Na Dobrego dinozaura nie miałam się wybierać do kina. Nie przemówił do mnie ani zwiastun, ani nie zachęciły pozytywne opinie znajomych, którzy animację już oglądali. Kiedy więc dostałam w prezencie 2 bilety na seans, nie byłam jakoś wielce uradowana, jednak zakasałam rękawy i podreptaliśmy z M. do kina.
O czym jest Dobry dinozaur? Ano o tym, co by było, gdyby jednak ten wielki meteoryt nie uderzył te miliony lat temu gdzieś w rejonie Zatoki Meksykańskiej. Czyli generalnie rzecz biorąc o tym, co by było, gdyby dinozaury nie wyginęły. Pomysł niby oryginalny i ciekawy, ale... No właśnie. Bo ale jest. Ale o tym za chwileczkę. Dalej fabuła animacji tyczy się relacji, jakie łączą naszego głównego dinozaurzego bohatera - wyjątkowo strachliwego Arlo, z ludzkim dzieckiem - Bąblem i ich wspólnej wędrówki w poszukiwaniu domu Arlo.
Film posiada kilka smaczków. Jednym z nich jest nieco prześmiewcze potraktowanie filmowych bohaterów. Dinozaury mają absurdalnie ludzkie imiona - kto normalny wpadłby na pomysł, aby dinozaurzą głowę rodziny nazwać Henrykiem? Albo ukrywający się wśród drzew triceratops, który wśród swoich pupili ma takie cudeńka jak Pandemonium, Walkiria czy rozbrajająca morderczyni Wiesia? Kolejnym zabiegiem dodającym animacji smaku jest ucywilizowanie dinozaurów, które teraz wiodą sobie spokojne życie parając się uprawą roli bądź hodowlą bydła. W porównaniu do nich stosunkowo nowy gatunek ludzi - pozbawiony umiejętności mowy (porozumiewa się za pomocą wycia), poruszający się na czterech, a nie dwóch kończynach, wypada wyjątkowo pokracznie. Idąc dalej relacje Arlo i Bąbla można bardziej niż przyjaźń przedstawicieli dwóch, równych sobie gatunków, porównać do stosunków, jakie w dzisiejszych czasach łączą człowieka z chociażby psem. Oczywiście największym smaczkiem jest w całej animacji nieziemska grafika. Dopracowana do tego stopnia, że do tej pory zastanawiam się czy w niektórych scenach miałam okazję oglądać popis speców od grafiki, czy też były to już zdjęcia rzeczywistych krajobrazów.
Przy tej okazji nie sposób nie wspomnieć o aż zaskakujących różnicach w grafice. O ile jestem w stanie zaakceptować postać Bąbla - sposób jego przedstawienie nie odbiega bowiem zbytnio od tych z innych animacji, o tyle sposób, w jaki ukazano dinozaury woła o pomstę do nieba. W zestawieniu a wprost idealnym przedstawieniem krajobrazów, animacja Arlo jest wręcz groteskowa. Nawet pozostałe żyjątka, które spotykają na swojej drodze Arlo i Bąbel sprawiają wrażenie dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach. A rodzina dinozaurowatych wypada na tle całości blado. Humor w Dobrym dinozaurze jest rzeczą, której nie zaznamy dużo w trakcie seansu. O ile powszechny śmiech na sali wywołują Henryk, wydmuchiwane świstaki/chomiki (?), Walkiria, Pandemonium czy chociażby Wiesia, tak większość seansu dominują niezbyt radosne emocje. W całej animacji więcej jest smutku, łez i beznadziei niż radości. I chociaż w ogólnym rozrachunku jest to raczej pozytywna bajka, to niestety cała radość oglądania zostaje przytłoczona ciężarem negatywnych emocji. Wniosek? Zdecydowanie nie jest to pozycja dla dzieci (na moim seansie obecne na sali kinowej dzieci były wyjątkowo niezainteresowane animacją).
Co ciekawego mogę jeszcze powiedzieć o najnowszej animacji duetu Disney-Pixar? Tyle, że widziałam już w ich wykonaniu lepsze produkcje. Owszem, Dobry dinozaur najgorszy nie jest, ale mając w pamięci chociażby rewelacyjne i wydane wcale nie tak dawno W głowie się nie mieści, ma się jednak ten niedosyt, to nieodłączne uczucie, że jednak można było lepiej. I niestety nie pomoże tu nawet arcygenialna grafika.
http://www.impawards.com/ |
Film posiada kilka smaczków. Jednym z nich jest nieco prześmiewcze potraktowanie filmowych bohaterów. Dinozaury mają absurdalnie ludzkie imiona - kto normalny wpadłby na pomysł, aby dinozaurzą głowę rodziny nazwać Henrykiem? Albo ukrywający się wśród drzew triceratops, który wśród swoich pupili ma takie cudeńka jak Pandemonium, Walkiria czy rozbrajająca morderczyni Wiesia? Kolejnym zabiegiem dodającym animacji smaku jest ucywilizowanie dinozaurów, które teraz wiodą sobie spokojne życie parając się uprawą roli bądź hodowlą bydła. W porównaniu do nich stosunkowo nowy gatunek ludzi - pozbawiony umiejętności mowy (porozumiewa się za pomocą wycia), poruszający się na czterech, a nie dwóch kończynach, wypada wyjątkowo pokracznie. Idąc dalej relacje Arlo i Bąbla można bardziej niż przyjaźń przedstawicieli dwóch, równych sobie gatunków, porównać do stosunków, jakie w dzisiejszych czasach łączą człowieka z chociażby psem. Oczywiście największym smaczkiem jest w całej animacji nieziemska grafika. Dopracowana do tego stopnia, że do tej pory zastanawiam się czy w niektórych scenach miałam okazję oglądać popis speców od grafiki, czy też były to już zdjęcia rzeczywistych krajobrazów.
Przy tej okazji nie sposób nie wspomnieć o aż zaskakujących różnicach w grafice. O ile jestem w stanie zaakceptować postać Bąbla - sposób jego przedstawienie nie odbiega bowiem zbytnio od tych z innych animacji, o tyle sposób, w jaki ukazano dinozaury woła o pomstę do nieba. W zestawieniu a wprost idealnym przedstawieniem krajobrazów, animacja Arlo jest wręcz groteskowa. Nawet pozostałe żyjątka, które spotykają na swojej drodze Arlo i Bąbel sprawiają wrażenie dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach. A rodzina dinozaurowatych wypada na tle całości blado. Humor w Dobrym dinozaurze jest rzeczą, której nie zaznamy dużo w trakcie seansu. O ile powszechny śmiech na sali wywołują Henryk, wydmuchiwane świstaki/chomiki (?), Walkiria, Pandemonium czy chociażby Wiesia, tak większość seansu dominują niezbyt radosne emocje. W całej animacji więcej jest smutku, łez i beznadziei niż radości. I chociaż w ogólnym rozrachunku jest to raczej pozytywna bajka, to niestety cała radość oglądania zostaje przytłoczona ciężarem negatywnych emocji. Wniosek? Zdecydowanie nie jest to pozycja dla dzieci (na moim seansie obecne na sali kinowej dzieci były wyjątkowo niezainteresowane animacją).
Co ciekawego mogę jeszcze powiedzieć o najnowszej animacji duetu Disney-Pixar? Tyle, że widziałam już w ich wykonaniu lepsze produkcje. Owszem, Dobry dinozaur najgorszy nie jest, ale mając w pamięci chociażby rewelacyjne i wydane wcale nie tak dawno W głowie się nie mieści, ma się jednak ten niedosyt, to nieodłączne uczucie, że jednak można było lepiej. I niestety nie pomoże tu nawet arcygenialna grafika.
Komentarze
Prześlij komentarz