Kolejna adaptacja powieści dla młodzieży. Kolejna historia o społeczeństwie pseudo-idealnym, podzielonym na kasty, w którym każdy ma przypisane miejsce. Kolejna historia, w której znajduje się ktoś, kto jednak nie wpisuje się w ten cały schemat. Kolejna heroina. Oto nadchodzi Niezgodna.
Niezgodna jest zabawnym filmem, chociaż z komedią jako gatunkiem nie ma absolutnie żadnego związku. Produkcja Neila Burgera śmieszy z całkiem innego powodu. Dlaczego? Bo chyba podczas seansu dostałam nagle jakichś super zdolności i potrafiłam przewidywać przyszłość. Hmm, mało to prawdopodobne. Bardziej skłaniałabym się ku tezie, że po prostu film jest do bólu przewidywalny. W zasadzie to wiemy, co się wydarzy jakieś 5 minut wcześniej. A to bardzo denerwuje i sprawia, że widz nie czerpie z oglądanego filmu żadnych przyjemności. Mogę trochę zaspoilerować w tym momencie, także zamknąć oczy ci, którzy nie widzieli, a chcą zobaczyć Niezgodną. W którym momencie zgadliście, że Tris nie będzie normalną dziewczyną, która tak, jak każdy normalny obywatel tamtejszego społeczeństwa zostanie przydzielony do jednej frakcji? W którym momencie zgadliście, że Cztery wygląda tak pięknie, że nie może zostać samotnym strzelcem i że na pewno byłby doskonałą partią dla naszej Tris? W którym momencie zgadliście, że Tris pomyślała tak samo, jak Wy w poprzednim pytaniu i również zapałała miłością do Czwóreczki? W którym w końcu momencie stwierdziliście, że za długo było spokojnie i czas na jakiś przewrót? No właśnie... przewidywalne.
Dalej. Czy wszyscy bohaterowie filmów dla nastolatków muszą jedynie ładnie wyglądać? A gdzie tak ważne kryterium jak umiejętności aktorskie? Shailene Woodley może i sprawdziła się w Gwiazd naszych wina, jednak w Niezgodnej jedyne co robi to wygląda. Ciągle tak samo - nieskazitelnie czysta i z nienaganną fryzurą nawet w scenach nie wiadomo jakich czynności akrobatycznych. Tak samo, jak słodziutki Cztery czyli Theo James. Cóż. Czasem zatrudnianie mniej znanych osób wychodzi filmom na dobre. Niestety w tym przypadku tak nie było. Niedoświadczona obsada zawaliła na całej linii. I gdzie w tym całym rozgardiaszu podziała się Kate Winslet? Dalej. Gdzie są inni bohaterowie? W ogóle był tam ktoś oprócz Woodley i James'a? Pamięta ktoś? Dalej. Jak to możliwe, że w postapokaliptycznym świecie jest taki porządek? I czy tylko ja mam takie wrażenie, że członkowie Nieustraszoności jedyne, co robią, to tylko skaczą i wspinają się po różnego typu budynkach i innych konstrukcjach? I zabawy w zdobycie flagi rodem z gry Unreal Tournament? Czym to się przydaje reszcie społeczeństwa? Gdzie w tym wszystkim jakaś groza? Gdzie w tym filmie jakikolwiek sens?
Nie będę się dalej rozpisywała o minusach filmu, bo wyszłaby mi strasznie długa recenzja, która i tak sprowadzałaby się do jednego: Niezgodna niestety nie przypadła mi do gustu. Opowiedziana historia zainteresowała mnie do tego stopnia, że zaledwie kilka dni po seansie miałam problem z przypomnieniem sobie, o czym tak naprawdę był ten film. Lepiej pod tym kątem wypadły nawet Igrzyska śmierci, które, mimo iż przeze mnie znienawidzone, ciągle mam w pamięci i wiem, o co w nich chodziło. Niezgodnej nie polecam. Dużo bardziej podobał mi się podobny tematem Dawca pamięci. Perspektywy na przyszłość? Bo w końcu sequel Niezgodnej z racji tego, iż jest to adaptacja książki, a książka ma więcej niż jeden tom, musi powstać. Cóż... Ma duże szanse wypaść lepiej, bo chyba nie da się już przedstawić tej historii gorzej niż w tym przypadku. Ale poczekajmy do premiery drugiej części. Może odkryjemy, że impossible is nothing?
http://www.impawards.com/ |
Dalej. Czy wszyscy bohaterowie filmów dla nastolatków muszą jedynie ładnie wyglądać? A gdzie tak ważne kryterium jak umiejętności aktorskie? Shailene Woodley może i sprawdziła się w Gwiazd naszych wina, jednak w Niezgodnej jedyne co robi to wygląda. Ciągle tak samo - nieskazitelnie czysta i z nienaganną fryzurą nawet w scenach nie wiadomo jakich czynności akrobatycznych. Tak samo, jak słodziutki Cztery czyli Theo James. Cóż. Czasem zatrudnianie mniej znanych osób wychodzi filmom na dobre. Niestety w tym przypadku tak nie było. Niedoświadczona obsada zawaliła na całej linii. I gdzie w tym całym rozgardiaszu podziała się Kate Winslet? Dalej. Gdzie są inni bohaterowie? W ogóle był tam ktoś oprócz Woodley i James'a? Pamięta ktoś? Dalej. Jak to możliwe, że w postapokaliptycznym świecie jest taki porządek? I czy tylko ja mam takie wrażenie, że członkowie Nieustraszoności jedyne, co robią, to tylko skaczą i wspinają się po różnego typu budynkach i innych konstrukcjach? I zabawy w zdobycie flagi rodem z gry Unreal Tournament? Czym to się przydaje reszcie społeczeństwa? Gdzie w tym wszystkim jakaś groza? Gdzie w tym filmie jakikolwiek sens?
Nie będę się dalej rozpisywała o minusach filmu, bo wyszłaby mi strasznie długa recenzja, która i tak sprowadzałaby się do jednego: Niezgodna niestety nie przypadła mi do gustu. Opowiedziana historia zainteresowała mnie do tego stopnia, że zaledwie kilka dni po seansie miałam problem z przypomnieniem sobie, o czym tak naprawdę był ten film. Lepiej pod tym kątem wypadły nawet Igrzyska śmierci, które, mimo iż przeze mnie znienawidzone, ciągle mam w pamięci i wiem, o co w nich chodziło. Niezgodnej nie polecam. Dużo bardziej podobał mi się podobny tematem Dawca pamięci. Perspektywy na przyszłość? Bo w końcu sequel Niezgodnej z racji tego, iż jest to adaptacja książki, a książka ma więcej niż jeden tom, musi powstać. Cóż... Ma duże szanse wypaść lepiej, bo chyba nie da się już przedstawić tej historii gorzej niż w tym przypadku. Ale poczekajmy do premiery drugiej części. Może odkryjemy, że impossible is nothing?
Komentarze
Prześlij komentarz