Ralpha Demolkę możemy oglądać w kinach już od dłuższego czasu. Z racji tego, iż był to tegoroczny kandydat do Oscara w dziedzinie najlepszej animacji, nie mogłam nie pójść na ten film do kina. Fakt, że nieco późno, ale w tym przypadku sprawdziło się powiedzenie, że lepiej późno niż wcale.
Ralph Demolka przenosi widzów kilkanaście lat wstecz, do czasów, kiedy rekordy popularności biły gry arcade. Akcja filmu rozgrywa się w salonie gier, a dokładniej w jego sercu - w automatach do gier wideo. Tytułowy Ralph to antybohater jednej z tych gier, a jego głównym zadaniem jest demolowanie. Zajęcie to sprawia, że nie jest on zbytnio lubiany. Fakt ten bardzo denerwuje Ralpha, gdyż w gruncie rzeczy jest to dobry facet, a jego największym marzeniem jest zostanie superbohaterem. Pewnego razu Ralph buntuje się i postanawia zdobyć medal bohatera, który udowodni jego "współpracownikom", że on też może być superbohaterem. W tym celu ucieka ze swojej gry i tu rozpoczyna się cała przygoda.
Disney przyzwyczaił już nas do tego, że jego animacje są produkcjami z najwyższej półki. Tak jest też i tym razem. Wykreowany w Ralphie Demolce świat jest dopracowany do ostatniego piksela. Zachwyca dopieszczenie wirtualnych rzeczywistości w grach, po których wędruje Ralph. Smaczku dodaje genialnie wpasowująca się w ich klimat muzyka. Wisienką na torcie jest w Ralphie... kreacja postaci. Ralph, przypominający Donkey Konga, Felix Zaradzisz - wypisz, wymaluj Mario czy też genialna Vanellope ze swoją usterką. Polski dubbing, jak zwykle zresztą w animacjach, trzyma wysoki poziom. A do całości dodać należy subtelny, rozbrajający disneyowy humor - wymieńmy tutaj chociażby grupę wsparcia czarnych charakterów, kradzież pacmanowych wisienek czy też ciasteczkową straż oreo.
Wszystkie powyższe czynniki sprawiają, że obok Ralpha Demolki nie można przejść obojętnie. Mamy tutaj bowiem do czynienia z dziełem, zaryzykuję stwierdzenie, doskonałym, takim, jakiego już dawno nie dane mi było zobaczyć na ekranach kin. Według mnie Ralph... bije na głowę pozostałe animacje tego sezonu. I naprawdę nie rozumiem, dlaczego Oscar powędrował do Meridy Walecznej.
Moja ocena to 10/10.
![]() |
www.impawards.com |
Disney przyzwyczaił już nas do tego, że jego animacje są produkcjami z najwyższej półki. Tak jest też i tym razem. Wykreowany w Ralphie Demolce świat jest dopracowany do ostatniego piksela. Zachwyca dopieszczenie wirtualnych rzeczywistości w grach, po których wędruje Ralph. Smaczku dodaje genialnie wpasowująca się w ich klimat muzyka. Wisienką na torcie jest w Ralphie... kreacja postaci. Ralph, przypominający Donkey Konga, Felix Zaradzisz - wypisz, wymaluj Mario czy też genialna Vanellope ze swoją usterką. Polski dubbing, jak zwykle zresztą w animacjach, trzyma wysoki poziom. A do całości dodać należy subtelny, rozbrajający disneyowy humor - wymieńmy tutaj chociażby grupę wsparcia czarnych charakterów, kradzież pacmanowych wisienek czy też ciasteczkową straż oreo.
Wszystkie powyższe czynniki sprawiają, że obok Ralpha Demolki nie można przejść obojętnie. Mamy tutaj bowiem do czynienia z dziełem, zaryzykuję stwierdzenie, doskonałym, takim, jakiego już dawno nie dane mi było zobaczyć na ekranach kin. Według mnie Ralph... bije na głowę pozostałe animacje tego sezonu. I naprawdę nie rozumiem, dlaczego Oscar powędrował do Meridy Walecznej.
Moja ocena to 10/10.
Komentarze
Prześlij komentarz