Przejdź do głównej zawartości

Urodzeni mordercy (1994)

Po świątecznym leniuchowaniu przyszedł czas na odrobienie filmowych zaległości :) Po dłuższej przerwie od produkcji z RDJ'em obejrzałam Urodzonych morderców tym samym definitywnie żegnając się z radosnym, pogodnym klimatem Wielkanocy. Zanim zdecydowałam się właśnie na ten obraz, nieco o nim poczytałam i dowiedziałam się, że jest to dzieło, które stylem przypomina filmy Quentina Tarantino. Osobiście za dziełami pana Tarantino nie przepadam - do tej pory nie przebrnęłam chociażby przez Kill Bille czy Pulp Fiction, jakby nie patrzeć już klasykę kina. Cóż jednak miałam zrobić, kiedy postawiłam sobie za cel zapoznanie się z CAŁYM filmowym dorobkiem Downey'a, a Urodzeni mordercy znajdowali się na tej liście? Zacisnęłam zęby i włączyłam film.

http://www.impawards.com/
Pierwsza próba obejrzenia filmu zakończyła się niepowodzeniem - zasnęłam po jakichś 30 minutach. Dopiero za drugim podejściem udało mi się zobaczyć film w całości. I, o dziwo, moje odczucia są, nie wierzę że to mówię, pozytywne! Urodzeni mordercy są obrazem specyficznym. Gdy oglądałam (a przynajmniej próbowałam oglądać) film po raz pierwszy myślałam o nim beznadziejny i porąbany. Za drugim razem określenia te były nieco inne. Pozostałam przy pozytywnie dziwny i oryginalny

Urodzeni mordercy są filmem bardzo brutalnym, dlatego odradzam oglądanie widzom o słabszych nerwach. Widok latających flaków i hektolitrów krwi może bardzo zniechęcić. Tak samo mogą zniechęcić dziwne, kilkusekundowe wstawki - wśród nich martwe zwierzęta czy ludzie bez różnych części ciała, których w obrazie Olivera Stone'a jest pełno. Niewątpliwie jest to minus filmu, jednak, paradoksalnie, czyni on dzieło Stone'a oryginalnym i ciekawym. Generalnie połączenie tych dziwnych wizji, scen wyjętych z komiksu, nagrań ze starych kaset VHS itd., itp. wypadło w końcowym rozrachunku pozytywnie. Aktorsko wyszło świetnie. Downey w roli mającego parcie na szkło Wayne'a Gale'a spisał się bardzo dobrze. Tommy Lee Jones swoją rolą bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Z kolei duetu Woody Harrelson i Juliette Lewis nie dałoby się chyba zastąpić żadnym innym. Co jednak najbardziej mi się spodobało to ścieżka dźwiękowa. Połączenie surrealistycznych i psychodelicznych obrazów z nastrojową muzyką, m.in. Leonarda Cohena wyszło rewelacyjnie. Nigdy bym nie pomyślała, że piosenki Cohena tak wspaniale będą współgrały z oglądanymi scenami morderstw i innymi brutalnymi i makabrycznymi obrazami. Cóż, jednak nie bez powodu album ze ścieżką dźwiękową do filmu został okrzyknięty najlepszym albumem składankowym 1994 r. i jednym z najlepszych albumów lat '90.


Na koniec w krótkim podsumowaniu mogę jeszcze raz powiedzieć, że, pomimo wielkich obaw i początkowych trudnościach w kwestii dotrwania do końca filmu, obraz Olivera Stone'a spodobał mi się. Przypuszczam, że bardzo duży udział miała tutaj wspomniana już wyżej muzyka - jakby nie patrzeć ktoś mi kiedyś powiedział, że filmy to ja słucham, a nie oglądam. Czy komuś poleciłabym ten obraz? Tak. Powinien przypaść do gustu szczególnie miłośnikom kina Tarantino, ale także i tym, którzy, tak jak ja, lubią sobie po prostu od czasu do czasu obejrzeć coś dziwnego. Fani RDJ'a też nie powinni być zawiedzeni. No i na koniec poleciłabym Urodzonych morderców wszystkim tym, którzy mają takiego hopla na punkcie muzyki jak ja :) 

Miłego seansu!

Komentarze

  1. Urodzeni Mordercy to kozacki film. To nie jest tylko krytyka społeczeństwa nasiąkniętego popową papką wylewającą się z przekazów telewizyjnych. To głęboki obraz upadającego społeczeństwa i tego jak niewiele możemy zrobić w przypadku prymitywnego agresywnego zachowania. Pamiętam do dziś seans w kinie (tak byłem w 94 roku na premierze :). Na film wszedłem trochę znienacka, bo wtedy był wyświetlany jako dozwolony od lat 21!. Reasumując, genialny film, jeszcze lepsza ścieżka dźwiękowa, nowatorskie podejście do montażu (sceny w więzieniu kręcone różnymi technikami). Co tu dużo gadać, niezłe pierdo....cie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...