Przejdź do głównej zawartości

Boże Narodzenie (2005)

Ostatnio, wędrując bez celu po coraz to nowych przypadkowych filmikach na portalu youtube, trafiłam na pewną reklamę. Reklama okazała się być na tyle interesująca, że jeszcze długo po jej obejrzeniu przeczesywałam internetowe strony w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o wydarzeniach będących inspiracją do powstania owego spotu. No i znalazłam film na ten temat. Film, który w zasadzie obejrzałam tego samego dnia. Film, który, według opinii mojej i mojego M. powinien obowiązkowo być puszczany w telewizji zamiast tych wszystkich Kevinów samych w....

http://www.impawards.com/
Fabuła? Oto ona. Jest grudzień 1914 r. Wojna trwa w najlepsze. W okopach w Belgii, gdzieś w okolicach Ypres przesiadują oddziały alianckie i niemieckie. Nadchodzi Wigilia. Żołnierze postanawiają spędzić ten czas w prawdziwie świąteczny sposób i zawierają rozejm. Jest czas na dekorowanie okopów. Jest chwila na śpiewanie kolęd i wspólną modlitwę. Jest sposobność do wymienienia się drobnymi podarunkami. Jest nawet czas na rozegranie meczu piłki nożnej.

Dla osób pasjonujących się historią, a już w szczególności historią XX wieku, wydarzenia z grudnia 1914 r. znane jako rozejm bożonarodzeniowy są pewnie doskonale znane. Mi, jako osobie, która skończyła szkołę o profilu z rozszerzoną historią wydarzenia te są totalną magią. Pominę tutaj fakt, że w zasadzie rozszerzona historia u mnie w szkole oznaczała niekończące się lekcje o średniowieczu i przywilejach szlacheckich, a nie poznawanie wydarzeń, które dotyczyły naszych babć i dziadków - nad czym niezmiernie ubolewam, bo czuję, że w ten sposób zostałam ograbiona z bardzo dużej części swojego jestestwa. Kiedy czytałam opis filmu wydawał się on brzmieć nierealnie. Gdybym wcześniej nie poczytała nieco na ten temat, pewnie bym stwierdziła, że jest to totalna fikcja, tylko osadzona w realiach I wojny światowej. I pewnie stwierdziłoby tak o wiele więcej osób. Prawda jednak jest taka, że wydarzenia są w 100% prawdziwe i właśnie to sprawia, że cały film, cała przedstawiona w nim historia nabiera całkowicie nowego znaczenia.

Boże Narodzenie to film, w którym nie liczy się strona techniczna obrazu. Oglądając go przymyka się oko na wiele rzeczy. Aktorstwo i efekty specjalne nie są tutaj ważne. Tak samo jak montaż i inne tego typu drobiazgi. Boże Narodzenie to film, w którym liczy się przede wszystkim sama historia. A ta jest tutaj, pomimo wszystkich brutalnych i tragicznych okoliczności, niesłychanie ciepła, wzruszająca, mocno optymistyczna, a momentami wręcz komiczna (mistrzowski kot Nestor-Felix i wędrówki między okopami).


Kiedy oglądałam Boże Narodzenie stwierdziłam, że chyba nie widziałam piękniejszego filmu wojennego opowiadającego nie o wojnie. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie doszłam do wniosku, że w kategorii filmów świątecznych obraz Cariona bez żadnych wątpliwości plasuje się na samym szczycie listy. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie na mojej twarzy nieustannie gościł uśmiech. Kiedy oglądałam Boże Narodzenie gdzieś w środku poczułam coś dziwnego - coś, czego nie czułam już dawno. Poczułam magię i prawdziwy sens Świąt Bożego Narodzenia. I mam nadzieję, że Wy też to poczujecie.

Chcecie doskonałego filmu na Święta? Obejrzyjcie Boże Narodzenie. Polecam najmocniej jak tylko potrafię! Wesołych Świąt!

Komentarze

  1. Przyznam szczerze , że zaintrygował mnie ten post. Pora na coś wartościowego. Ten film wydaje się właśnie takim być ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że moje kilka słów zachęciło Cię do obejrzenia tego obrazu :) Tym bardziej, że według mnie jest to film, który bez wahania można puścić w świątecznej ramówce tv zamiast kolejnych "Świątecznych gorączek". Pozdrawiam i czekam na opinię już po seansie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez tajemnicze istoty z

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastolatek uważa się