Przejdź do głównej zawartości

Modlitwy za Bobby'ego (2009)

Modlitwy za Bobby'ego to kolejny z tych wyciskaczy łez, na jakie naszła mnie ostatnio ochota. Tym razem jednak głównym tematem filmu nie była śmierć tylko problem akceptacji. Modlitwy za Bobby'ego poruszają bowiem tak ostatnimi czasy modny temat, jakim jest homoseksualizm. Przyznam, że wcześniej nie oglądałam żadnego filmu o tej tematyce, dlatego też do seansu Modlitw za Bobby'ego podchodziłam sceptycznie nastawiona. Czy słusznie?

http://images.moviepostershop.com/
Modlitwy za Bobby'ego to film oparty na faktach. Mamy więc pierwszy punkt, który lubię w filmach. Dobra historia, która wydarzyła się w dodatku naprawdę to dla mnie przepis na film, który na pewno mi się spodoba. W Modlitwach... oglądamy młodego geja - Bobby'ego Griffitha, który za wszelką cenę próbuje uzyskać akceptację głęboko wierzącej matki.

Powiem Wam tak, dałam się zwieść Modlitwom za Bobby'ego. Film nie jest niczym rewelacyjnym. W zasadzie to jest on mocno przeciętny. Wystarczyło jednak kilka sprawdzonych chwytów, żeby wywołać u mnie potok łez. Wzruszająca mowa? Sceny ukazujące rozpacz rodziny? Tyle razy było to już powielane w innych filmach, że wydawałoby się, że już nie mogą nas one ruszyć. A jednak. Ryczałam w trakcie tych scen jak bóbr. Tak łatwo się wzruszam.

Ale co dalej? Co poza tymi kilkoma sztandarowymi scenami, mającymi na celu wyciśnięcie z widza jak największej ilości łez? W zasadzie to niewiele. O ile pierwszą część filmu da się jakoś oglądać, to niestety druga to droga przez mękę. Nagła przemiana fanatycznie religijnej matki (przy okazji - bardzo dobra rola Sigourney Weaver) w kobietę, która jest w stanie uściskać każdego geja jest czymś, w co ciężko przychodzi uwierzyć - nawet jeśli faktycznie miała ona miejsce. Natomiast końcowa scena, w której już przemieniona matka, obwieszona zawieszkami symbolizującymi poparcie dla środowiska LGBT i dzierżąc w dłoniach ogromny transparent, idzie razem z rodziną na czele jakiegoś marszu równości i szczerzy się do każdego napotkanego geja i lesbijki to po prostu za dużo. Film z traktującego o faktycznych problemach homoseksualistów w tamtych czasach, stał się nagle jedną wielką reklamą środowiska LGBT.


Mimo wszystko, a szczególnie mimo tej spapranej końcówki, uważam Modlitwy za Bobby'ego za całkiem niezły wyciskacz łez i generalnie całkiem udany film. Naprawdę nie sądziłam, że produkcja Russella Mulcahy'ego będzie w stanie tak bardzo mnie wzruszyć. Sztuka ta się jej jednak udała, także mimo wszelkich niedociągnięć film, ze względu na wpływ na moje emocje, dostaje ode mnie ocenę dobrą.

Czy polecam? Modlitwy za Bobby'ego  to film dla specyficznej grupy odbiorców. Na pewno nie spodoba się każdemu. Chcecie? Oglądajcie. Ja obejrzenia produkcji Mulcahy'ego ani nie polecam, ani nie odradzam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...