Przejdź do głównej zawartości

Bez miłości ani słowa (2012)

Bez miłości ani słowa to jeden z tych filmów, które oglądasz z przypadku, a potem okazuje się, że trafiasz na obraz, do którego z chęcią jeszcze wrócisz. Film Josha Boone'a dla mnie rozkręcał się wolno. Baaaardzo wolno. Tak wolno, że w pewnym momencie chciałam film wyłączyć i dać za wygraną. No bo co tam było ciekawego do oglądania? Ćpające nastolatki, pierwsze nieodwzajemnione miłości, puszczające się rozrywkowe dziewczyny z college'u i rozwiedzione małżeństwa. To wszystko było. Ale potem następuje wielkie ale i film zaczyna się od nowa.

http://www.impawards.com/
Akcja filmu Bez miłości ani słowa kręci się wokół sercowych perypetii rodziny Borgensów. Mamy zatem Williama - głowę rodziny, rozwodnika, który cały czas ma nadzieję, że była żona wróci do niego. Mamy Ericę - byłą żonę, która próbuje znaleźć nieco szczęścia w rękach nowego faceta - przystojnego i wyjątkowo umięśnionego właściciela siłowni. Mamy Samanthę Borgens - starsze z dzieci, które właśnie odnosi swój pierwszy zawodowy sukces wydając swoją debiutancką powieść, a przy okazji nie ma żadnych większych sukcesów w relacjach uczuciowych. No i mamy w końcu Rusty'ego Borgensa - młodsze dziecko, które, pech chciał, zakochuje się w uzależnionej od narkotyków koleżance z klasy i cierpi na niemoc twórczą - tak jak ojciec i siostra jest pisarzem. W takim stanie zastajemy rodzinę Borgens, jednak niekoniecznie w takim samym stanie ją opuścimy.

Cały film może i byłby zwyczajnym romansidłem. W zasadzie to nim jest - średnio oryginalna fabuła, średniawe aktorstwo, średnio rozbudowane postaci i mocno przewidywalne zakończenie. Jest jednak coś, co sprawia, że ogólna ocena Bez miłości ani słowa wędruje mocno w górę. Jest to muzyka. Ścieżka dźwiękowa do filmu jest po prostu absolutnie rewelacyjna! Pierwsze co zrobiłam po obejrzeniu produkcji Josha Boone'a, to zaopatrzenie się w piosenki wykorzystane w filmie, bo takich utworów jak Between the bars Elliota Smitha czy Home duetu Edward Sharpe & The Magnetic Zeros słuchać można w nieskończoność. Poza mocno podnoszącą walory artystyczne filmu muzyką, Bez miłości ani słowa jest obrazem przeciętnym z kilkoma scenami, które zapadają w pamięć - dla mnie chociażby scena, w której Lou dzwoni do Sam, aby poinformować ją o śmierci matki czy też scena, kiedy Erica, podczas promocji książki Sam, bezskutecznie chce się pojednać z córką.


Mimo swej zwyczajności Bez miłości ani słowa w końcowym rozrachunku otrzymuje ode mnie bardzo wysoką ocenę. I to w pełni zasłużoną. Bo jest to obraz wyjątkowo ciepły i lekki. Taki prosty i przyjemny film do obejrzenia w któryś z zimnych wieczorów. Mi się spodobał i nie ukrywam, że duży w tym udział miała muzyka. Cóż, summa summarum, ja do Bez miłości ani słowa na pewno jeszcze kiedyś wrócę. A Wy?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...