Przejdź do głównej zawartości

9 dolarów 99 centów (2008)

Czasem, żeby zobaczyć jakiś film, wystarczy zaopatrzyć go w jakiś fajny tytuł. Chwytliwy, oryginalny, zagadkowy. W przypadku 9 dolarów 99 centów wystarczyło tylko spojrzeć na tytuł filmu i już było wiadome, że muszę go zobaczyć. Produkcja opatrzona tytułem brzmiącym niczym hasło promocji w supermarkecie? To musi być ciekawe. I, uwierzcie mi, takie jest!

http://www.impawards.com/
9 dolarów 99 centów to specyficzny obraz. Produkcja wykonana w technice animacji poklatkowej może i niezbyt cieszy oko widza - postaci wydają się jakby niedokończone, gdzieś tam na ich filmowych twarzach widać źle rozprowadzoną farbę, są po prostu brzydkie, niemniej paradoksalnie w tej całej ich brzydocie tkwi także ich piękno, bo pomimo wszystkich niedoskonałości, wszystko wydaje się być perfekcyjnie dopracowane i dokładnie przemyślane. Paradoksalnie to w sumie całkiem trafne słowo, jeśli chcemy opisać całą produkcję debiutującej Tatii Rosenthal. W 9 dolarów 99 centów absurd goni bowiem absurd i w zasadzie większość z tego, co oglądamy jest po prostu absurdalnie bezsensowna i nierealna.

O dziwo tak absurdalny film jak 9 dolarów 99 centów porusza bardzo poważny temat, jakim jest pytanie o sens życia. Czy jednak bohaterowie produkcji są nam w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie? No bo co o sensie życia może wiedzieć anioł (bardziej wyglądający na zwykłego bezdomnego), który nigdy nie widział nieba? A komornik, który nie ma zbyt wysokiej skuteczności w odzyskiwaniu długów, ale za to z chęcią zawsze da coś od siebie? A bezrobotny syn biznesmena, którego największym marzeniem jest zostanie ankieterem telefonicznym? A może w końcu student hulaka, który za towarzyszy ma trzech krasnoludków także preferujących imprezowy tryb życia? O dziwo każda z tych postaci w jakiś sposób, bardziej lub mniej pokręcony, przybliża nam prawdę o sensie życia i wartościach, które są w nim najbardziej istotne.


Dzieło Tatii Rosenthal ogląda się wyśmienicie. Opatrzone przyjemną muzyką i dobrym dowcipem - tak, tak, humoru jest tu co niemiara, chociaż nawet sam początek filmu może wskazywać na coś innego; jest rewelacyjną pozycją dla każdego. Godne pochwały jest w tym obrazie dosłownie wszystko. To, że film bawi, że wzrusza, że intryguje, że jest rewelacyjnym debiutem, że porusza taki a nie inny temat. A już największym plusem 9 dolarów 99 centów jest fakt, że zmusza do myślenia. Po obejrzeniu tego filmu wielokrotnie wracałam do niego myślami. Po to by jeszcze raz zastanowić się nad nim, jeszcze raz analizować poszczególne historie i jeszcze raz pomyśleć nad odpowiedzią na pytanie o sens życia...

Ja na pewno do 9 dolarów 99 centów jeszcze wrócę. Jest to obraz z gatunku tych, które trzeba obejrzeć co najmniej dwa razy, i do których z chęcią się wraca. No i jest to po prostu kawał dobrego kina. Gorąco polecam!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...