Niedawno wspominałam o pewnej bajce, którą namiętnie oglądałam w każde Zaduszki. Dzisiaj kilka słów o jej drugiej odsłonie o podobnie brzmiącym tytule - Wszystkie psy idą do nieba 2. Wszystkie psy idą do nieba długo, bo aż 7 lat czekało na kontynuację. Czekanie się jednak opłaciło. Przyjęło się, że w kinie sequele są gorsze od jedynek. Film o przygodach psa Charliego i jego kompana Apsika jest jednak równie dobry w pierwszej, jak i w drugiej odsłonie.
Tym razem Charlie i Apsik - psie anioły o wcale nie aż tak anielskich duszach, wyruszają na ziemskie padoły z misją odnalezienia Rogu Gabriela, który został skradziony przez kogoś bardzo dobrze nam znanego z pierwszej części przygód sympatycznych psów. Oczywiście jak to zwykle bywa, nic nie może być proste jak bułka z masłem, dlatego też Charlie i Apsik na swojej drodze spotykają masę przeciwieństw, które, nomen omen, sami sobie stwarzają. No ale któż nie oparłby się urokowi pięknej Sashy albo nie pomógł odnaleźć domu "zagubionemu" dziecku?
Jako dzieciak lubiłam drugą odsłonę filmu bardziej niż pierwszą. Głównym powodem był fakt, że w jedynce Charlie musi odejść do nieba. Dwójkę natomiast kończymy oglądać mając świadomość, że psa czeka jeszcze długie, pełne psich smakołyków i pcheł życie na ziemi. No i dwójka nie jest aż tak mroczna jak jedynka. Obecnie obie części lubię tak samo (a może jednak jedynkę bardziej?), chociaż są elementy, za których zmianę dałabym się pokroić. Wolałabym np. oglądać Wszystkie psy idą do nieba 2 w wersji z dubbingiem. Nienawidzę filmów z lektorem, a słuchanie Janusza Szydłowskiego zamiast Kryszaka i spółki jedynie pogarszało odbiór filmu. Ponoć jest gdzieś wersja z dubbingiem, ale niestety dla mnie nieosiągalna. Wszystkie kopie, które wpadły w moje ręce to wersje z lektorem. Na plus dwójeczki przemawia natomiast chociażby diabelski kot i piosenka końcowa I will always be with you. Lubiłam Love survives z jedynki, niemniej utwór z Wszystkie psy idą do nieba 2 to jest po prostu to.
[A po ponownym przesłuchaniu obu tych utworów stwierdzam, że nie potrafię jednak się zdecydować która podoba mi się bardziej. Lubię obie :)]
Może moja ocena obu tych filmów może wydać się zbyt wysoka. Musicie jednak wziąć pod uwagę ogromny sentyment, jakim darzę obie produkcje. Wiadomo natomiast, że tam, gdzie w grę wchodzi sentyment, obiektywizm schodzi na bok. Zresztą, co tu ukrywać, żadna z moich recenzji nie wieje obiektywizmem, bo nie potrafię w ten sposób ocenić obejrzanego obrazu. Czy mi się podobał czy nie - będzie to tylko ocena subiektywna.
http://www.impawards.com/ |
Jako dzieciak lubiłam drugą odsłonę filmu bardziej niż pierwszą. Głównym powodem był fakt, że w jedynce Charlie musi odejść do nieba. Dwójkę natomiast kończymy oglądać mając świadomość, że psa czeka jeszcze długie, pełne psich smakołyków i pcheł życie na ziemi. No i dwójka nie jest aż tak mroczna jak jedynka. Obecnie obie części lubię tak samo (a może jednak jedynkę bardziej?), chociaż są elementy, za których zmianę dałabym się pokroić. Wolałabym np. oglądać Wszystkie psy idą do nieba 2 w wersji z dubbingiem. Nienawidzę filmów z lektorem, a słuchanie Janusza Szydłowskiego zamiast Kryszaka i spółki jedynie pogarszało odbiór filmu. Ponoć jest gdzieś wersja z dubbingiem, ale niestety dla mnie nieosiągalna. Wszystkie kopie, które wpadły w moje ręce to wersje z lektorem. Na plus dwójeczki przemawia natomiast chociażby diabelski kot i piosenka końcowa I will always be with you. Lubiłam Love survives z jedynki, niemniej utwór z Wszystkie psy idą do nieba 2 to jest po prostu to.
[A po ponownym przesłuchaniu obu tych utworów stwierdzam, że nie potrafię jednak się zdecydować która podoba mi się bardziej. Lubię obie :)]
Może moja ocena obu tych filmów może wydać się zbyt wysoka. Musicie jednak wziąć pod uwagę ogromny sentyment, jakim darzę obie produkcje. Wiadomo natomiast, że tam, gdzie w grę wchodzi sentyment, obiektywizm schodzi na bok. Zresztą, co tu ukrywać, żadna z moich recenzji nie wieje obiektywizmem, bo nie potrafię w ten sposób ocenić obejrzanego obrazu. Czy mi się podobał czy nie - będzie to tylko ocena subiektywna.
Cóż ja nie jestem fanem psów: czy animowanych czy prawdziwych(te małe są okropne). Jedynym psim filmem który mi się podobał był Hachiko :)
OdpowiedzUsuńKwestia gustu :) Ja odkąd pamiętam miałam fioła na punkcie czworonogów i tak mi już zostało, że wszystko co dotyczy psów (w szczególności, bo produkcje "końskie" też lubię) po prostu połykam w całości ;) A "Hachiko" to w tym gatunku jedna z moich ulubionych pozycji :)
Usuń