Przejdź do głównej zawartości

Opowieści z Narnii: Książę Kaspian (2008)


Odświeżam cykl ocalić od zapomnienia.
Ostatnio wybrałem się do kina na adaptację drugiej z siedmiu części sagi o przygodach rodzeństwa Pevensie w baśniowej krainie- Narnii.

Na początek może o czym właściwie jest „Książę Kaspian”? Od zdarzeń z pierwszej części sagi upłynął rok. Rodzeństwo Pevensie (no może nie wszyscy) powoli traci nadzieję czy kiedykolwiek jeszcze wróci do Narnii. Pewnego jednak dnia ściany w metrze znikają ukazując czwórce rodzeństwa znajomy widok… Z kolei w Narnii, gdzie czas płynie nieco inaczej (tam bowiem nie minął rok, ale setki lat), rządy nad krainą objął lud okrutnych Telmarów pod przewodnictwem okrutnego lorda Miraza. Żona Miraza rodzi mu syna, co lordowi daje pretekst do zabicia swojego bratanka- wcześniejszego kandydata do tronu, Kaspiana. Ten jednak, przy pomocy swojego nauczyciela, ucieka z zamku, a w trakcie ucieczki używa magicznego rogu królowej Zuzanny. I tak drogi rodzeństwa Pevensie i księcia Kaspiana krzyżują się. Muszę przyznać, że z kina wyszedłem zaskoczony. Oczekiwałem bowiem czegoś na kształt „Lwa, czarownicy i starej szafy”. A co dostałem? 

Otóż „Książę Kaspian” jest opowieścią całkiem różną od przesączonej chrześcijańskimi motywami, pełnej efektów specjalnych klasycznej bajki „LCiSS”. Trudno jednak byłoby oczekiwać czegoś, co było w pierwszej części, gdyż sama historia opowiadana w „Księciu Kaspianie” jest całkiem inna. Drzewa w Narnii już nie tańczą, prawie nie ma mówiących stworzeń, pojawiły się potężne mury telmarskiej twierdzy, a w całej tej oprawie toczą się brutalne walki o tron. Wszystko w efekcie daje rezultat taki, iż „Książę Kaspian” jest dużo mroczniejszy od „LCiSS”. Jest też dużo poważniejszy. Można powiedzieć, że film ten dorósł tak, jak dorosło rodzeństwo głównych bohaterów.

Nie da się ukryć, że bohaterowie dorastają. Zmienia się nie tylko ich wygląd (Zuzannie rosną piersi ;P),  ale także umiejętności aktorskie. Gra młodych aktorów nie razi, jest o wiele bardziej naturalna niż w pierwszej części. Najlepiej jednak pod tym względem wypada Skandar Keynes, czyli filmowy Edmund. Widać, że jego bohater dorósł. W całym filmie to on jest najbardziej naturalny, opanowany. Całkiem różni się od Edmunda z „LCiSS”.

O ile gra aktorska bardzo się poprawiła, to polski dubbing dalej jest na tym samym etapie. Siedząc w kinie i słuchając często beznadziejnych i tragicznie podłożonych polskich dialogów, zastanawiałem się czy nie lepiej byłoby oglądać ten film z napisami. Przypuszczam, że byłoby to naprawdę lepsze od męczenia się z polskim dubbingiem.
Muzyka. Tu kwestia jest prościutka, gdyż moim zdaniem Harry Gregson-Williams stanął na wysokości zadania. Jego utwory bardzo dobrze wkomponowały się w film. Tak jak i w filmie, w muzyce pojawia się więcej mroku i przemocy. Ale jest też spokojnie i nastrojowo. Harry Gregson-Williams bezbłędnie potrafi oddać w muzyce uczucie beznadziei, a także radości i nadziei. Muzyka to ogromny plus filmu. [Mówię tu jednak tylko o muzyce połączonej z filmem! Nie słuchałem ścieżki dźwiękowej z "Księcia Kaspiana", ale wiem, że bardzo często może być tak, że soundtrack sam w sobie jest beznadziejny, a w filmie sprawia wrażenie majstersztyku.]

W przypadku sceny wizualnej film jest O.K., jednak raziło mnie bardzo widoczne kopiowanie „Władcy Pierścieni”. Niektóre sceny walk są kropla w kroplę jak te w „Dwóch Wieżach”, ruszające się drzewa (jak już zaczną się poruszać) prawie nie różnią się od tolkienowskich Entów, a siedziba Telmarów to kopia Minas Tirith. Jeśli ktoś nie oglądał „Władcy Pierścieni”, myślę, że będzie zadowolony z tego, co zobaczy w „Księciu Kaspianie”. Dla mnie jednak te podobieństwa były zbyt rażące.

Myślę, że na tym omawianie „Księcia Kaspiana” mogę zakończyć. Oczywiście mógłbym napisać jeszcze bardzo dużo, ale byłyby to już mniej ważne kwestie, jak choćby szkic romansu pomiędzy Kaspianem a Zuzanną (który nawiasem mówiąc został przedstawiony bardzo nieudolnie).

Na zakończenie wypadałoby napisać własną opinię na temat filmu jako całości. Może Was tutaj zaskoczę, ale „Książę Kaspian” zaskoczył mnie pozytywnie. Owszem, ma wiele wad, ale ogólne wrażenie jest jak najbardziej na plus. A co jest dla mnie najważniejsze, to to, że nie jest on taką infantylną historyjka jak „LCiSS”. Zachęcam do obejrzenia (a potem do wyrażenia swojej opinii:))

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie ...

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez ...

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastol...