Przejdź do głównej zawartości

Pytanie o sens życia czyli "Życie Pi" (2012)


Ostatnio przez moje ręce przewija się spora ilość filmów. Filmów nowszych i starszych, polskich i zagranicznych, poważnych i tych głupkowatych. Wśród tej dziwnej mieszanki gatunkowej znalazł się film, który zdobył aż 11 nominacji do tegorocznych Oscarów. Mowa o "Życiu Pi", czyli ekranizacji bestselerowej powieści Yanna Martela.

O czym jest "Życie Pi'' chyba większość z Was wie. Bynajmniej ja osobiście nie spotkałam jeszcze osoby, która w ogóle nie kojarzyłaby tego tytułu. W wielkim skrócie - jest to opowieść o młodym Hindusie - Piscine "Pi" Patelu, który wskutek nieszczęśliwego splotu wydarzeń ląduje w jednej łódce z tygrysem bengalskim pośrodku Oceanu Spokojnego.

Książkę Martela przeczytałam kilka dobrych - dokładnie 10, lat temu. Nie wiem, czy to kwestia tego, że akurat ten okres w moi życiu był czasem buntu, poszukiwaniu własnej drogi i swojego prawdziwego "JA" czy też kwestia tego, że "Życie Pi" było po prostu dobrą książką. Niemniej w okresie, kiedy istnienie tego kogoś tam w górze najbardziej poddawałam w wątpliwość, powieść, dzięki której miałam na nowo odnaleźć Boga i sens życia bardzo przypadła mi do gustu.

Teraz, po ponad 10 latach, na ekranach kin dane mi było obejrzeć ekranizację owej książki. Od samego początku czyli od momentu obejrzenia pierwszego trailera wiedziałam, że dzieło Anga Lee będzie, przynajmniej dla mnie, prawdziwą ucztą dla oka. I wcale się nie pomyliłam - zdjęcia są kapitalne. Richard Parker - czyli tygrys czy też obrazy łódki dryfującej po bezkresnym oceanie, skąpanym to w ciepłych, pomarańczowych barwach to w zimnych odcieniach niebieskiego, urzekają oko i  sprawiają, że zapomina się o fabule filmu. No właśnie - o fabule. Niewątpliwie jest to pięta achillesowa filmu Anga Lee. Bo jednak w filmie jest tak, że nie samym obrazem żyje widz. A w tym przypadku, takie niestety odniosłam wrażenie, właśnie obraz ma być głównym pokarmem dla oglądającego. 

O ile książka, jak już wspomniałam wyżej, bardzo przypadła mi do gustu tak z klasyfikacją filmu miałam ogromny problem. Z jednej strony urzekł mnie on stroną wizualną. Niestety od strony fabularnej - czyli de facto tej ważniejszej, film jest nijaki. Możliwe, że to dlatego iż okres młodzieńczego buntu już dawno za mną i filozoficzne rozważania o istnieniu Boga to już nie jest moja bajka. Ale może być i tak, że wina leży po stronie Anga Lee i jego niedopracowania opowiadanej historii.

Na koniec trzeba by było wystawić jakąś ocenę. I tu rodzi się ogromy problem. Bo za przepiękne ujęcia bezkresnego oceanu, za cyfrowego Richarda Parkera i w ogóle za całą stronę wizualną filmowi przyznałabym najwyższą notę. Niestety jest też ta druga, gorsza strona. I ją ocenię na średniawe 5/10.

W filmie Pi mówi, że dzięki jego historii uwierzę w istnienie Boga. O ile dobrze pamiętam po lekturze książki wcale tego Boga nie odnalazłam. Film miał łatwiejsze zadanie, bo mam już wyrobioną opinię na tematy religijne. Jednak gdyby miał on mnie nawracać na właściwą ścieżkę wiary to poniósłby klęskę. Jeśli ktoś chce zrobić sobie ucztą wizualną to proszę bardzo, "Życie Pi" jest jak najbardziej odpowiednim dla tego celu filmem. Jeśli jednak spodziewacie się tego, co znaleźliście w książce to stanowczo odradzam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...