Przejdź do głównej zawartości

Cud z Berna (2003)

Kolejny niemieckiej produkcji film z piłką nożną w tle. Zachęceni Lekcją marzeń znowu sięgnęliśmy z M. po coś zza naszej zachodniej granicy. Nie było już jednak tak różowo, jak przy wcześniejszym seansie. Chociaż chcieliśmy coś ze sportem w roli głównej, dostaliśmy całkiem inny film, w którym piłka nożna jest tylko tłem. Na pierwszym planie są tu bowiem wydarzenia związane z powrotem po długiej nieobecności ojca i jego drogą do "normalności" - odbudowa relacji między członkami rodziny, a czasem budowanie ich na nowo oraz próba odnalezienia się w nowym świecie, nowych realiach.

http://www.impawards.com/
Niestety tak jak po Lekcji marzeń byliśmy zachwyceni i na nowo zaczęliśmy się przekonywać do niemieckiego kina, tak Cdud z Berna skutecznie ten nasz zachwyt zgasił. Okazało się bowiem, że, jako Polacy-patrioci, nie jesteśmy z M. w stanie nawet trochę współczuć wrakowi człowieka, jakim w filmie jest ojciec małego Matthiasa. Wszystkie reżyserskie sztuczki mające wywołać w nas żal i ubolewanie nad losem jeńca wojennego nie spełniły swego zadania, obijając się o solidny mur historii. Historii nie tyle samego państwa, co historii naszych babć i dziadków. Historii, którą znamy w zasadzie z pierwszej ręki i która nie jest usłana różami. Już na samym początku próby wzbudzenia sympatii są, przynajmniej w naszym przypadku, skazane na całkowitą porażkę.

Może film spodobałby nam się bardziej, gdyby więcej było w nim samego sportu. Tu na ziemię sprowadziła nas jednak nieznajomość pewnych piłkarskich faktów. Bo o ile razem z M. wiemy, co to była niemiecka defensywa i o ile pamiętamy czasy drużyny Oliviera Kahna i Michaela Ballacka i hektolitry łez komentatorów wylanych nad paskudnym, ale niezwykle skutecznym, stylem gry reprezentacji Niemiec, o tyle piłka nożna sprzed 50-ciu lat jest nam zupełnie nieznana, a Helmut Rahn równie dobrze mógłby być postacią fikcyjną. Nie wiedzieliśmy też, że kiedyś Węgry były piłkarską potęgą i że zwycięstwo nad nimi przez Niemców faktycznie można było nazwać cudem, dlatego też cała ta sportowa otoczka w naszym odbiorze wyszła po prostu zwyczajnie. Dla nas Niemcy to jednak cały czas drużyna, która wygrywa wszystko, także ich zwycięstwo w finale nad Węgrami było czymś naturalnym. Bardziej w tym wszystkim dziwił nas fakt, co Węgry robiły w finale?


Cóż, może i film nie jest najgorszy - może świadczyć o tym niebotyczna ilość pozytywnych recenzji na różnych portalach filmowych, jednak biorąc pod uwagę specyficzną historię łączącą nasze państwa i nasze osobiste z nią powiązania, w tym przypadku wyjątkowo ciężko jest odciąć się od wszelkich emocji i obiektywnie ocenić Cud z Berna. Ja przynajmniej nie jestem tego zrobić. Może gdybym potrafiła, może wtedy wszystkie wzmianki o tym, jak to ciężko jest niemieckim jeńcom wojennym, miałyby jakiś większy wydźwięk. Może wtedy nie parskałabym śmiechem na każde ich wspomnienie i nie uciekała się pamięcią do opowieści dziadków, które skutecznie tłumiły wszelkie odruchy współczucia, jakimi mogłam obdarzyć filmowych bohaterów...

Tak naprawdę jedyną sceną w filmie, jaka mi się spodobała i z pewnością wywołała zamierzony efekt, to scena przygotowywania obiadu przez ojca i nieszczęsne króliki. Ehhh... Mało tego. Więcej sportu, mniej polityki. Zdecydowanie nie był to film dla mnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hidden [2015]

Hidden  to tytuł, po który sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu jego długości. Akurat miałam tylko tyle wolnego czasu, więc krótki thriller duetu Matt & Ross Duffer był idealnym rozwiązaniem. A, jak już się kilka razy o tym przekonałam, filmy wybrane zupełnie przez przypadek, często sprawiają nam tak miłą niespodziankę, że aż szkoda myśleć, ile osób przejdzie obok danych pozycji obojętnie, bo nie były tak rozreklamowane jak inne hiciory danego roku, albo bo posiadają taką, a nie inną ocenę na portalach filmowych. Nakręcony w nieco ponad miesiąc  Hidden , jest właśnie taką ogromną niespodzianką. http://pics.filmaffinity.com/ Fabuła. Będzie krótko, zwięźle i bardzo na temat, bo nie można tu powiedzieć zbyt dużo, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. W Hidden  śledzimy losy pewnej rodziny, która, aby przetrwać panującą epidemię nieznanej choroby, ukrywa się w schronie. Aby jednak nie było tak łatwo, dowiadujemy się, że rodzina jest ścigana przez tajemnicze istoty z

Szkoła dla łobuzów (2003)

Dzisiaj spotkanie dziecka z dyrektorem, wezwanie rodziców do szkoły czy uwagi wpisywane do dzienników to rzeczy, którymi dzisiaj nauczyciel może ukarać nieposłusznego ucznia. Dawniej w ścisłej czołówce było pisanie kilkaset razy obietnic poprawy, "ośle ławki" i wymierzanie "łap" za pomocą rózgi lub linijki. Jednak wszystkie powyższe kary bledną w porównaniu do kar, jakie wymierzano dzieciom w katolickich placówkach wychowawczych w Irlandii w XX w. Publiczne rozbieranie i chłosta, bicie, molestowanie i gwałty - często publiczne, biczowanie, kopanie, zadawanie oparzeń, zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzeniu, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, szczucie psami, zawieszanie na haku i bicie w podeszwy stóp. To tylko niektóre z wielu wysublimowanych tortur, jakie wymyślali irlandzcy duchowni. I o tym opowiada film Aisling Walsh - Szkoła dla łobuzów . en.wikipedia.org Ciężko jest napisać coś sensownego o produkcji Aisling Walsh. Powodem nie

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2001), Dwie Wieże (2002) i Powrót Króla (2003)

Mówiłam już, że uwielbiam empikowe promocje? Nie? To powiem jeszcze raz - uwielbiam empikowe promocje. Dlaczego? Ano dlatego, że w ramach ostatniej akcji (fantasy - kup 3 zapłać za 2) udało mi się dostać wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni  za śmieszną sumę bodajże 70 zł. Ostatnie wieczory minęły mi zatem pod znakiem hobbitów, elfów i innych tolkienowych stworzeń. Długo zastanawiałam się czy jest sens pisać o trylogii stworzonej przez Petera Jacksona. Wszyscy, a na pewno zdecydowana większość, przecież wiedzą z czym się Władcę Pierścieni  je. Po co do tego jeszcze moje 3 grosze? Ostatecznie stanęło na tym, że kilka słów napiszę. A głównie dlatego, że jest, a raczej są to filmy, które darzę olbrzymim sentymentem. http://horrorcultfilms.co.uk/ Kiedy Jackson tworzył Władcę Pierścieni  ja uczyłam się akurat w gimnazjum. Byłam zatem na etapie obecnie powszechnie uważanym za najgorszy wiek w życiu człowieka. Cóż, taki już urok gimnazjum, że wtedy każdy nastolatek uważa się