Przejdź do głównej zawartości

Przed seansem... Boże Narodzenie (2005)

Dzisiaj nie o filmie, ale o tym, czego możecie się w najbliższym czasie spodziewać na blogu. Normą już jest, że w zasadzie sezon na Święta Bożego Narodzenia zaczyna się dzień po zakończeniu Świąt Wszystkich Świętych. Obecnie ciężko jest wbić się w nastrój Świąt Bożego Narodzenia. Może jest tak na skutek tego, że nie jestem już dzieckiem wierzącym w świętego Mikołaja. Może dlatego, że Święta Bożego Narodzenia przestały być dniami, kiedy zawsze można było pójść na rodzinny spacer i na sanki (śniegu na Święta uraczyć jest ostatnio bardzo ciężko). Może dlatego, że dorosłam i bardziej zajmują mnie tak przyziemne sprawy jak prowadzenie domu i praca, a nie dziecięce oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę. Może dlatego, że wraz z wiekiem zmniejszyła się moja zdolność do wybaczania uraz, przez które ciężko zbudować dobry świąteczny nastrój. Może w końcu dlatego, że komercjalizacja Świąt Bożego Narodzenia wyssała z nich ten prawdziwy sens, pozbawiła je tego pierwotnego ciepła, jakie się z nimi wiązało i sprowadziła je na drogę materializmu.


Tak, niebawem na blogu powieje Świętami. Powieje Świętami dzięki filmowi, który obejrzeliśmy z M. po zobaczeniu pewnej reklamy. Co dziwniejsze - reklamy sieci hipermarketów, a więc po części winowajcy umniejszenia rangi Świąt. W tym przypadku jednak sprawa ma się nieco inaczej, bo reklama sieci Sainsbury trafia do serca pokazując to, co ważne. No i nakłania do zagłębienia się w jej historię, a ta jest bardzo ciekawa. Koniec końców nakłania do obejrzenia pełnometrażowego filmu. A dzięki temu filmowi, mam nadzieję, że na blogu powieje tymi prawdziwymi, magicznymi Świętami.

Zapraszam już niedługo :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez tajemnicze istoty z

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastolatek uważa się