Ostatnio, wędrując bez celu po coraz to nowych przypadkowych filmikach na portalu youtube, trafiłam na pewną reklamę. Reklama okazała się być na tyle interesująca, że jeszcze długo po jej obejrzeniu przeczesywałam internetowe strony w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o wydarzeniach będących inspiracją do powstania owego spotu. No i znalazłam film na ten temat. Film, który w zasadzie obejrzałam tego samego dnia. Film, który, według opinii mojej i mojego M. powinien obowiązkowo być puszczany w telewizji zamiast tych wszystkich Kevinów samych w....
Fabuła? Oto ona. Jest grudzień 1914 r. Wojna trwa w najlepsze. W okopach w Belgii, gdzieś w okolicach Ypres przesiadują oddziały alianckie i niemieckie. Nadchodzi Wigilia. Żołnierze postanawiają spędzić ten czas w prawdziwie świąteczny sposób i zawierają rozejm. Jest czas na dekorowanie okopów. Jest chwila na śpiewanie kolęd i wspólną modlitwę. Jest sposobność do wymienienia się drobnymi podarunkami. Jest nawet czas na rozegranie meczu piłki nożnej.
Dla osób pasjonujących się historią, a już w szczególności historią XX wieku, wydarzenia z grudnia 1914 r. znane jako rozejm bożonarodzeniowy są pewnie doskonale znane. Mi, jako osobie, która skończyła szkołę o profilu z rozszerzoną historią wydarzenia te są totalną magią. Pominę tutaj fakt, że w zasadzie rozszerzona historia u mnie w szkole oznaczała niekończące się lekcje o średniowieczu i przywilejach szlacheckich, a nie poznawanie wydarzeń, które dotyczyły naszych babć i dziadków - nad czym niezmiernie ubolewam, bo czuję, że w ten sposób zostałam ograbiona z bardzo dużej części swojego jestestwa. Kiedy czytałam opis filmu wydawał się on brzmieć nierealnie. Gdybym wcześniej nie poczytała nieco na ten temat, pewnie bym stwierdziła, że jest to totalna fikcja, tylko osadzona w realiach I wojny światowej. I pewnie stwierdziłoby tak o wiele więcej osób. Prawda jednak jest taka, że wydarzenia są w 100% prawdziwe i właśnie to sprawia, że cały film, cała przedstawiona w nim historia nabiera całkowicie nowego znaczenia.
Boże Narodzenie to film, w którym nie liczy się strona techniczna obrazu. Oglądając go przymyka się oko na wiele rzeczy. Aktorstwo i efekty specjalne nie są tutaj ważne. Tak samo jak montaż i inne tego typu drobiazgi. Boże Narodzenie to film, w którym liczy się przede wszystkim sama historia. A ta jest tutaj, pomimo wszystkich brutalnych i tragicznych okoliczności, niesłychanie ciepła, wzruszająca, mocno optymistyczna, a momentami wręcz komiczna (mistrzowski kot Nestor-Felix i wędrówki między okopami).
Kiedy oglądałam Boże Narodzenie stwierdziłam, że chyba nie widziałam piękniejszego filmu wojennego opowiadającego nie o wojnie. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie doszłam do wniosku, że w kategorii filmów świątecznych obraz Cariona bez żadnych wątpliwości plasuje się na samym szczycie listy. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie na mojej twarzy nieustannie gościł uśmiech. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie gdzieś w środku poczułam coś dziwnego - coś, czego nie czułam już dawno. Poczułam magię i prawdziwy sens Świąt Bożego Narodzenia. I mam nadzieję, że Wy też to poczujecie.
Chcecie doskonałego filmu na Święta? Obejrzyjcie Boże Narodzenie. Polecam najmocniej jak tylko potrafię! Wesołych Świąt!
http://www.impawards.com/ |
Dla osób pasjonujących się historią, a już w szczególności historią XX wieku, wydarzenia z grudnia 1914 r. znane jako rozejm bożonarodzeniowy są pewnie doskonale znane. Mi, jako osobie, która skończyła szkołę o profilu z rozszerzoną historią wydarzenia te są totalną magią. Pominę tutaj fakt, że w zasadzie rozszerzona historia u mnie w szkole oznaczała niekończące się lekcje o średniowieczu i przywilejach szlacheckich, a nie poznawanie wydarzeń, które dotyczyły naszych babć i dziadków - nad czym niezmiernie ubolewam, bo czuję, że w ten sposób zostałam ograbiona z bardzo dużej części swojego jestestwa. Kiedy czytałam opis filmu wydawał się on brzmieć nierealnie. Gdybym wcześniej nie poczytała nieco na ten temat, pewnie bym stwierdziła, że jest to totalna fikcja, tylko osadzona w realiach I wojny światowej. I pewnie stwierdziłoby tak o wiele więcej osób. Prawda jednak jest taka, że wydarzenia są w 100% prawdziwe i właśnie to sprawia, że cały film, cała przedstawiona w nim historia nabiera całkowicie nowego znaczenia.
Boże Narodzenie to film, w którym nie liczy się strona techniczna obrazu. Oglądając go przymyka się oko na wiele rzeczy. Aktorstwo i efekty specjalne nie są tutaj ważne. Tak samo jak montaż i inne tego typu drobiazgi. Boże Narodzenie to film, w którym liczy się przede wszystkim sama historia. A ta jest tutaj, pomimo wszystkich brutalnych i tragicznych okoliczności, niesłychanie ciepła, wzruszająca, mocno optymistyczna, a momentami wręcz komiczna (mistrzowski kot Nestor-Felix i wędrówki między okopami).
Kiedy oglądałam Boże Narodzenie stwierdziłam, że chyba nie widziałam piękniejszego filmu wojennego opowiadającego nie o wojnie. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie doszłam do wniosku, że w kategorii filmów świątecznych obraz Cariona bez żadnych wątpliwości plasuje się na samym szczycie listy. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie na mojej twarzy nieustannie gościł uśmiech. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie gdzieś w środku poczułam coś dziwnego - coś, czego nie czułam już dawno. Poczułam magię i prawdziwy sens Świąt Bożego Narodzenia. I mam nadzieję, że Wy też to poczujecie.
Chcecie doskonałego filmu na Święta? Obejrzyjcie Boże Narodzenie. Polecam najmocniej jak tylko potrafię! Wesołych Świąt!
Przyznam szczerze , że zaintrygował mnie ten post. Pora na coś wartościowego. Ten film wydaje się właśnie takim być ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że moje kilka słów zachęciło Cię do obejrzenia tego obrazu :) Tym bardziej, że według mnie jest to film, który bez wahania można puścić w świątecznej ramówce tv zamiast kolejnych "Świątecznych gorączek". Pozdrawiam i czekam na opinię już po seansie :)
Usuń