Przejdź do głównej zawartości

Podrywacz artysta (1987)

Kolejny film obejrzany jedynie ze względu na nazwisko RDJ'a w obsadzie. Nie powiem, że Podrywacza artystę zdobyć było łatwo. O ile jednak film udało mi się jakoś znaleźć, to napisów w rodzimej wersji nie uraczyłam. Musiałam się posiłkować naprędce wyszukanymi napisami w wersji angielskiej i mieć nadzieję, że będą pasowały do kopii filmu, jaką posiadałam. Okazało się, że napisy po kilku drobnych korektach pasują do produkcji Jamesa Tobacka idealnie, także można było rozpocząć seans.

www.movieposter.com
Podrywacz artysta to opowieść o, jak zresztą sam tytuł mówi, podrywaczu. Niezwykle elokwentnym, wygadanym, potrafiącym w każdej sytuacji błysnąć jakimś oryginalnym tekstem Jacku Jericho (swoją drogą niezwykłym wydaje się być fakt, że w zasadzie duża część ról RDJ'a to właśnie takie postaci - wygadane i cholernie inteligentne. Stark? Holmes? Jericho? Szukać dalej?). Wracając jednak do filmu - Jack, jak na Casanovę przystało, zmienia kobiety jak rękawiczki i ma naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, kiedy na jego drodze staje Randy - ta jedyna, która akurat z Jackiem niewiele chce mieć wspólnego...

Cóż. Podrywacz artysta nie należy do najoryginalniejszych dzieł. Nie porywa tutaj w zasadzie nic. Fabuła jakoś trzyma się kupy, ale tylko jakoś, przez co produkcję Tobacka ogląda się średnio przyjemnie. Z całego seansu, oczywiście oprócz głównego bohatera (ale to z wiadomych względów) najbardziej spodobała mi się rola babci Jacka Jericho i jej relacje z wnukiem. Szkoda tylko, że Toback podarował nam jedynie dwie czy trzy sceny z tą przesympatyczną postacią.

Wydawało mi się, że film może być interesujący. Podrywający wszystko, co się rusza - płci żeńskiej oczywiście, młody Downey był uroczym obiektem do oglądania. Uroczym i inteligentnym, bo teksty na podryw miał rewelacyjne. Dobrze wypadały sceny babcia-Jack i początkowy etap znajomości Jacka z Randy, która wydawała się idealną partnerką pod kątem ciętości ripost. Ich słowne potyczki były naprawdę genialne. Dalej jednak jest już niestety tylko mocno przeciętnie. Dalej to znaczy od momentu poznania przez Jacka Flasha. Pomysł z długiem i potem z nutką hazardową jak dla mnie okazał się być totalnym niewypałem pełnym sztampowych, prawie że telenowelowych, przesłodzonych rozwiązań. Twórcy filmy totalnie spaprali drugą połowę produkcji.


Generalnie film miał potencjał na sympatyczną, zgrabną komedyjkę. Taką w sam raz do jednokrotnego obejrzenia. Okazało się jednak, że James Toback podarował nam film, przez który momentami ciężko przejść nawet za pierwszym razem. Posiada on oczywiście tzw. momenty, jak chociażby babcia, potyczki słowne Jacka i Randy czy śpiewający Downey, jednak jest to zbyt mało, aby zatrzeć ogólny efekt nijakości i mocnej przeciętności, jaki ma się po obejrzeniu produkcji.

Film przeznaczony tylko dla chcących zapoznać się z twórczością Downey'a. Ocena ogólna mocno średnia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...