Przejdź do głównej zawartości

Hobbit: Pustkowie Smauga (2013)

Witajcie! Jesteśmy z M. już po seansie nowego Hobbita, także spokojnie mogę napisać dla Was naszą, hmmm, nie, moją opinię na temat tego filmu. Czemu tylko moją? Bo odczucia moje i mojego M. odnośnie owej produkcji są nieco odmienne.

http://lotr.wikia.com
Wiadomo, że druga część z trylogii jest najtrudniejsza do nakręcenia - mówią o tym wszyscy od reżyserów począwszy a na krytykach filmowych i zwykłych widzach skończywszy. Jest to bowiem część, która zaczyna się w zasadzie w środku filmu i musi skończyć w możliwie najgorszym dla widza momencie - w najlepszym momencie. Obawy dotyczące jakości drugiej części trylogii Władca Pierścieni nie sprawdziły się (Dwie Wieże uważam za dzieło genialnie zrealizowane i nie mniej wciągające niż pozostałe części Władcy Pierścieni), jednak Peterowi Jacksonowi nie udało się powtórzyć tej samej sztuki z drugą częścią Hobbita.

Oczywiście wizualnie, aktorsko i muzycznie film prezentuje się wyśmienicie. Jak zwykle genialny Howard Shore znów przeniósł nas swoim dziełem w magiczny klimat Śródziemia łącząc sekwencje muzyczne znane nam z Władcy Pierścieni z całkiem nowymi, tworzonymi już dla Hobbita. Aktorzy spisali się dobrze - ponownie dało się odczuć, że Martin Freeman jest do roli Bilba Bagginsa wprost stworzony. Gburowaty Richard Armitage znowu nie zyskał mojej sympatii wcielając się w postać Thorina - ale ja po prostu nie lubię gburowatych ludzi, także wszystko zrozumiałe. Nie ujmuję tutaj jednak nic jego umiejętnościom aktorskim. Specjaliści od efektów specjalnych spisali się na medal - ich Smaug jest kwintesencją "smoczości". Kiedy pojawił się on na ekranie w całej swej okazałości, jedyne, co dobyło się z moich ust to "WOW". Jeśli chodzi o scenografię to nie powiem nic nowego - Nowa Zelandia jest po prostu stworzona do tego, aby być Śródziemiem.

Niestety to wszystko, co wymieniłam powyżej nie zastąpi rażących w oczy luk fabularnych. Może i w drugim Hobbicie non stop się coś dzieje, niemniej są to tylko do bólu wydłużone sekwencje epickich walk/ucieczek/wywodów/itd. Brak fabuły i pomysłów, czym ją zastąpić był tutaj bardzo wyraźny. Próba wplecenia wątku romansu pomiędzy Kilim a Tauriel? Pomysł mocno przesadzony a i wykonanie nienajlepsze.


Mojemu M. nowy Hobbit bardzo się podobał. Niestety ja odczuwam wielki niedosyt, bo po Nieoczekiwanej Podróży po Pustkowiu Smauga spodziewałam się duzo więcej. No cóż... chyba w końcu okazało się, że nie warto było z niewielkiej książeczki, jaką jest Hobbit robić kolejnej epickiej trylogii na miarę Władcy Pierścieni. Nie, Panie Jackson, to nie ta historia.


P.S. Oczywiście film możecie obejrzeć, nie chcę Was zniechęcać, jednak nieco obniżcie swoje wymogi odnośnie tego, co chcecie zobaczyć.
P.S. II Oczywiście na kolejnego Hobbita pójdę do kina. Za bardzo lubię świat stworzony przez Tolkiena, aby to sobie odpuścić :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...