Ostatnio obejrzany film bardzo mnie zaskoczył. Po produkcjach made by Poland raczej nie spodziewam się zbyt wiele. Odkąd pamiętam jedyne nadwiślańskie filmy, jakie mi się podobały to te stworzone gdzieś do 1985 roku. Zakazane piosenki, Miś, Seksmisja, Wyjście awaryjne, Jak rozpętałem drugą wojnę światową czy chociażby Sami swoi to pozycje, które w kategorii film polski plasowały się u mnie na najwyższych pozycjach. Wszystkie nowości - z kilkoma małymi wyjątkami, raczej nie przypadały mi do gustu. Miałam dość tych kolejnych komedii romantycznych, w których non stop pojawiały się te same nazwiska, a którymi namiętnie karmili nas rodzimi reżyserzy. Dlatego ogromnym zaskoczeniem okazał się być dla mnie film, jaki obejrzeliśmy z M. wczoraj wieczorem.
Chce się żyć, bo o tym filmie mowa, to oparta na faktach produkcja z ubiegłego roku. Bardzo doceniona przez filmowy półświatek, o czym świadczą liczne nagrody i nominacje, m.in. do Złotych Lwów, Orłów, Camerimage czy FAF (kilka statuetek w ważnych kategoriach Chce się żyć zresztą zdobyło). Mimo wszystko do seansu podchodziliśmy z M. dość ostrożnie. Lepiej bowiem oczekiwać mniej i być mile zaskoczonym niż odwrotnie. A ta druga opcja w polskim kinie jest według mnie częściej spotykana.
Co nas pozytywnie zaskoczyło już na samym początku to sama historia. Żadnych wojen, żadnych romansów, żadnych okupacji, żadnych książkowych adaptacji czy wreszcie żadnych policyjno-mafijnych produkcji. Po prostu opowieść o niepełnosprawnym, cierpiącym na porażenie mózgowe chłopaku, który przez lekarzy został uznany za roślinę - historia jakich w światowym kinie pełno, a w polskim można policzyć na palcach jednej ręki. Fabuła może nie jest specjalna, ale jest z gatunku tych, które podobają się widowni. Mocno pozytywna, bawi, wzrusza i pokrzepia, mimo że sama opowieść o radosnych tematach nie mówi. Jest, wręcz przeciwnie, bardzo brutalna. I właśnie w taki sposób - brutalny, mocno rzeczywisty, bez żadnych ogródek, Pieprzyca nakręcił swój film. Za zdjęcia dajemy Chce się żyć następnego plusa. Ciekawy jest także sam sposób prowadzenia fabuły - podzielenie filmu na rozdziały i błyskotliwa narracja. Następny plus właśnie za to.
Kolejnym bardzo mocnym punktem w filmie jest gra aktorska. Momentami zastanawialiśmy się z M. czy wcielający się w postać Mateusza Rosińskiego aktorzy to na prawdę Dawid Ogrodnik (dorosły Mateusz) i Kamil Tkacz (Mateusz w dzieciństwie), a nie rzeczywisty Mateusz. Wypadli oni tak rewelacyjnie, że nad ich grą można wypowiadać się jedynie w samych achach i ochach. Z bardzo dobrej strony pokazali się także Arkadiusz Jakubik i Dorota Kolak. Obsada dobrana została naprawdę perfekcyjnie. Do dobrej gry aktorskiej należy dorzucić muzykę Bartosza Chajdeckiego. Jest ona pogodna i łatwo wpada w ucho. Jest dokładnie taka, jakiej w polskich filmach rzadko można posłuchać - dobra.
Podsumowując, Chce się żyć to film bardzo dobry. W zasadzie ciężko jest znaleźć w nim jakiś słaby punkt. Maciej Pieprzyca stworzył po prostu film idealny (a bynajmniej dla mnie). Wszystkie nominacje i nagrody, jakimi obsypano tą produkcję, przestały już mnie dziwić. Takie filmy jak Chce się żyć po prostu chce się oglądać i nie można ich nie doceniać. Pieprzyca sprawił, że zaczęłam wierzyć w to, że nadwiślańskie produkcje mogą być dobre, nawet jeśli powstały dość niedawno. Polecam!
![]() |
http://kinoactive.pl/ |
Co nas pozytywnie zaskoczyło już na samym początku to sama historia. Żadnych wojen, żadnych romansów, żadnych okupacji, żadnych książkowych adaptacji czy wreszcie żadnych policyjno-mafijnych produkcji. Po prostu opowieść o niepełnosprawnym, cierpiącym na porażenie mózgowe chłopaku, który przez lekarzy został uznany za roślinę - historia jakich w światowym kinie pełno, a w polskim można policzyć na palcach jednej ręki. Fabuła może nie jest specjalna, ale jest z gatunku tych, które podobają się widowni. Mocno pozytywna, bawi, wzrusza i pokrzepia, mimo że sama opowieść o radosnych tematach nie mówi. Jest, wręcz przeciwnie, bardzo brutalna. I właśnie w taki sposób - brutalny, mocno rzeczywisty, bez żadnych ogródek, Pieprzyca nakręcił swój film. Za zdjęcia dajemy Chce się żyć następnego plusa. Ciekawy jest także sam sposób prowadzenia fabuły - podzielenie filmu na rozdziały i błyskotliwa narracja. Następny plus właśnie za to.
Kolejnym bardzo mocnym punktem w filmie jest gra aktorska. Momentami zastanawialiśmy się z M. czy wcielający się w postać Mateusza Rosińskiego aktorzy to na prawdę Dawid Ogrodnik (dorosły Mateusz) i Kamil Tkacz (Mateusz w dzieciństwie), a nie rzeczywisty Mateusz. Wypadli oni tak rewelacyjnie, że nad ich grą można wypowiadać się jedynie w samych achach i ochach. Z bardzo dobrej strony pokazali się także Arkadiusz Jakubik i Dorota Kolak. Obsada dobrana została naprawdę perfekcyjnie. Do dobrej gry aktorskiej należy dorzucić muzykę Bartosza Chajdeckiego. Jest ona pogodna i łatwo wpada w ucho. Jest dokładnie taka, jakiej w polskich filmach rzadko można posłuchać - dobra.
Podsumowując, Chce się żyć to film bardzo dobry. W zasadzie ciężko jest znaleźć w nim jakiś słaby punkt. Maciej Pieprzyca stworzył po prostu film idealny (a bynajmniej dla mnie). Wszystkie nominacje i nagrody, jakimi obsypano tą produkcję, przestały już mnie dziwić. Takie filmy jak Chce się żyć po prostu chce się oglądać i nie można ich nie doceniać. Pieprzyca sprawił, że zaczęłam wierzyć w to, że nadwiślańskie produkcje mogą być dobre, nawet jeśli powstały dość niedawno. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz