagrania. To nie jest gra aktorska - to są prawdziwi ludzie i ich prawdziwe emocje." Nie powiem, że Powstanie Warszawskie od razu powaliło mnie na kolana. Początkowo byłam filmem bardzo rozczarowana m.in. z powodu wspomnianych dialogów oraz dłużących się scen. Jednak później moje nastawienie zmieniło się o 180 stopni. Powstanie Warszawskie wstrząsnęło mną nie raz i nie dwa. Po seansie czułam się przeżuta i wypluta przez ten film. Już dawno żadna produkcja nie zapewniła mi takich doznać emocjonalnych.


Od strony technicznej film należy oceniać nieco inaczej. Poświęcenie, z jakim poddano obróbce nagrania sprzed ponad pół wieku jest godne podziwu. Po części pewnie znane nam z różnych kronik materiały zostały wyostrzone i pokolorowane. Dodano także dźwięk. Efekty, jakie udało się uzyskać są godne podziwu. Dubbing na początku nieco razi, jednak później jeszcze wzmacnia odczucia, jakie daje nam obraz. Szczególne wrażenie robią sceny pisania listów. Ścieżka dźwiękowa jest wspaniała. Końcowe sceny, którym towarzyszy przejmująca muzyka na prawdę robi piorunujące wrażenie. Generalnie, chapeau bas wszystkim zaangażowanym w powstanie Powstania Warszawskiego.

Powstanie Warszawskie nie jest filmem typowym. Nie można o nim powiedzieć, że jest to obraz opowiadający o Powstaniu Warszawskim. Jest to po prostu Powstanie Warszawskie. Obraz w całości zmontowany z archiwalnych nagrań, z których udało się sklecić jakąś fabułę może do siebie zrazić. Ten, kto wymaga bowiem od filmu zapierającej dech w piersi akcji, rewelacyjnych zdjęć i efektów specjalnych z seansu Powstania Warszawskiego wyjdzie niezadowolony. Jednak ci, którzy szukają w tym filmie głębi i autentycznych emocji, jeszcze wiele razy będą wracać do tej produkcji. Ja na pewno będę.

Polecam!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...