Zombie z Berkeley to film znaleziony gdzieś przypadkiem pod toną pokrywającej go pajęczyny. Jak się znalazł w moim posiadaniu? Nie mam zielonego pojęcia. Wiem tylko, że gdybym miała wpływ na jego posiadanie nigdy bym nie zdecydowała się na dodanie go do swojej filmowej kolekcji.
Mylą się ci, którzy po tytule filmu będą oczekiwać kolejnego horroru o żywych trupach. Zombie z Berkeley daleko do horroru. Bardziej jest to komedia, jednak i tutaj obraz raczej nie spełnia komediowych wymogów. Cóż... film duetu Michaela i Petera Spierigów nie może być po prostu rozpatrywany jako normalny obraz - czy to horror czy komedia, bo tak rozpatrzyć się go nie da. Wylewający się drzwiami i oknami absurd sprawia, że Zombie z Berkeley albo się komuś spodoba, albo sprawi, że widz wyłączy film po jakichś 10 minutach oglądania. Niestety ja należę do jeszcze innego typu odbiorców, bowiem mimo braku zaszufladkowania w żadnej z powyższych kategorii, Zombie... obejrzałam do końca. I teraz bardzo tego żałuję, ponieważ moje zwoje mózgowe przeżyły podczas seansu straszne katusze.
Według mnie może i byłoby dobrze, gdyby nie kilka kwestii. Fabuła, aktorstwo, efekty specjalne i muzyka. Wszystkie te elementy totalnie nie przypadły mi do gustu. Historia jest tak absurdalna, że już nawet nie śmieszna (co tu robią kosmici? helloł?), efekty specjalne, śmiem twierdzić, lepiej zrobiłby gimnazjalista, aktorstwo razi sztucznością na każdym krokiem, a muzyka pasuje do całości jak wół do karety. Ogólną, i tak już bardzo mocno negatywną, ocenę filmu obniża jeszcze denerwujący głos głównego bohatera, który wszystkie kwestie wypowiada niezmiennym, monotonnym i złowieszczym tonem głosu. Jedyną dobrą rzeczą w tym filmie jest moment, w którym na ekranie pojawiają się napisy końcowe... A akurat to zbyt mało, żeby uznać obraz za dobry...
Zombie..., jako że ostatnio męczymy z M. wszystkie zombiakowe produkcje, był filmem typu must-see. No i na początku wiązaliśmy z nim jakieś nadzieje, że może uda nam się obejrzeć fajny obraz utrzymany w post-apokaliptycznym klimacie - bynajmniej w takim przekonaniu pozostawił nas trailer do tego nieszczęsnego filmu. Jak się okazało później, Zombie z Berkeley był filmem, który całkowicie popsuł nam resztę dnia. I pewnie na dłuższy czas skutecznie nas zraził do produkcji o żywych trupach. A bynajmniej do czasu kolejnego odcinka serii The Walking Dead.
W gatunku dobrych komedii o zombiakach jak na razie znów na pierwszym miejscu pozostaje Zombieland. A co do Zombie z Berkeley... Bardzo, ale to bardzo mocno i ze szczerego serca, odradzam oglądanie tego masakrycznego obrazu komukolwiek! I nie wierzcie trailerowi!
![]() |
http://www.impawards.com/ |
Według mnie może i byłoby dobrze, gdyby nie kilka kwestii. Fabuła, aktorstwo, efekty specjalne i muzyka. Wszystkie te elementy totalnie nie przypadły mi do gustu. Historia jest tak absurdalna, że już nawet nie śmieszna (co tu robią kosmici? helloł?), efekty specjalne, śmiem twierdzić, lepiej zrobiłby gimnazjalista, aktorstwo razi sztucznością na każdym krokiem, a muzyka pasuje do całości jak wół do karety. Ogólną, i tak już bardzo mocno negatywną, ocenę filmu obniża jeszcze denerwujący głos głównego bohatera, który wszystkie kwestie wypowiada niezmiennym, monotonnym i złowieszczym tonem głosu. Jedyną dobrą rzeczą w tym filmie jest moment, w którym na ekranie pojawiają się napisy końcowe... A akurat to zbyt mało, żeby uznać obraz za dobry...
Zombie..., jako że ostatnio męczymy z M. wszystkie zombiakowe produkcje, był filmem typu must-see. No i na początku wiązaliśmy z nim jakieś nadzieje, że może uda nam się obejrzeć fajny obraz utrzymany w post-apokaliptycznym klimacie - bynajmniej w takim przekonaniu pozostawił nas trailer do tego nieszczęsnego filmu. Jak się okazało później, Zombie z Berkeley był filmem, który całkowicie popsuł nam resztę dnia. I pewnie na dłuższy czas skutecznie nas zraził do produkcji o żywych trupach. A bynajmniej do czasu kolejnego odcinka serii The Walking Dead.
W gatunku dobrych komedii o zombiakach jak na razie znów na pierwszym miejscu pozostaje Zombieland. A co do Zombie z Berkeley... Bardzo, ale to bardzo mocno i ze szczerego serca, odradzam oglądanie tego masakrycznego obrazu komukolwiek! I nie wierzcie trailerowi!
Komentarze
Prześlij komentarz