Przejdź do głównej zawartości

Prosto w serce (2007)

Ostatnio okazało się, że jestem typową kobietą. Wniosek takowy został wyciągnięty na podstawie kilku obserwacji:
1) Uwielbiam Hugh Granta
2) Uwielbiam filmy z Hugh Grantem
3) Uwielbiam oglądać komedie romantyczne (szczególnie te z Hugh Grantem)
Do ostatniego punktu trochę ciężko było mi się przyznać, bowiem do tej pory zaciekle się przed nimi broniłam. Chociaż... Nie, po prostu mi się nie podobały. Uważałam je za mało ambitne, przewidywalne itd., itp. Jakież było zatem moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jedynymi filmami, które obejrzałam w minionym tygodniu, są komedie romantyczne. A wśród tychże komedii prosto w moje serce wstrzeliła się jedna z nich - o dziwo z Hugh Grantem w roli głównej, o niebanalnym tytule Prosto w serce.

http://www.impawards.com
Prosto w serce to opowieść o dawnej gwieździe sceny muzycznej, która teraz przędzie mizernie, a w dodatku cierpi na chroniczny brak weny twórczej. Stworzenie piosenki dla młodej gwiazdeczki, która aktualnie okupuje pierwsze miejsca wszystkich list przebojów, jest więc nie lada problemem dla emerytowanego idola. Ale także, jak się też potem okazuje, nie lada okazją do nawiązania nowej, ciekawej znajomości z pewną panią od kwiatków.

Schemat filmu jest stary i dobrze nam wszystkim znany. Mamy bowiem wszystkie elementy występujące w komediach romantycznych:
1) Przystojny On,
2) Urodziwa Ona,
3) Uczucie typu On chce - Ona nie/Ona chce - on nie/ Oboje chcą, ale jeszcze o tym nie wiedzą/Oboje nie chcą, ale potem okazuje się, że jednak chcą/jeszcze inna kombinacja chcenia i niechcenia (wybierzcie sobie, które Wam najlepiej pasuje)
4) Happy (jakżeby inaczej) Ending.
O dziwo jednak, mimo utartego schematu, Prosto w serce ogląda się fantastycznie. I mogę powiedzieć, że, jak na komedię romantyczną, jest to zadziwiająco dobry film. Może i zbyt zaskakującego zakończenia tutaj nie uraczymy, ale akurat to niedociągnięcie można produkcji Marca Lawrence'a wybaczyć. W dodatku jest to film, którego nadzwyczaj dobrze się słucha - tak, tak, łatwo wpadające w ucho piosenki to bez wątpienia jedna z większych zalet filmu. A jeśli jeszcze śpiewa je Hugh Grant... :)


Cóż by tu powiedzieć na koniec... Obok Prosto w serce nie powinna przejść obojętnie żadna kobieta, także, jeśli jesteście przedstawicielkami płci pięknej, obejrzenie tej produkcji powinno być dla Was obowiązkowe. A czym film Lawrence'a może skusić panów? Może jakimś argumentem będzie słodka Drew Barrymore? A jeśli nie, to może po prostu zaryzykujcie. Mojemu M. film się podobał, więc może i Wam przypadnie do gustu? :)

Komentarze

  1. Świetny film. recenzję przyjemnie się czyta. Na Youtubie jest świetny teledysk z tego filmu, z Hugh Grantem. Całość stylizowany na 80's :) Pozdrawiam, postaram się zaglądać tu częściej.

    http://www.youtube.com/watch?v=xVkU8dDSC9w

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za ciepłe słowa :) No i oczywiście za link do teledysku :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...