Przejdź do głównej zawartości

Dawca pamięci (2014)

Ostatnimi czasy panuje moda na ekranizowanie powieści dla młodzieży. Igrzyska Śmierci, Niezgodna czy Dary Anioła: Miasto kości to przykłady zekranizowanych ostatnio gorszych lub lepszych książek. Niedawno do tego grona dołączył Dawca pamięci - film na podstawie poczytnej powieści dla młodzieży autorstwa Louis Lowry. I przyznam, że chociaż nie wszystkie adaptacje przypadły mi do gustu to akurat ta jak najbardziej.

http://www.impawards.com/
Ja Dawcę pamięci określiłabym jako takie lżejsze, młodzieżowe Equilibrum (swoją drogą genialny film, muszę go sobie w najbliższym czasie przypomnieć). Mamy zatem pozbawione uczuć i wszelkich wspomnieć o tym, co było, podporządkowane górze społeczeństwo, które bez żadnych zbędnych pytań wykona polecenie Starszyzny. No i mamy takiego jednego typka, któremu zaczyna się chcieć to wszystko zmienić. Z racji tego, że Equilibrum lubię, polubiłam też Dawcę pamięci, chociaż ubolewam nad tym, że jest w nim sporo niedopowiedzeń i nielogicznych rzeczy.

Od strony technicznej film prezentuje się poprawnie. Nie piałam z zachwytu nad efektami specjalnymi, bo niektóre wypadły blado, jeśli wziąć pod uwagę to, co jest się teraz w stanie wykreować. Mi osobiście przypadły do gustu sceny nauki filmowego Jonasa - uczenia się przez niego historii, kiedy to przed oczami migały nam sceny z tego, co było. Niby taki banalny zabieg, niemniej jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Aktorsko znów mamy film, w którym lepiej od tych znanych wypadają ekranowe świeżaki (nie aż takie, bo kilka pozycji kinowych na swoim koncie mają, jednak zawsze świeżsi niż chociażby Meryl Streep). W Dawcy pamięci o wiele lepiej oglądało mi się Brentona Thwaitesa jako Jonasa i jego ekranowych przyjaciół - Camerona Monaghana jako Ashera i Odeyę Rush jako Fionę, niż gwiazdę jednej, jakże denerwującej kwestii - Precyzja językowa - pani Katie Holmes. Oczywiście Meryl i Jeff Bridges to klasa sama w sobie i wydaje mi się, że oni po prostu nie mogą wypaść inaczej niż dobrze. Muzyka z kolei niczym szczególnym się nie wyróżnia, niemniej bardzo przyjemnie się jej słucha.


Cóż, film do arcydzieł kina nie należy, jednak wykreowany w nim świat (a raczej świat wykreowany w książce, a na ekran kinowy jedynie przeniesiony) kupuję bardziej niż feerię kolorów i pokracznych strojów, jakie zaprezentowano nam w Igrzyskach śmierci. A może po prostu bardziej trafia do mnie wizja państwa przyszłości jako czegoś w rodzaju platońskiej Utopii, a nie bandy niecywilizowanych dorosłych, która dla zabawy lubi sobie pooglądać wyrzynające się dzieciaki? Mimo braków fabularnych film uważam jako całkiem dobry. Do obejrzenia jak najbardziej - w sam raz na odmóżdżenie się po ciężkim dniu pracy, albo leniwy, niedzielny wieczór.

Komentarze

  1. Tak właściwie to moda na ekranizacje książek dla dzieci/młodzieży panuje od Harrego Pottera, Władcy Pierścieni, potem Zmierzch. A teraz to tylko trwa walka o tron po tych seriach; póki co wygrywają Igrzyska Śmierci i Hobbit, ale te też już się kończą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem - zaczęło się już 14 lat temu, jednak dopiero teraz według mnie jest taki prawdziwy wysyp - w ciągu całego roku mamy przecież możliwość obejrzenia kilku ekranizacji literatury młodzieżowej. Patrzę teraz w swoją domową filmotekę i mogę stwierdzić, że gdybym miała teraz nadrobić zaległości i obejrzeć każdą z tych produkcji to musiałabym baaardzo sporo czasu spędzić przed ekranem tv - Piękne Istoty, wszystkie Zmierzchy, których nie obejrzałam, wszystkie Igrzyska Śmierci, które też pominęłam, po drodze jeszcze Miasto Kości się znajdzie... Tylko czekać aż zekranizują coś nowego...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez tajemnicze istoty z

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastolatek uważa się