Przejdź do głównej zawartości

Bestie z południowych krain (2012)

Powyższy film obejrzałam w piątek, na zakończenie ciężkiego tygodnia. Z racji tego, że opatrzony został metką filmu z gatunku fantasy, do seansu zasiadłam pozytywnie nastawiona. Uwielbiam produkcje fantasy, dlatego też niezbyt ciężko mnie akurat w tym względzie zadowolić. Władca Pierścieni, Jack pogromca olbrzymów, Harry Potter, Eragon... wymieniać można bez końca. Lepsze czy gorsze, nieważne - wszystkie filmy wchłonęłam niczym gąbka. Miałam zatem nadzieję, że z Bestiami z południowych krain będzie podobnie.

http://progressivechristianity.org/
Niestety okazało się, że produkcja, na którą porwałam się niczym z motyką na Słońce, w niczym nie przypomina mojego ukochanego gatunku fantasy. Nieziemskie stworzenia, wspaniały, nieistniejący świat, nieustraszeni bohaterowie... Do tego się przyzwyczaiłam. Dostałam jednak coś... hmm... brzydkiego. Tak. To właściwe słowo. Brzydki jest w filmie Zeitlina świat, któremu bliżej do krajobrazu postapokaliptycznego niż fantastycznego. Brzydcy są bohaterowie - na czele z małą Hushpuppy (muszę przyznać, że w tej roli rewelacyjna Quvenzhane Wallis) i jej koleżankami. Wyglądają jak zwykli niecywilizowani menele, którzy od zbyt wielu dni nie zażywali kąpieli. Z każdego zakamarku filmu wieje brzydotą.

Idąc dalej. Okropna jest fabuła. Nie dość, że wlecze się jak flaki z olejem to jeszcze jest totalnie niezrozumiała. Grupa ludzi, którzy nie zajmują się w zasadzie niczym innym jak piciem i zabawą, mieszka w barakach na ziemi zwanej Wanną, której grozi zalanie. Gardzą pomocą, którą przysyłają im ludzie, mieszkający za wybudowaną w ramach walki z żywiołem, wielką tamą. Nie dają się leczyć, skazując często tym samym swoje pociechy na los sierot. Dzieci raczone są tu alkoholem przez dorosłych i mają wstęp do burdelu. Im więcej myślę nad wydarzeniami z filmu, tym bardziej są one dla mnie nielogiczne. Po skończonym seansie zastanawiałam się o czym w zasadzie był film, który właśnie obejrzałam.


Do Bestii z południowych krain podchodziłam trzykrotnie. Za pierwszym podejściem zasnęłam. Ponownie zaczęłam oglądać w momencie, w którym skończyłam ostatnio, ale po niecałej pół godzinie seansu znów zasnęłam. Film dokończyłam kilka godzin później, ale uwierzcie mi, że ciężko było mi przebrnąć przez końcowe minuty produkcji. Może winny był ciężki dzień i tydzień w pracy oraz generalne zmęczenie, a może po prostu film zupełnie do mnie nie przemówił. Czytałam, że trzeba się w nim doszukać głębi. Ja jednak tej głębi nie zobaczyłam i, szczerze mówiąc, nie zamierzam jej tam szukać. Bestie... zraziły mnie do tego stopnia, że już po nie nie sięgnę. Wśród całej beznadziei filmu jedynym pozytywem okazała się ścieżka dźwiękowa, która jest zadziwiająco dobra w porównaniu do samego filmu. I tylko tyle. Jak dla mnie za mało, aby uznać obraz za dobry.

Nie polecam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...