Przejdź do głównej zawartości

Wielka Szóstka [2014]

Wielka Szóstka to produkcja, która bardzo długo czekała na to, aby w końcu ją obejrzeć. Zakupiona w zasadzie zaraz po tym, jak pojawiła się na sklepowych półkach, do tej pory jedynie zbierała coraz to większą warstwę kurzu. Warstwę tym większą, że im bliżej do pojawienia się w naszej rodzinie nowego członka, tym mniej czasu ma się na oglądanie czegokolwiek innego, poza katalogami wózków dziecięcych czy innych fotelików samochodowych. Ale wracając do Wielkiej Szóstki.

http://www.impawards.com/
Animacja potencjał miała. Wszystkie trailery zapowiadały przednią zabawę. Niestety kluczowymi słowami są tu chyba "miała potencjał", bo z masy świetnych składników wyszedł raczej średniawy produkt. Niby bajkę ogląda się świetnie, bo jest akcja. Niby ogląda się świetnie, bo patrząc na grafikę jedyne, co można powiedzieć to "WOW". Niby ogląda się świetnie, bo takiej historii jeszcze nie było, ale... No właśnie. Za tym wszystkim idzie jedno wielkie ale. Oglądając Wielką Szóstkę ma się wrażenie, że czegoś w tym wszystkim brakuje. Ale niby czego ma brakować, skoro wszystko, co potrzebne, jest i to bardzo dobre? Ano. Paradoksalnie tej wyjątkowo świeżej animacji brakuje właśnie... świeżości. Oglądanie Wielkiej Szóstki to tak jak jedzenie odgrzewanego kotleta. Bo co z tego, że świetna grafika, skoro ma się wrażenie, że to wszystko już gdzieś było? 

Wydaje mi się, że największym błędem twórców animacji było uśmiercenie Tadashiego, co jest jednocześnie wielkim paradoksem, bo w filmie właśnie to wydarzenie jest początkiem całej akcji. Jednak dla mnie to właśnie od tego momentu wszystko zaczęło się psuć. Zamiast wątku relacji starszy-młodszy brat, ewentualnie wątku radzenia sobie w żałobie (raczej nowość na animacyjnym polu), dostaliśmy wyglądającą na kleconą naprędce, efekciarską akcję. Zamiast pogłębiania charakterów bohaterów, którzy mnie najbardziej interesowali (czyt. Hiro i Tadashi) dostaliśmy w zamian kupę dodatkowych postaci, które jakoś niezbyt udanie próbowały wypełnić lukę po wyjątkowo sympatycznym studencie - jedynym, któremu udało się to zrobić był Baymax, ale jego, z racji jego hmmm braku człowieczeństwa? chyba ciężko zaliczyć do grona głównych bohaterów. W dodatku kulał dubbing. Wielka Szóstka jest chyba ewenementem na skalę rodzimego biznesu dubbingowego, bo jest to jedna z tych nielicznych bajek, które lepiej oglądało mi się w oryginalnej wersji językowej.


Cóż. Wielka Szóstka, mimo iż potencjał na rewelacyjną bajkę miała ogromny, niestety raczej nie wejdzie do mojego zaszczytnego grona obrazów "must see". Animowana wersja Marvela poległa z kretesem przygnieciona zbyt wielką dawką efekciarskiej grafiki i akcji. Mogło być arcydobrze. Wyszło bardzo przeciętnie. Nie tragicznie, ale na pewno gorzej niż w Ralphie Demolce i Krainie Lodu. Oskar? Mocno na wyrost. I tylko o wiele skromniejszych i o wiele piękniejszych Sekretów morza żal...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...