Przejdź do głównej zawartości

Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie (2014)

Produkcja, jaka ostatnio zagościła na ekranie naszego telewizora to Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie. O tym, że jest to dzieło faceta odpowiedzialnego za powstanie Teda dowiedziałam się dopiero po fakcie. Szkoda, bo może jakoś bardziej produktywnie spędziłabym ten czas, jaki poświęciłam na obejrzenie tego... czegoś...

http://www.impawards.com/
Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie to komedia prezentująca taki sam typ humoru jak film o wielkim pluszowym misiu - pełen wymiocin, pierdnięć i innych fekaliów. Słowem absolutnie nie w moim typie. Nic zatem dziwnego, że film zaczął mnie bardziej brzydzić niż śmieszyć już w pierwszych kilkunastu minutach oglądania. Poza niezbyt wysublimowanymi żartami, obraz Setha MacFarlane'a może pozytywnie zaskoczyć wpadającą w ucho muzyką (z piosenką o wąsach i końcowym utworem Alana Jacksona na czele), ładnymi krajobrazami typowymi dla westernu oraz kilkoma całkiem zgrabnymi gagami - odkrycie Christophera Lloyda w stodole było, przyznaję, mistrzowską sceną. Poza tym mamy średnie aktorstwo oraz kilka nazwisk, których pojawienie się w tej produkcji do tej pory mnie zastanawia. Charlize Theron (jej postać to chyba najlepsza postać w całym filmie - ot taka zwyczajna dziewczyna, która po prostu przez przypadek poślubiła bandytę), Liam Nesson (wszystko byłoby dobrze, gdyby nie scena z tyłkiem i gerberem) i Neil Patrick Harris (chyba najgorsza rola w życiu - erogenne wąsy i wypróżnianie do kapeluszy to zdecydowanie za dużo jak na mój gust) - co ich skłoniło do przyjęcia propozycji zagrania w tym filmie?

Cóż... wydawało się, że może to być bardzo fajna komedia o micie Dzikiego Zachodu. Niestety okazało się, że tylko wydawało się. Dla mnie Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie jest jednym z tych filmów, które ma się nieszczęście zobaczyć, a potem ma się nadzieję na jak najszybsze zapomnienie o nim. W zasadzie to oglądanie filmu można zacząć i skończyć na zapoznaniu się z trailerem i teledyskiem do piosenki Alana Jacksona A million ways to die - streszczają całą fabułę filmu i nie traci się na nie prawie dwóch godzin. Samego filmu zdecydowanie nie polecam.



(No chyba że lubicie humor pokroju Teda - wtedy obraz MacFarlane'a przypadnie Wam do gustu)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez tajemnicze istoty z

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastolatek uważa się