Kolejny wpis z cyklu ocalić od zapomnienia czyli notatka z nieistniejącego już bloga brata. Tym razem recenzja filmu "Wszystko za życie".
Najnowszy film Seana Penna to jeden z
najlepszych i najbardziej wartościowych filmów, jakie ostatnio widziałem.
Prawie wcale nierozreklamowany (przynajmniej ja nie słyszałem żadnych wzmianek
o nim, w przeciwieństwie do np. Kung-Fu Pandy czy Ruin),
naturalny, z nieznanymi aktorami, świetną muzyką i przede wszystkim
wzruszającą, opartą na faktach, fabułą. Wszystko za życie opowiada
historię Chrisa McCandlessa, młodego chłopaka, który, po ukończeniu college’u
postanawia wyruszyć w podróż, mającą uwolnić go od wszelkich zasad panujących w
społeczeństwie.
Niewątpliwym atutem filmu Penna są
aktorzy: grający postać Chrisa – zupełnie (bynajmniej mi) nieznany Emile
Hirsch, dzięki któremu od razu obdarzamy sympatią głównego bohatera, Jena
Malone – czyli filmowa Carine, którą bardziej poznamy dzięki jej głosowi niż
wyglądowi, Thure Lindhardt i Signe Egholm Olsen jako Mads i Sonja – zwariowana
para Duńczyków czy w końcu Hal Holbrook – przesympatyczny staruszek Ron Franz.
Urzekają swoją grą i wzruszają przy każdym kadrze filmu.
Wszystko za życie to
także przepiękne naturalne krajobrazy Stanów Zjednoczonych. Sceny, gdzie Chris
biega z dzikimi mustangami, podziwia uciekające karibu (przynajmniej tak mi się
wydaje, że to są karibu) i stoi na plaży oglądając odlatujące podczas zachodu
słońca ptaki, to prawdziwe perełki, przy których, przyznam się szczerze,
zakręciła się łezka w oku. Specyficzną atmosferę nadaje filmowi podzielenie go
na rozdziały i przedstawienie w formie zapisków i listów Chrisa oraz przemyśleń
jego i Carine (Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby reżyser przedstawił tę
historię od A do Z, każdą literę alfabetu pozostawiając na swoim miejscu. Film
Penna, choć kończy się na Z, to wcale nie zaczyna od A, a od, powiedzmy, T, i
gładko przeskakuje pomiędzy kolejnymi literami.). Uroku dodaje także
podzielenie kadru w pewnym momencie filmu. Ta różnorodność realizacji bardzo
ciekawie wpłynęła na całą formę filmu. Na pewno jednak mu nie zaszkodziła.
Przy Wszystko za życie nie
można nie wspomnieć o muzyce. Każdemu etapowi wędrówki Chrisa podporządkowana
jest inna piosenka, której tekst i muzyka doskonale oddają charakter chwili.
Najbardziej urzekł mnie pierwszy utwór – „Long Nights” Eddiego
Veddera, który, ośmielę się stwierdzić, mógłby być swego rodzaju hymnem
wędrówki Chrisa. Jednak oprócz tej piosenki jest jeszcze masa innych
kompozycji. Wystarczy wymienić chociażby „Hurd Sun” Eddiego
Veddera i Corina Tuckera,„Society” Eddiego
Veddera i Jerry’ego Hannana czy kompozycja „Emory and old St. Andrews march” wykonywaną
przez The Atlanta Pipe Band.
Co jeszcze w filmie Seana Penna jest
niesamowite to cytaty. Lord Byron, Henry David Thoreau czy Lew Tołstoj to tylko
ci najbardziej znani z mnóstwa autorów, których słowami posługuje się Chris. W
pamięci został mi jeden z nich – „I Go Back to May 1937” (nie
będę tłumaczył, bo nie jestem dobry w tłumaczeniu poezji) autorstwa Sharon
Olds, który Chris cytuje swojej siostrze w drodze na kolację z rodzicami.
Myślę, że tyle wystarczy, aby zachęcić
Was do obejrzenia Wszystko
za życie. Trzeba
jednak pamiętać, że oglądając ten film, nie należy skupić się na fabule, ale na
słowach, bo to one, według mnie, pełnią najważniejszą rolę w obrazie Penna.
Należy przeanalizować każdą wypowiedzianą kwestię, każdy wyśpiewany wers
piosenki, każde pojedyncze słowo. Wtedy możemy stwierdzić, że Wszystko
za życie obejrzeliśmy
dokładnie, że zrozumieliśmy to, co robił Chris, jego decyzje. A najważniejsze
wypowiedziane w filmie słowa? Dla mnie to te wypowiedziane na szczycie pomiędzy
Chrisem a Ronem Franzem: „(…) Jest pewna wielka rzecz, za którą
możemy być wdzięczni. I wydaje się, że nie musisz tego nazywać Bogiem… Ale
kiedy przebaczasz, wtedy kochasz. A kiedy kochasz, Boża światłość spływa na
ciebie.”oraz
te, które Chris zapisał na końcu: „Szczęście jest tylko wtedy prawdziwe,
kiedy jest dzielone.”. Miłego seansuJ
P.S. Dodam jeszcze tylko, że w ciągu
ostatnich trzech dni widziałem ten film trzy razy.
Komentarze
Prześlij komentarz