Nie kręci mnie branża finansowa. Bankowość, ubezpieczenia i wszelkiego rodzaju inne dziedziny ekonomii wywołują na mojej twarzy grymas zniesmaczenia. Bo temat nudny. Bo branża tak ufajdana, że strach stanąć tam gdziekolwiek, aby nie wdepnąć w coś lepkiego i śmierdzącego. Generalnie coś, czym wolałabym sobie głowy nie zaprzątać a wstąpić do jednej z instytucji tej branży jedynie wtedy, kiedy muszę (no bo jednak bez konta w banku ani rusz). Czy zatem z tematu, który wywołuje obrzydzenie można stworzyć film, który będzie się oglądało z wypiekami na twarzy?
Big Short nie jest jednak typowym filmem traktującym o finansach. Mimo iż pieniądze, a raczej kryzys na rynku finansowym, który miał miejsce wcale nie tak dawno, są jego głównym tematem - czyli nuda i to pisane przez wielkie N, to pod kątem akcji i budowania napięcia, bardziej można go przyrównać do czegoś na kształt prawie że filmu detektywistycznego. Duża to zasługa nietypowym zabiegom, do jakich uciekł się Adam McKay, realizując swoje dzieło. Wprowadzanie do filmu narratora wcale nie jest takim rzadkim zabiegiem, jednak forma, w jakiej uczynił to McKay sprawia, że Big Short jest na tym polu filmem wyjątkowo oryginalnym. Nieprawdopodobnym jest przecież, aby filmowy narrator - nomen omen jeden z kluczowych bohaterów filmu (no, może poza filmami dokumentalnymi, w których jest to często spotykany zabieg) zwracał się do widzów bezpośrednio patrząc w obiektyw kamery - a tak jest właśnie w Big Short. Co więcej, jeszcze ciekawszym zabiegiem, który ma wytłumaczyć widzowi, prawdopodobnie niezbyt orientującemu się w zawiłościach machiny finansowej, jak ten cały system działa, są scenki, w których ekonomiczne zawiłości tłumaczą nam w jeszcze bardziej przystępny sposób kucharz, seks bomba w kąpieli czy gwiazdka filmów dla nastolatków - Selena Gomez. Poza tym smaczku całemu obrazowi dodają takie rzeczy jak zatrzymanie kadrów i dygresje aktorów czy w końcu wyjątkowo charyzmatyczne postaci.
W Big Short komedia miesza się z dramatem. W dość przystępny sposób tłumaczone zawiłości wydają się być, mimo jako takiego zrozumienia ich idei, jeszcze bardziej zawiłe. Aktorzy, często ucharakteryzowani tak, że rozpoznaje się ich w końcowych minutach filmu (czyt. Brad Pitt), którzy w Big Short grają tak, jakby się tym filmem bawili - co oczywiście jest tu argumentem na plus. Ciekawe efekty montażowe, o których już była mowa. Całość sprawia, że Big Short jest świetną rozrywką. Co jednak nie zmienia faktu, że jest rozrywką, po której mamy ochotę wziąć długi prysznic z ogromną ilością wszelkiego rodzaju specyfików myjących i dezynfekujących.
Odpowiadając zatem na pytanie zawarte we wstępie, okazuje się, że tak. I o ile tematyka filmu, mimo zastosowania w nim wielu łopatologicznych wytłumaczeń dla konkretnych zjawisk, wciąż wydaje mi się zagmatwana, tak cały obraz wydaje się być bardzo ciekawą propozycją. Co więcej, Big Short wydaje się być propozycją, po seansie której jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że świat finansów to jedno wielkie bagno, w które nie warto wdeptywać.
http://www.impawards.com/ |
W Big Short komedia miesza się z dramatem. W dość przystępny sposób tłumaczone zawiłości wydają się być, mimo jako takiego zrozumienia ich idei, jeszcze bardziej zawiłe. Aktorzy, często ucharakteryzowani tak, że rozpoznaje się ich w końcowych minutach filmu (czyt. Brad Pitt), którzy w Big Short grają tak, jakby się tym filmem bawili - co oczywiście jest tu argumentem na plus. Ciekawe efekty montażowe, o których już była mowa. Całość sprawia, że Big Short jest świetną rozrywką. Co jednak nie zmienia faktu, że jest rozrywką, po której mamy ochotę wziąć długi prysznic z ogromną ilością wszelkiego rodzaju specyfików myjących i dezynfekujących.
Odpowiadając zatem na pytanie zawarte we wstępie, okazuje się, że tak. I o ile tematyka filmu, mimo zastosowania w nim wielu łopatologicznych wytłumaczeń dla konkretnych zjawisk, wciąż wydaje mi się zagmatwana, tak cały obraz wydaje się być bardzo ciekawą propozycją. Co więcej, Big Short wydaje się być propozycją, po seansie której jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że świat finansów to jedno wielkie bagno, w które nie warto wdeptywać.
Komentarze
Prześlij komentarz